2023-10-20 Comarch Cracovia - GKS Katowice 4:6
|
13 kolejka, 2 runda, etap I, Tauron Hokej Liga - hokej mężczyzn Kraków, ul. Siedleckiego 7, piątek, 20 października 2023, 18:30
(1:3; 1:3; 2:0) |
|
Skład: Krasanovský (26:07 Hebda) Ježek Žůrek Látal Raška Kasperlík Younan Krenželok Lundgren Berling Sawicki Bieniek Kunst Vildumetz Bezwiński Brynkus Kapica Jaracz Sterbenz Wróbel Mocarski |
|
Skład: Murray Delmas Wanacki Fraszko Pasiut Bepierszcz Varttinen Koponen Iisakka Monto Michalski Cook Maciaś Marklund Sokay Olsson Lebek Chodor Kowalczuk Smal Hitosato |
Opis meczu
gazetakrakowska.pl
Comarch Cracovia chciała przerwać świetną serię katowiczan w lidze (13 wygranych z rzędu, a licząc jeszcze poprzednie rozgrywki to 17). Wprawdzie GKS w środę przegrał z GKS Tychy 3:4, ale porażkę poniósł w meczu o Superpuchar Polski. Nic z tych rzeczy. „Pasy” we wtorek po karnych uległy Energii Toruń 4:5. Widać, nie wróciły do pełni sił po tym spotkaniu.
Gospodarze zaczęli ten mecz bez żadnego respektu dla mistrza kraju. Można nawet powiedzieć, że byli stroną dominującą. Wystarczył jednak jeden wypad gości, by objęli oni prowadzenie – Monto miał czystą sytuację i nie mógł nie skierować krążka do pustej bramki. Po chwili goście grali w przewadze, a że są mistrzami w wykorzystywaniu takich sytuacji, zdobyli drugiego gola. Bramki dzieliły tylko 83 sekundy. Jeszcze mniej czasu minęło do kontaktowego gola „Pasów” bo tylko 1.01 min – Younan popisał się kapitalnym strzałem pod poprzeczkę i było 1:2. Następnie krakowianie grali w przewadze 5 na 4, ale poza zamieszaniem pod katowicka bramką niczego nie zdziałali. Za to katowiczanie potrafili wykorzystać przewagę, bo są mistrzami w takiej grze i wróciła ich dwubramkowa przewaga. W końcówce tercji GKS już całkowicie panował na lodzie, mogły paść kolejne bramki, ale zwijał się jak w ukropie Krasanovsky.
Katowiczanie wykorzystali błąd krakowskiego bramkarza, który chciał zamrozić krążek, ale nie dokonał tego i z bliska Hitosato skierował „gumę” do siatki. Potem miejscowi zmarnowali dwa okresy gry w przewadze. A gdy siły się wyrównały, GKS momentalnie zdobył kolejnego gola.
Od razu nastąpiła zmiana w krakowskiej bramce, Hebda stanął między słupkami i był to dla niego debiut w tym sezonie. Szybko jednak skapitulował, bo katowiczanie rozgrywali trzecią przewagę i ją wykorzystali. Kolejnej już jednak nie. Za to miejscowi zmniejszyli nieco rozmiary porażki.
W ostatniej tercji przez długi czas nie było już emocji, bo mecz został rozstrzygnięty wcześniej. Mogła podobać się akcja po której padł trzeci gol dla „Pasów” – na pełnej szybkości, kombinacyjna, którą zakończył Brynkus. Gospodarze poszli za ciosem i zdobyli gola na 4:6. Te bramki dzieliło 60 sekund. Na 50 s przed końcem z lodu zjechał Hebda i Cracovia grała 6 na 5. Trwał obstrzał bramki gości, ale wynik już się nie zmienił.Źródło: gazetakrakowska.pl 20 października 2023 [1]
Hokej.net
Od początku oba zespoły starały się zawiązać akcję w tercji rywali, ale więcej zagrożenia stwarzała Cracovia. Jej zawodnicy w pierwszych minutach raz po raz zmuszali Johna Murraya do interwencji, nie przekładało się to jednak na wynik. Goście czekali na błąd ofensywnie grającego przeciwnika, karcąc go, gdy tylko się pomylił. W 8. minucie, zaraz po interwencji golkipera, katowiczanie wyprowadzili błyskawiczną kontrę. Shigeki Hitosato świetnie wystawił krążek Joonie Monto, a Fin, dopełniając formalności, z bliska umieścił gumę w siatce.
Dwie minuty później GieKSa skorzystała z kolejnej szansy od losu. Grający w przewadze katowiczanie rozmontowali defensywę Cracovii, a pozycyjny atak skutecznie wykończył Ben Sookay. Stracony gol zmobilizował „Pasy”, które w ciągu kilkudziesięciu sekund odpowiedziały, a po zespołowej akcji Alexander Younan dał miejscowym kontakt. Kilka minut później, po okresie nacisków krakowian, GKS ponownie grał o jednego więcej, co tego wieczoru mogło oznaczać tylko jedno. W szesnastej minucie po kolejnym, książkowym ataku, Sam Marklund otrzymał gumę przed bramką, wpisując się na strzelecką listę. Choć Cracovia do przerwy przegrywała, publika nagrodziła jej hokeistów brawami. „Fajnie się to ogląda…” – mogliśmy usłyszeć w przerwie. Po drugiej tercji jednak nastroje nie były już tak optymistyczne…
Katowiczanie po wznowieniu gry w mig powiększyli przewagę. W 22. minucie, po oddanym z większej odległości strzale Filip Krasanovský chciał bezpiecznie zamrozić krążek, lecz uprzedził go Hitosato. Japończyk, zanim bramkarz zdołał nakryć gumę, wbił ją do bramki. Cios na samym starcie podciął skrzydła krakowianom. Skutecznością dalej nie grzeszyli, czego nie można powiedzieć o GieKSie. W 27. minucie Hampus Olson bulikami minimalnie pomylił się z kilku metrów, ale krążek, odbijając się od pleksiglasowej szyby, trafił do Ryana Cooka. Ten momentalnie dograł do Szweda, który drugiej próbie zawodnik się nie pomylił. Krasanovský skapitulował, a po tym golu zjechał do boksu. Między słupkami Czecha zastąpił Łukasz Hebda, ale i on już w pięć minut później wyciągał krążek z siatki. Ponownie urzędujący mistrzowie Polski zaprezentowali krakowianom, jak powinno się grać o jednego więcej. Po uderzeniu z niebieskiej i skutecznej interwencji bramkarza Marklund najlepiej odnalazł się przed bramką i bez problemu trafił na 6:1. Gospodarzy przed końcem drugiej partii stać było jeszcze na przynoszące gola przebudzenie. Martin Kasperlík przejął wówczas krążek pomiędzy bulikami i celnym strzałem skłonił publikę do umiarkowanej radości. Mimo to na lodowisku panowały minorowe nastroje. A początek trzeciego aktu nie zwiastował, że będzie lepiej…
GieKSa kontrolowała wynik meczu, skutecznie niwelując zapędy gospodarzy. Publiczność z każdą mijającą minutą ze smutkiem obserwowała niemoc swoich ulubieńców. Cieszyć mogła jedynie postawa Hebdy. Młody, debiutujący między słupkami golkiper, do nieoczekiwanego występu podszedł bez kompleksów, a za interwencje zbierały z trybun gromkie brawa. Mecz zbliżał się ku końcowi i nic nie wskazywało, że goście będą musiał czymkolwiek się martwić. Wysoki wynik, nieskuteczny przeciwnik - nicprzy Siedleckiego nie miało się już prawa stać…
Na dwie minuty przed końcem z kontratakiem wyszły „Pasy”. Po zagraniu z prawej flanki Mateusz Bezwiński obił słupek katowickiej bramki, ale po jego próbie krążek spod pod kij Sebastiana Brynkusa, który z bliska skutecznie dobił. Minutę później po strzale z niebieskiej przytomnie zachował się pracujący na bramkarzu Johan Lundgren. Szwed skierował krążek do siatki. Nagle okazało się, że „Pasy” doszły rywali na dwa trafienia…
Trybuny przy Siedleckiego momentalnie się rozśpiewały. W krakowian wstąpiła nadzieja, że coś jeszcze w tym meczu da się ugrać. Podopieczni Rudolfa Roháčka w końcowych sekundach zaatakowali, napierając na zaskoczonych katowiczan. Tuż przed syreną GKS, który przetrzymał szturm, mógł ustalić wynik do pustej. Maciaś przechwycił krążek i pomknął w kierunku bramki. W rolę patrzącego na wszystko z ławki Hebdy na chwilę przemienił się jednak… Látal. Znany głównie z ofensywnych poczynań popisał się całkiem efektowną interwencją, chroniąc drużynę od straty siódmego gola. Tym akcentem zakończyło się to spotkanie. GKS Katowice przedłużył serię ligowych zwycięstw do 13., wygrywając pod Wawelem 6:4.Źródło: Hokej.net 20 października 2023 [2]
Skrót
Hokeiści po meczu
Alexander Younan, hokeista Cracovii
Moim zdaniem rozpoczęliśmy źle, mieliśmy złe nastawienie. Straciliśmy bardzo łatwe bramki w pierwszej odsłonie. W drugiej tercji staraliśmy się wrócić do gry, a w trzeciej było już o wiele lepiej. Poczyniliśmy w niej postępy.
Nie poddawaliśmy się i cały czas naciskaliśmy na rywala. Jak długo walczysz, tak długo masz szansę na strzelenie bramki. W końcówce udało nam się dwukrotnie trafić. A gdybyśmy wcześniej to zrobili, to kto wie, co mogłoby się stać.
Mój tata i jego przyjaciele przybyli mnie dziś wspierać do Krakowa, także moja narzeczona i dzieci. To było miłe dla mnie. Miałem sporo frajdy, że mogłem się dziś przed nimi zaprezentować. Koledzy w szatni, trenerzy, miasto – wszystko mi odpowiada. Dlatego czuję się tu całkiem nieźle.
Źródło: Hokej.net [3]