2024-01-07 Comarch Cracovia - GKS Katowice 0:7

Z WikiPasy.pl - Encyklopedia KS Cracovia
Przejdź do nawigacji Przejdź do wyszukiwania

Cracovia - hokej mężczyzn herb.png

Trener:
Rudolf Rohaček
Hokej.png
31 kolejka, 4 runda, etap I, Tauron Hokej Liga - hokej mężczyzn
Kraków, ul. Siedleckiego 7, niedziela, 7 stycznia 2024, 17:00

Comarch Cracovia - GKS Katowice

0
:
7

(0:1; 0:3; 0:3)

Sędzia: Przemysław Gabryszak, Krzysztof Kozłowski (główni) - Maciej Byczkowski, Michał Kłosiński (liniowi)
Widzów: 1465


GKS Katowice - hokej mężczyzn herb.png

Trener:
Jacek Płachta
Skład:
Krasanovský

Ježek
Žůrek
Látal
Raška
Špaček

Younan
Kunst
Kasperlík
Lundgren
Berling

Jalasvaara
Krenželok
Brynkus
Sawicki
Vildumetz

Sterbenz
Dziurdzia
Mocarski
Bramki
0:1
0:2
0:3
0:4
0:5
0:6
0:7
9:01 Michalski (Koponen, Bepierszcz)
23:05 Olsson (Monto, Varttinen) 5/4
26:07 Fraszko (Marklund, Delmas)
35:18 Fraszko (Marklund, Varttinen)
51:10 Fraszko (Pasiut, Varttinen)
54:54 Varttinen (Monto, Olsson) 5/3
59:55 Hitosato (Pasiut, Fraszko) 5/4

Kary
10 min.

21:09 Kasperlík (Uderzenie kijem - 2 min.)
32:59 Žůrek (Nadmierna ostrość - 2 min.)
52:57 Sawicki (Trzymanie przeciwnika - 2 min.)
53:55 Kasperlík (Uderzenie kijem - 2 min.)
58:20 Žůrek (Zahaczenie - 2 min.)
10 min.

17:32 Monto (Atak kijem trzymanym oburącz - 2 min.)
29:02 Marklund (Zahaczenie - 2 min.)
32:59 Iisakka (Uderzenie kijem - 2 min.)
45:00 Olsson (Spowodowanie upadku przeciwnika - 2 min.)
46:30 Cook (Spowodowanie upadku przeciwnika - 2 min.)
Skład:
Murray

Delmas
Kruczek
Marklund
Pasiut
Fraszko

Varttinen
Koponen
Iisakka
Monto
Olsson

Wanacki
Cook
Lehtimäki
Sokay
Hitosato

Kowalczuk
Maciaś
Bepierszcz
Smal
Michalski

Opis meczu

"Comarch Cracovia - GKS Katowice. Mecz do jednej bramki" -
gazetakrakowska.pl

Comarch Cracovia - GKS Katowice. Mecz do jednej bramki

W meczu Tauron Hokej Ligi Comarch Cracovia uległa GKS Katowice 0:7. To czwarta porażka krakowian z mistrzem Polski w tym sezonie.

Od czasów finału ligi w ubiegłym roku Comarch Cracovia nie może sobie poradzić z katowiczanami. Wtedy przegrała finał nieznacznie, 3:4 w serii. W tym sezonie krakowianie kompletnie nie mogą znaleźć sposobu na katowiczan, przegrywali: 1:4, 4:6, 2:7.

W piątek GKS uległ Re-Plast Unii aż 1:5 i to była optymistyczna wiadomość dla „Pasów”, że mistrz jest jednak do „ugryzienia”. Okazało się jednak, że po raz kolejny jest zbyt mocny. I wygrał w najbardziej przekonujący sposób z dotychczasowych meczów w tym sezonie.

Zaczęło się bardzo niefortunnie dla gospodarzy, bo po błędzie Żurka już po kilkunastu sekundach Fraszko znalazł się w sytuacji sam na sam z bramkarzem, ale został powstrzymany przez Krasanovsky’ego. W 8 min sam na sam z Murrayem był z kolei Lundgren, ale nie pokonał golkipera Katowic.

W 10 min goście wcisnęli bramkę, dokonał tego Michalski (jeszcze w ubiegłym sezonie gracz „Pasów”), dobijając krążek odbity przez bramkarz po strzale Koponena. Gospodarze nie zrazili się takim obrotem sprawy i dążyli do wyrównania. Strzelali Spacek i Krenżelok, ale Murray udowadniał, że jest w tej chwili chyba najlepszym bramkarzem w Polsce. W końcówce tercji gospodarze grali w przewadze, ale mieli kłopoty z założeniem zamka.

Od początku drugiej tercji gospodarze przypuścili szturm – uderzali Lundgren i Kasperlik, ale golkiper katowiczan popisywał się swoim kunsztem. Po chwili goście grali 5 na 4, a że są mistrzem w wykorzystywaniu takich sytuacji – zdobyli gola na 5 s przed końcem kary Kasperlika. Szybka odpowiedź „Pasów” mogła przynieść gola – Raska postraszył golkipera, a po chwili Latal jednak obił słupek bramki. Ale to miejscowi stracili gola po błędzie bramkarza i było po meczu. Gospodarze mogli walczyć już tylko o uratowanie twarzy. W 29 min sam na sam z bramkarzem był Latal, ale nie trafił w bramkę.

A goście już grali spokojnie. Podwyższyli wynik po strzale Fraszki z bliska.

W ostatniej tercji miejscowi przez 1,5 minuty grali 5 na 3, ale i tak dogodna sytuacja nie okazała się dla nich korzystna. Mało tego, gdy grali 4 na 5 to goście o mało co nie zdobyli gola. Zdobyli go chwilę później. A gdy to goście mieli przewagę dwóch graczy, potrafili po raz szósty pokonać bramkarza Cracovii. Na 5 s przed końcem Cracovię dobił Hitosato.
Jacek Żukowski
Źródło: gazetakrakowska.pl 07 stycznia 2024 [1]


"GieKSa ponownie na "siódemkę" w starciu z Cracovią" -
Hokej.net

GieKSa ponownie na "siódemkę" w starciu z Cracovią

Choć w pewnych momentach wydawało się, że Cracovia ma pomysł na sprawienie niespodzianki, to spotkał się on z brutalną weryfikacją. GKS Katowice pokazał swoją wyższość na tafli i pewnie ograł "Pasy" 7:0. Jednym bohaterów meczu był Bartosz Fraszko, który skompletował hat-tricka.

Z początku na lodzie wywiązał się zacięty bój. Obie drużyny raz po raz atakowały się, nie brak było także co chwila wprawiających pleksiglas w ruch starć. Długo trwała ta wojna na lodzie, ale w końcu ktoś musiał wyjść z niej zwycięsko. Padło na GKS, który w 9. minucie otworzył wynik. Z niebieskiej strzał oddał Santeri Koponen, a odbity przez Filipa Krasanovskiego krążek spadł na przedpole. Tam w tłoku zawodników najprzytomniej zachował się Mateusz Michalski, który dopadł do gumy i skutecznie dobił próbę Fina.

Po bramce mistrzowie Polski, jakby łapiąc swój odpowiedni rytm, nacisnęli na rywali. „Pasy” co prawda starały się utrzymać agresję, z jaką weszły w mecz, ale coraz ciężej wychodziło im przełamywanie żółto-czarnej defensywy. Wynik ostatecznie do przerwy zmianie nie uległ, a do szatni w lepszych nastrojach schodzili przyjezdni.

Zawodnicy grali tego dnia przy rozwieszonym na pół trybuny transparencie „Stanowcze nie dla kierowniczki działu marketingu”. To protest kibiców przeciwPaulinieDużyk-Dynie od niedawnazatrudnionejw strukturze klubu, która w przeszłościmiała sympatyzować z rywalem zza miedzy – Wisłą.

To tak na marginesie, tymczasem ponownie wracamy na lód, gdzie Cracovia od wznowienia gry natarła na przeciwnika. Rozgrywała, strzelała, napierała, i tak przez całe… 69 sekund. Wówczas na ławce kar wylądował Martin Kasperlík, a takiego kąska, jak gra w przewadze, katowiczanie nie mogli nie wykorzystać. Kilkadziesiąt sekund później, po serii prób, w końcu rozmontowali osłabionych gospodarzy, a pomiędzy bulikami z pierwszego krążka akcję sfinalizował Hamups Olsson. W 27. minucie na obiekcie przy Siedleckiego ponownie zapadła cisza – wstrzelona przez Sama Marklunda guma odbiła się od bandy i dotarła do ustawionego pod bramką Bartosza Fraszki, który bez problemów zmusił Krasanovskiego do kapitulacji.

Krakowianie broni składać nie zamierzali i pomimo ciosów próbowali dokonać zwrotu w meczu. Katowicka defensywa jednak, niczym mur, odbijała kolejne szturmy i nie pozwalała strzelić sobie gola. Z kolei w ofensywie GieKSa, choć nie szarpała, dążyła do kolejnej zdobyczy. W 36. minucie to się udało - po zamieszaniu pod krakowską bramką krążek znalazł się pod nosem golkipera, skąd do siatki skierował go wykazujący snajperski instynkt Fraszko.

W trzeciej tercji obraz gry nie zmienił się – goście bez problemu kontrolowali korzystny wynik, od czasu do czasu powiększając go. Krakowianie, przedtem zdawali się mieć jakieś nadzieje, z minuty na minutę tracili je i gaśli. Am im bliżej było końca, tym było jeszcze gorzej… W 52.minucie dynamicznie po lewej pomknął Fraszko, przebił się przez obronę „Pasów” i znalazł się nieatakowany przed bramką. Napastnik celnie pociągnął krążek po długim słupku i tym samym skompletował hat-tricka.

W końcówce gospodarzom zaczynały puszczać nerwy, co skutkowało nieraz nie potrzebnymi wykluczeniami. Działało to jedynie na korzyść przyjezdnych, którzy w końcowych fragmentach dopełnili dzieła zniszczenia. W 55. minucie, grają w pięciu na trzech, po kilku próbach krążek spadł na kij ustawionego na prawym buliku AleksiegoVarttinena, który bez problemu podwyższył rezultat. Na pięć sekund przed końcem z koeli, znów w przewadze i ponownie na prawej stronie, w dobrej okazji znalazł się Shigeki Hitosato. Japończyk po raz siódmy, a zarazem ostatni, zmusił Krasanovskiego do wyłowienia gumy z siatki i ustalił ostatecznie rezultat.
Jakub Noskowiak
Źródło: Hokej.net 07 stycznia 2024 [2]


Skrót

Trenerzy po meczu

Rudolf Rohaček, trener Cracovii

Wynik mówi sam za siebie. Od drugiej tercji przeciwnik był lepszy we wszystkich elementach gry i wykorzystał swoje sytuacje. My też stworzyliśmy sobie kilka okazji do strzelenia gola, ale nie potrafiliśmy ich wykorzystać.

W poniedziałek mamy dzień wolnego, a przez kolejne dni będziemy normalnie trenować. Dokonamy też analizy wideo tego spotkania pod kątem wszystkich popełnionych błędów. W piątek i niedzielę czekają nas kolejne ciężkie starcia z drużynami z czołówki, które prezentują podobny poziom. Musimy się na to dobrze przygotować, by nie było powtórki z dzisiejszego meczu.

Źródło: cracovia-hokej.pl [3]