2024-01-03 Comarch Cracovia - Zagłębie Sosnowiec 4:3
|
29 kolejka, 4 runda, etap I, Tauron Hokej Liga - hokej mężczyzn Kraków, ul. Siedleckiego 7, środa, 3 stycznia 2024, 18:30
(2:1; 0:1; 2:1) |
|
Skład: Krasanovský Ježek Žůrek Látal Raška Sawicki Younan Motloch Kasperlík Lundgren Berling Kunst Krenželok Brynkus Bezwiński Vildumetz Jalasvaara Bieniek Špaček Wróbel Mocarski |
|
Skład: Szczepkowski Krawczyk Šaur Lindgren Valtola Krężołek Charvát Andrejkiw Karasiński Tyczyński Nahunko Naróg Kotlorz Kozłowski Bucenko Stadel Menc Sikora Stojek |
Opis meczu
gazetakrakowska.pl
W Comarch Cracovii zadebiutował fiński obrońca Janne Jalasvaara, który ma na koncie dwukrotne zwycięstwo w lidze KHL z zespołem Dynama Moskwa. Było to jednak dość dawno, bo w latach 2012 – 2013. Trafił do czwartej pary obrońców. Grano na lodowisku, które z końcem roku poddane zostało gruntownej renowacji – wymieniono bandy i osłony z pleksi.
Mecz nie zaczął się dobrze dla gospodarzy, bo po strzale Nahunki z linii niebieskiej, krążek odpił się od graczy stojących prze bramką myląc Krasanovsky’ego. Po chwili Lindgren był sam przed bramkarzem, ale tym razem golkiper „Pasów” spisał się dobrze. Goście prezentowali się lepiej.
W 14 min Nahunko o mało co nie postarał się drugie trafienie ale nie oddał strzału mając przed sobą odsłoniętą dużą część bramki. Od razu ta sytuacja zemściła się na gościach, a krążek do bramki wcisnął Vildumetz. Wielką robotę przy tej akcji wykonał Younan, wrzucając krążek, który przeleciał między parkanami Szczepkowskiego. A jeszcze w tej tercji po składnej akcji Latal dał miejscowym prowadzenie.
W II tercji gospodarze po raz pierwszy grali w przewadze i zagrozili bramce rywali tylko raz – Lundgren nie wykorzystał jednak świetnej okazji. Gdy zespoły grały 4 na 4 Krasanovsky obronił strzał Andrejkiwa. A gdy goście grali w przewadze doprowadzili do remisu. W 42 min Latal w sytuacji sam na sam strzelił w bramkarza.
A goście znów złapali wiatr w żagle i ponownie objęli prowadzenie po strzale Tyczyńskiego. „Pasy” ruszyły do ataku, ale czas uciekał. Jednak Latal w nieco ekwilibrystyczny sposób doprowadził do remisu. Po chwili gruby błąd pod własna bramką popełnił Spacek, co o mało co nie skończyło się gole, ale natychmiast popędził na bramkę i strzelił pięknie na 4:3.Źródło: gazetakrakowska.pl 03 stycznia 2024 [1]
Hokej.net
Oba zespoły najwyraźniej dość dobrze pielęgnowały głód rywalizacji w czasie świąteczno-noworocznej pauzy, gdyż od początku odznaczały się agresywną postawą. Na lodzie toczył się wyrównany bój, ponadto sporo się działo. Aby czujnie śledzić przebieg spotkania, ani na moment nie można było oderwać od niego oka.
Umiejscowić krążek w siatce jako pierwszym udało się przyjezdnym. Po pięciu minutach gry Dominik Nahunko posłał gumę z niebieskiej, która, przechodząc przez gąszcz tłoczących się zawodników, zmyliła Filipa Krasanovskiego i wylądowała w bramce. Skromny wynik w dalszych minutach utrzymywał się, ale żywy przebieg meczu nie gwarantował jego trwałości.
Zmiana rezultatu nastąpiła w 14.minucie, kiedy defensywa Zagłębia po wielu szturmach skapitulowała. Wówczas guma po wrzuceniu przez jednego z graczy „Pasów” prześlizgnęła się pod parkanami Mikołaja Szczepkowskiego i znalazła się w okolicach bramki. Wśród orientujących się w sytuacji zawodników najprzytomniej zachował się Tomáš Vildumetz, który dopadł do krążka i bez problemu doprowadził do wyrównania. Remis utrzymał sięzaledwie kilka minut, bo tuż przed przerwą Cracovia po raz drugi ugodziła rywali. Johan Lundgren skorzystał z fatalnego błędu obrońcy i wyłuskał mu krążek tuż przed nosem bramkarza. Następnie Szwed zagrał do ustawionego na lewym buliku Martina Látala, który bez zawahania huknął nie do obrony.
Cracovia koniecznie chciała utrzymać dobry kurs i od wznowienia gry przejęła inicjatywę. Sosnowiczanie trochę się gubili, popełniali proste błędy, a w międzyczasie gospodarze atakowali. Skuteczność w tym drugim akcie nie była jednak ich mocną stroną i ofensywne akcje bardziej szły w ilość, aniżeli w jakość.
Zagłębie z kolei z minuty na minutę powracało na odpowiednie tory i po pewnym czasie nareszcie przypominało zespół z początku spotkania. I akurat wtedy „Pasy” stanęły osłabione na lodzie, czego hokeiści znad Brynicy nie omieszkali nie wykorzystać. W 35.minucie, po rozmontowaniu broniącej się w czwórkę defensywy, aktywny tego wieczoru Riley Lindgren nagrał do najeżdżającego na bramkę Patryka Krężołka. Nie niepokojony wychowanek KTH Krynica nie pomylił się i z bliska dał swojemu zespołowi remis. Stan ten utrzymał się do przerwy, co oznaczało, że w trzeciej czekać będą nas emocje.
Lepiej w decydujący o losach meczu akt wszedł zespół z Sosnowca, który już z jego początkiem wysunął się na prowadzenie. W 44. minucie Nahunko otrzymał krążek między bulikami, po czym nieatakowany przełożył Krasanovskiego, a na koniec puścił gumę za jego plecami. Dzięki temu przed pustą bramką znalazł się Damian Tyczyński, któremu nie pozostało nic innego, jak zapisać się na liście strzelców.
Zdawało się, że sosnowiczanie, po bolesnych doświadczeniach sprzed świąt, tym razem nie dadzą wypuścić sobie pełnej puli z rąk. Czas działał na ich korzyść, bo wraz z jego upływem wynik pozostawał niezmienny. Aż nadeszła 53.minuta, a wraz z nią dramatyczny dla przyjezdnych moment. Krakowianie wówczas w mig pozbawili przeciwnika nadziei…
Zaczęło się od Látala, który niepilnowany otrzymał podanie między bulikami i po szybkiej decyzji o strzale świętował swoje drugie trafienie. Dwie minuty później zagrał do ustawionego pod bandą do Adama Raški, który celnym zagraniem wyprowadziłMarka Špačka do sytuacjisam na sam z bramkarzem. Pozyskany w trakcie sezonu napastnik zachował zimną krew i zmieścił gumę obok próbującego interweniować Szczepkowskiego. W dwie minuty z 2:3 zrobiło się 4:3 dla Cracovii, która już do końcowej syreny bezpiecznie kontrolowała wynik. Lepiej w rok 2024 weszły więc „Pasy”, które godnie ochrzciły pachnące świeżością bandy i zapisały na koncie komplet punktów.Źródło: Hokej.net 03 stycznia 2024 [2]