2024-02-25 JKH GKS Jastrzębie - Comarch Cracovia 4:3
|
44 kolejka, 5 runda, etap I, Tauron Hokej Liga - hokej mężczyzn Jastrzębie Zdrój, Jastor, niedziela, 25 lutego 2024, 17:00
(0:0; 1:1; 2:2; d. 1:0) |
|
Skład: Lackovič Górny Wajda Urbanowicz Jarosz Rajamäki Viinikainen Bagin Špirko Paś Kolusz Martiška MacEachern Ižacký Arrak Ford Kamienieu Hamilton Pelaczyk Zając |
|
Skład: Robson Ježek Žůrek Vildumetz Sawicki Špaček Younan Kunst Alapuranen Lundgren Berling Krenželok Jalasvaara Kasperlík Bezwiński Brynkus Motloch Mocarski Wróbel Dziurdzia |
Opis meczu
gazetakrakowska.pl
W play-offie pierwsze trzy zespoły wybierają rywali z miejsc 5.- 8., temu czwartemu nie pozostaje już wybór, bierze rywala, który został. A na 4. miejscu będą właśnie jastrzębianie. I być może w play-offie spotkają się z Comarch Cracovią.
W tym meczu długo nie oglądaliśmy goli. Wreszcie Arrak, były zawodnik „Pasów” pokonał Robsona, który wrócił do bramki po krótkiej nieobecności. Na wyrównanie czekaliśmy tylko 2,5 minuty – Berling strzałem z bliska pokonał Lackovicia. Gole padały parami – gdy „Pasy” wyszły na prowadzenie za sprawą Bezwińskiego, który dobił strzał Krenżeloka, gospodarze odpowiedzieli po niecałych trzech minutach.
Gra było czysta, zawodnicy nie faulowali, ale jedyna bramka w przewadze padła dość szybko po drugim trafieniu miejscowych, gospodarze wykorzystali ten fakt i Bagin zdobył gola. I znów po dokładnie 2,5 minucie Lundgren doprowadził do remisu technicznym strzałem pod poprzeczkę. W dogrywce gospodarze szybko przesądzili sprawę zwycięstwa.Źródło: gazetakrakowska.pl 25 lutego 2024 [1]
Hokej.net
Znacznie poważniejsze brzemię ciążyło na barkach krakowian przed niedzielnym spotkaniem. Bo o ile porażka lub jej brak nie wpływała na sytuacje jastrzębian, to dla podopiecznych Rudolfa Roháčka – wręcz przeciwnie. Było to bowiem ich ostatnie starcie w sezonie zasadniczym i jeżeli zakończyłoby się ono nie pomyślnie, znacznie skomplikowałoby ewentualną walkę korzystne rozstawienie w play-offach. Do takiego stopnia, że w razie braku punktów i zwycięstw Torunia i Podhala we wtorek „Pasy” zlecieć mogłyby aż na siódmą lokatę.
Może i ciekawie, ale bramek – brak
Niemalże pół godziny zgromadzona na Jastorze publika oczekiwała na bramki. Oba zespoły co prawda wymieniały się groźnymi atakami, jednakże tablica długo wskazywała bezbramkowy rezultat. Po pierwszej, wyrównanej, tercji, w drugiej nacisnęli jastrzębianie. Najpierw wydali parę coraz to poważniejszych ostrzeżeń, po czym w 32. minucie w końcu dopięli swego.
„Ciasteczka” na rozwiązanie worka z trafieniami
Krążek wygodnie ułożył się na łopatce kija Roberta Arraka, który spod niebieskiej linii posłał go w kierunku bramki. Trafił idealnie, w samo okienko, kończąc bramkową niemoc w tym meczu. Na twarzy Estończyka pojawił się nieukrywany uśmiech, wszak zadał cios swojemu poprzedniemu zespołowi, w którym to przygody raczej nie wspomina za dobrze.
Trzy minuty później jednak skutecznie odpowiedziała Cracovia, i to w niemniej urokliwy sposób. Po książkowo rozegranej kontrze Aapo Alapuranen, ledwo utrzymując równowagę, wyłożył krążek Gustawowi Berlingowi. Szwed na pełnej prędkości wbił się klinem między buliki i stając oko w oko z Jakubem Lackovičem umieścił gumę pod poprzeczką.
Wymiana ciosów w trzeciej odsłonie
W ostatnim akcie regulaminowego czasu gry hokeiści najwyraźniej postanowili wynagrodzić kibicom dłużący się bezbramkowy początek. Wówczas bowiem w ofensywie rozpoczęła się prawdziwa kanonada.
Zaczęli ją goście, w dwie minuty po wznowieniu obejmując prowadzenie. Z linii niebieskiej uderzył Daniel Krenželok, a do odbitego przez bramkarza krążka najszybciej dopadł Mateusz Bezwiński, nie omieszkując nie skorzystać z okazji. Radość przyjezdnych nie trwała jednak długo – chwilę potem, po stracie i podaniu, w czystej pozycji w okolicach prawego bulika znalazł się Rastislav Špirko, który, po zamachu, nie dał najmniejszych szans na interwencję Mattowi Robsonowi.
W 50. minucie w nierozsądny sposób za opóźnianie gry na ławkę kar powędrował Bezwiński. Błąd ten okazał się niezwykle kosztowny – kilkadziesiąt sekund po nim z lewego koła huknął Emil Bagin i celnym strzałem przywrócił miejscowym korzystny wynik. Po kolejnych trzech minutach jednak rezultat ponownie powrócił do punktu wyjścia. Znów moc pokazał skandynawski atak Cracovii: Berling po przechwycie zagrał do Alapuranena, ten błyskawicznie przekazał do Johana Lundgrena. Szwed nieatakowany stanął po prawej ręce Lackoviča i w sprytny sposób zaaplikował krążek w górnych rejonach bramki.
Rajamäki z ciosem dla krakowian
To były ostatnie strzeleckie akcenty w tej odsłonie, więc do rozstrzygnięcia potrzebna była dogrywka. W niej jednak na decydujące trafienie nie czekano zbyt długo. Dokładnie po 74 sekundach sam na sam z golkiperem wyszedł Tuukka Rajamäki. Fin przy finalizacji zachował zimną krew i wsadził gumę ponad próbującym interweniować Robsonem. Zapewnił wygraną swojemu zespołowi, tym samym wydatnie psując życie rywalom. Teraz bowiem rozstawienie w play-offie w rękach opatrzności, a nie krakowskich hokeistów. A ta bywa dla „Pasów” w tym sezonie dość kapryśna…Źródło: Hokej.net 25 lutego 2024 [2]
Skrót
Hokeiści po meczu
Mateusz Bezwiński, hokeista Cracovii
Zdobyliśmy jeden punkt, chociaż zawsze jedziemy z zamiarem wygranej i to w regulaminowym czasie. Teraz jednak pod koniec sezonu każda zdobycz się liczy i cieszymy się z tego, co udało się wywalczyć. Sam mecz był na dobrym poziomie, realizowaliśmy niemal wszystkie założenia trenerów. Zabrakło jednak zwycięstwa, dlatego mimo wszystko jest pewien niedosyt.
Cieszę się z trafienia, bo zawsze jest to motywacja do dalszej pracy, ale w fazie play off liczy się tylko dobro i wygrana drużyny, a nie indywidualne statystyki.
Musimy uzbroić się w cierpliwość i poczekać do wtorku, kiedy to zakończy się ostatnia kolejka. Jestem jednak pewien, że dobrze przygotujemy się pod każdego przeciwnika, z którym przyjdzie nam się zmierzyć. Wówczas wszystko będzie już zależało tylko i wyłącznie od nas, ale ja wierzę w naszą drużynę!
Z mojej perspektywy fajnie, by było zagrać z Tychami albo z Jastrzębiem. Ja osobiście wolałbym zmierzyć się z tyskim GKS, ponieważ ta rywalizacja zawsze ma jakiś dodatkowy smaczek. Pamiętam, że gdy byłem dzieckiem to często śledziłem te mecze, w których zawsze sporo działo się na lodzie, a z trybun słychać było głośny doping.
Zostawiamy sezon zasadniczy za sobą i patrzymy już w kierunku fazy play-off. Każdy z nas jest zmotywowany i chce jak najlepiej dla drużyny. Uważam, że mamy potencjał, by zaskoczyć w tych meczach, więc jestem pozytywnie nastawiony.
Źródło: cracovia-hokej.pl [3]