2023-10-17 KH Energa Toruń - Comarch Cracovia 5:4

Z WikiPasy.pl - Encyklopedia KS Cracovia
Przejdź do nawigacji Przejdź do wyszukiwania

TKH Toruń - hokej mężczyzn herb.png

Trener:
Juha Nurminen
Hokej.png
28 kolejka, 4 runda, etap I, Tauron Hokej Liga - hokej mężczyzn
Toruń, Tor-Tor, wtorek, 17 października 2023, 18:30

KH Energa Toruń - Comarch Cracovia

5
:
4

(2:1; 1:2; 1:1; d. 0:0; k. 1:0)

Sędzia: Wojciech Wrycza, Patryk Kasprzyk (główni) - Wojciech Moszczyński, Igor Dzięciołowski (liniowi)
Widzów: 825


Cracovia - hokej mężczyzn herb.png

Trener:
Rudolf Rohaček
Skład:
Ekholm Rosén

Sozanski
Gimiński
Djumić
Syty
Baszyrow

Behm
Zieliński
Larionovs
Fjodorovs
Tiainen

Jaworski
Kurnicki
Jaakola
Maćkowski
M. Kalinowski

Paulíny
Prokurat
Kogut
Bajwenko
Schafer
Bramki
5:29 Zieliński (Syty, Djumić)
17:00 Sozanski (Kogut, Baszyrow)


33:32 Syty (Prokurat)

50:42 Djumić (Tiainen, Behm) 5/4

65:00 Sozanski DRZK
1:0
2:0
2:1
2:2
3:2
3:3
4:3
4:4
5:4


17:27 Sawicki (Krenželok)
26:49 Vildumetz (Bezwiński)

34:36 Raška (Látal)

59:20 Lundgren (Sawicki, Berling)

Bramki w rzutach karnych

Djumić

Fjodorovs

Syty

Sozanski
(-)
(-)
(-)
(-)
(-)
(-)
(-)
(+)
(-)
Sawicki

Raška

Younan

Látal

Kasperlík

Kary
4 min.

8:26 Fjodorovs (Spowodowanie upadku przeciwnika - 2 min.)
52:20 Paulíny (Atak kolanem - 2 min.)
8 min.

0:47 Raška (Spowodowanie upadku przeciwnika - 2 min.)
31:26 Younan (Spowodowanie upadku przeciwnika - 2 min.)
42:29 Žůrek (Atak łokciem - 2 min.)
49:39 Berling (Zahaczenie - 2 min.)
Skład:
Krasanovský

Ježek
Žůrek
Látal
Raška
Kasperlík

Younan
Krenželok
Lundgren
Berling
Sawicki

Bieniek
Kunst
Vildumetz
Bezwiński
Brynkus

Kapica
Jaracz
Sterbenz
Wróbel
Mocarski

Opis meczu

"Energa Toruń - Comarch Cracovia. "Stalowe Pierniki" tym razem trochę za twarde" -
gazetakrakowska.pl

Energa Toruń - Comarch Cracovia. "Stalowe Pierniki" tym razem trochę za twarde

Ten mecz rozegrano awansem z 22 grudnia, bo obu stronom pasowało, by nie grać przed samymi Świętami. To trzecia konfrontacja obu zespołów w tym sezonie.

Pierwsza, w Krakowie, zakończyła się walkowerem na korzyść torunian (5:0), bo gospodarze nie potrafili na czas naprawić rozbitej pleksy za bramką W drugim meczu „Pasy” na wyjeździe pokonały rywala 5:4 po dogrywce.

We wtorkowym meczu obie strony poszły na wymianę ciosów. Mielismy tego przykład pod koniec I tercji. Gdy debiutujący w zespole gospodarzy Sozanski dopadł do bezpańskiego krążka i strzelił na 2:0 momentalnie odpowiedział Sawicki po zamieszaniu podbramkowym.

A w II tercji po strzale Vildumetza zza bramki krążek tak niefortunnie odbił się od bramkarza torunian – Ekholma Rosena, że wpadł do siatki. Miejscowym prowadzenie przywrócił Syty, który ładnym uderzeniem umieścił krążek w „okienku”. Niebawem jednak znów był remis, bo Raska wykorzystał sytuację sam na sam z bramkarzem.

Miejscowi zaatakowali bardzo mocno na początku trzeciej odsłony. Krakowianie dobrze się bronili. Także wtedy, gdy musieli grać w osłabieniu. Przy kolejnym wykluczeniu jednak już nie uniknęli straty gola – Djumić celnym strzałem zdołał zaskoczyć zasłoniętego bramkarza.

Potem to gospodarze musieli bronić się, grając czterech na pięciu. I wtedy to ich bramkarz popisywał się kapitalnymi interwencjami. Niebawem Bezwiński z bliska trafił w golkipera. W 57 min mogło być już po meczu, ale na szczęście dla „Pasów” Kogut trafił w poprzeczkę. W rewanżu próbowali – Berling i Younan i za każdym razem udanie interweniował bramkarz miejscowych. Na minutę przed końcem trener Comarch Cracovii Rudolf Rohaczek wziął czas.

Po chwili Kalinowski został nieprzepisowo powstrzymany w sytuacji sam na sam. Gospodarze mieli rzut karny, którego nie wykorzystał Djumić – Krasanovsky obronił ten strzał. Następnie do boksu zjechał golkiper Cracovii – goście grali w szóstkę. I goście dopięli swego – Lundgren skierował „gumę” do siatki.

Dogrywka nie przyniosła rozstrzygnięcia. Decydującego karnego wykorzystał Sozanski i miejscowi wygrali.
Jacek Żukowski
Źródło: gazetakrakowska.pl 17 października 2023 [1]


"Świetny debiut Sozanskiego, a "Stalowe Pierniki" górą nad "Pasami" po karnych" -
Hokej.net

Świetny debiut Sozanskiego, a "Stalowe Pierniki" górą nad "Pasami" po karnych

Ponownie w pojedynku KH Energi Toruń z Cracovią były emocje, znów trzeba było rozegrać dogrywkę. Ani regulaminowy, ani dodatkowy czas gry nie przyniósł jednak rozstrzygnięcia, a o wyniku zadecydować musiały rzuty karne. W nich zawodnicy obu drużyn długo się mylili, ale w końcu do siatki Matthew Sozanski. Dzięki niemu „Stalowe Pierniki” zrewanżowały się „Pasom”, zwyciężając 5:4.

W przeciwieństwie do ostatniej wizyty na toruńskim lodzie, Cracovia nie zdominowała rywali od początku. Gospodarze postawili gościom trudne warunki, a w szóstej minucie dali sygnał, że w Toruniu czeka ich ciężka przeprawa. Mateusz Zieliński zebrał odbity od bandy krążek i zza prawego bulika kropnął w kierunku bramki. Guma, po odbiciu się od poprzeczki, wylądowała w siatce, a miejscowi objęli prowadzenie.

„Pasy” ruszyły do odrabiania strat, lecz ich rajdy na przeciwnika nic nie wnosiły. „Stalowe Pierniki” zaś wyprowadzały groźne kontrataki, raz po raz zagrażając Filipowi Krasanovskiemu. Aktywny w kąsaniu rywali był Riku Tiainen, który po jednej z kontrakcji wyszedł sam na sam z golkiperem, jednak Fin przegrał ten pojedynek.

Na trzy minuty przed syreną drużyna Krakowa ponownie dała się skontrować, za co przyszło jej słono zapłacić. Po szybkiej akcji i zblokowanym strzale Patryka Koguta bezpański krążek wylądował między bulikami. Dopadł do niego Matthew Sozanski, który oddał strzał i po paru sekundach świętował premierowe trafienie w toruńskich barwach. Jego radość nie trwała jednak zbyt długo, bo w niecałe pół minuty odpowiedziała Cracovia. Po ataku przyjezdnych przed bramką wywiązało się zamieszanie, z którego skorzystał Radosław Sawicki. Napastnik z bliska zaskoczył toruńską defensywy, strzelając kontaktowego gola. Niedługo po tym zabrzmiała kończąca tercję syrena, a na tablicy wyników było 2:1 dla miejscowych.

Od początku drugiej odsłony obie formacje ruszyły do zmasowanych ataków. Gra przenosiła się z jednej tercji na drugą, a ofensywy obu ekip co chwila kreowały sobie okazje. Po ośmiu minutach gry krążek w końcu zatrzepotał w siatce, ku niezadowoleniu trybun – w tej toruńskiej. Tomáš Vildumetz z prawej flanki, lekko za linią bramkową, posłał gumę w kierunki bramki. Guma niefortunnie odbiła się od zdezorientowanego Markusa Ekholma-Roséna i wpadła między słupki. Cytując klasyka - mecz rozpoczynał się więc od początku, a remis tylko wzmógł natarcia obu stron.

W 34. minucie Tor-Tor ponownie wpadł w euforię. Mikałaj Syty przechwycił krążek po prawej stronie, najechał na bramkę i precyzyjnie umieścił w siatce. Toruńskim kibicom znów jednak nie była dana dłuższa radość z prowadzenia. Dwie minuty później Adam Raška po nieudanej próbie kolegi zebrał krążek i znalazł się jeden na jeden z bramkarzem. Czech nie pomylił się, powiększając swój znakomity dorobek w tym sezonie. Do końca wynik zmianie nie uległ, a kolejne emocje nadejść miały po przerwie.

W trzeciej tercji hokeiści nogi z gazu nie spuszczali, wymieniając się nawzajem atakami. Raz szturmowała jedna, raz druga strona. Po dziesięciu minutach, gdy na ławkę kar powędrował Gustaf Berling, wciąż było remisowo. Torunianie otrzymali wówczas handicap gry w przewadze, z którego jak dotąd nie korzystali. Do tego momentu… Po sześćdziesięciu sekundach w pięciu na czterech Mirko Djumić otrzymał gumę na lewym buliku. Serb zerknął na Krasanovskiego, wykorzystał to, że bramkarz zza obrońców niewiele widział i trafił do siatki. Było 4:3 dla miejscowych, dla których byłby to idealny rewanż za porażkę przed dziewięcioma dniami. Do tego jednak dzieliło ich jeszcze sporo czasu, a „Pasy” z minuty na minutę coraz to wścieklej atakowały.

Napastnicy z Krakowa uwijali się jak w ukropie, chcąc za wszelką cenę pokonać Ekholma-Roséna. Szwed jednak tego dnia był niczym mur, od którego odbijały się kolejne próby rywali. Golkiper wyczyniał między słupkami cuda, wprawiając w zachwyt toruńską publikę.

W międzyczasie torunianie starali szukać się błędów rywali. W pięćdziesiątej minucie gospodarze wyszli z kontrą, a oko w oko z Krasanovskym stanął Djumić. Napastnik „Stalowych Pierników” został jednak sfaulowany od tyłu, więc arbiter bez wahania podyktował rzut karny. Do krążka podjechał Syty, najechał na golkipera, przez chwilę szukał luki w bramce…. ale nie trafił. Toruń stracił szansę na przypieczętowanie wygranej, co chwilę później zemściło się.

Na czterdzieści sekund przed końcem regulaminowego czasu gry Sawicki dograł gumę zza bramki na kij Johana Lundgrena, który doprowadził do remisu. W krakowsko-toruńskim starciu szykowała się więc dogrywka. A w tym elemencie ekipa spod Wawelu ostatnimi czasem czuła się wyśmienicie.

Dodatkowe pięć minut rozstrzygnięcia nie jednak nie przyniosło. Oba zespoły próbowały po kombinacyjnych akcjach rozstrzygnąć losy meczu, ale starania te były daremne. O końcowym wyniku więc zadecydować miały rzuty karne. Rolba w mig wyznaczyła trzy wolne pasy, a gracze mogli rozpocząć rozstrzygający konkurs…

Po czterech seriach prowadzili torunianie, po golu Matthew Sozanskiego. Później przyszła kolej na Martina Kasperlíka. Czeski napastnik położył Ekholma-Rosena i… obił słupek. We wtorkowy wieczór zwycięskie okazały się więc „Stalowe Pierniki”.
Jakub Noskowiak
Źródło: Hokej.net 17 października 2023 [2]


Skrót

Hokeiści po meczu

Vratislav Kunst, hokeista Cracovii

W poniedziałek jeszcze się wahałem czy będę w stanie zagrać. Wiedziałem jednak, że muszę się wziąć w garść, by pomóc drużynie. Czułem się już na tyle dobrze, iż zdecydowałem, że zagram we wtorkowym meczu.

To było ciężkie starcie, ale niestety zabrakło nam szczęścia w końcówce. Mieliśmy swoje sytuacje, ale nie potrafiliśmy ich wykorzystać. Musimy zadowolić się tym jednym punktem, choć oczywiście liczyliśmy na pełną pulę.

Jesteśmy jedną drużyną, razem chcemy wygrywać i walczyć o jak najwyższe cele. Póki krążek w grze to dajemy z siebie wszystko, bo zawsze jest szansa na odwrócenie losów meczu i osiągnięcie korzystnego wyniku.

Filip dał nam taki sygnał, że mimo iż do zakończenia meczu pozostało naprawdę niewiele, to jeszcze wszystko może się wydarzyć. Tak jak mówiłem jesteśmy jedną drużyną i walczymy do końca!

Następny mecz gramy z GKS-em Katowice. To świetny zespół, złożony z wielu utalentowanych graczy, którzy mogą w pojedynkę przechylić losy meczu. Sądzę jednak, że jak najbardziej są do ogrania, ponieważ już w pierwszym meczu w Katowicach postawiliśmy się im i mimo porażki, rozegraliśmy naprawdę dobre spotkanie. By wygrać musimy wspiąć się na wyżyny swoich umiejętności i prezentować dobrą organizację gry, począwszy od bramkarza aż po napastników. Chcemy z dobrej strony pokazać się przed naszymi Kibicami i zrobimy wszystko, co w naszej mocy, by wygrać!

Źródło: Hokej.net [3]