2019-01-08 Comarch Cracovia - KS Unia Oświęcim 4:5
|
36 kolejka, 4 runda, etap I, Polska Hokej Liga - hokej mężczyzn Kraków, ul. Siedleckiego 7, wtorek, 8 stycznia 2019, 18:30
(2:1; 1:1; 1:2; 0:0; 2:4) |
|
Skład: Kowalówka Kruczek Drzewiecki Turtiainen Kalinowski Kapica Rompkowski Noworyta Bepierszcz Vachovec Csamangó Kamienieu Musioł Kamiński Zygmunt Brynkus Sordon Gajor Švec Bryniczka Kisielewski |
|
Skład: Lipiński (21' Fikrt) Šaur Vehmanen Tabaček Kiilholma Themár Ježek Bezuška Gruszka Daneček S. Kowalówka Jáchym Maciejewski Piotrowicz Wanat Adamus A. Kowalówka Paszek Malicki Trandin Przygodzki |
Opis meczu
Gazeta Krakowska
Mecze Cracovii z Unią są bardzo zacięte w tym sezonie, często dochodziło do zwrotów akcji. Na sekundę przed końcem krakowianie doprowadzili do remisu! To było coś niesamowitego! Maciej Kruczek oddał strzał rozpaczy, a Michal Fikrt wrzucił sobie krążek do siatki. Była potrzebna dogrywka, ale po kolei.
W 3 min Emil Svec był bliski gola - po jego strzale zadźwięczał słupek oświęcimskiej bramki. Unia była bardziej konkretna, w 11 min z bliska do krakowskiej bramki trafił Andrej Themar. Po chwilowym zamroczeniu gospodarze ocknęli się i po składnej akcji o remis zadbał Damian Kapica. Kapitaną akcję przeprowadził chwilę później Mateusz Bepierszcz, objechał trzech rywali i strzałem po lodzie pokonał Sebastiana Lipińskiego.
Tuż po wznowieniu gry w II tercji błysnął Kapica. Miał idealną sytuację strzelecką będąc sam na sam z golkiperem i "po profesorsku" ją wykorzystał. Trener Unii Witold Magiera zmienił w tym momencie bramkarza. Potem mecz stał się bardzo brzydki, mnożyły się nieprzepisowe zagrania. Unia wróciła do gry po golu Iiro Vehmanna. Goście całkowicie "rozklepali" krakowską obronę. W 46 min z kolei Patryk Malicki znalazł się w sytuacji sam na sam i pokonał Roberta Kowalówkę. Krakowianie chcieli od razu odpowiedzieć, ale Bepierszcz nie trafił w bramkę. Goście wykorzystali jedną jedyną grę w przewadze, ale nie utrzymali przewagi...
Dogrywka nie przyniosła rezultatu, a w karnych lepsi byli oświęcimianie.Źródło: Gazeta Krakowska 8 stycznia 2019 [1]
Hokej.net
– Scenariusz tego spotkania był po prostu niesamowity. Przegrywaliśmy 1:3, potem prowadziliśmy 4:3, a sekundę przed końcem straciliśmy gola w iście magicznych okolicznościach. Koniec końców podnieśliśmy się w dogrywce i wygraliśmy po serii rzutów karnych, wykorzystując wszystkie najazdy – powiedział po meczu Jakub Šaur, defensor Unii.
Jego wypowiedź jest świetnym podsumowaniem całego spotkania, które wyszło z ram normalnej ligowej potyczki, jakich na polskich taflach wiele. Było w nim wszystko: dramaturgia, ogrom walki, sporo bramek i... masa prostych błędów.
Obrona do poprawy
Choć biało-niebiescy w 11. minucie otworzyli wynik spotkania za sprawą Andreja Themára (zaskoczył Robert Kowalówkę strzałem w długi róg), to na przerwę zeszli przegrywając 1:2. Nieporozumienie Aleša Ježka z Iiro Vehmanenem doprowadziło do tego, że pod oświęcimską bramką stworzył się ogromny kocioł. W zamieszaniu podbramkowym najsprytniej zachował się Damian Kapica i z ogromnym spokojem doprowadził do wyrównania. Chwilę później oświęcimska defensywa znów popełniła błąd. Mateusz Bepierszcz wjechał między dwóch obrońców i uderzeniem po lodzie pokonał Sebastiana Lipińskiego.
18-letni golkiper Unii na początku drugiej odsłony skapitulował po raz trzeci. Na listę strzelców znów wpisał się Kapica, który zakręcił Vehmanenem i przymierzył w długi róg. Trener Witold Magiera chciał dać zespołowi nowy impuls, więc zdecydował się na zmianę bramkarza. Miejsce Lipińskiego zajął Fikrt, który przytrzymał wynik.
Ekipa z grodu nad Sołą zagrała agresywniej i w 36. minucie zdobyła kontaktowego gola. Zasłużone gratulacje od swoich kolegów odebrał Iiro Vehmanen.
– Dobrze rozpoczęliśmy ten mecz, prowadząc 3:1. Szkoda, że straciliśmy bramkę na 2:3, bo w ten oto sposób postawiliśmy Unię na nogi. Do tej pory oświęcimianie nie pokazali nic konkretnego – zaznaczył Rudolf Roháček, trener „Pasów”.
Biało-niebieskie przebudzenie
Tymczasem w 46. minucie goście wyrównali i spotkanie rozpoczęło się na nowo. Mateusz Adamus doskonale dograł do wychodzącego na czystą pozycję Patryka Malickiego, a ten zaskoczył golkipera Cracovii dobrym strzałem z wysokości prawego bulika. Z kolei dziewięć minut później Sebastian Kowalówka zamienił na gola okres gry w przewadze i biało-niebiescy prowadzili 4:3.
Wydawało się, że oświęcimianie już nie pozwolą wydrzeć sobie tego zwycięstwa. Jednak krakowianie do samego końca walczyli o korzystny wynik (trener Roháček wycofał nawet bramkarza) i na sekundę przed końcem regulaminowego czasu gry ich trud został nagrodzony. Paweł Zygmunt wrzucił krążek do tercji, a Michal Fikrt tak niefortunnie odbił krążek, że guma znalazła się w bramce. Chwilę później wybrzmiała końcowa syrena, więc sędzia Włodzimierz Marczuk sprawdził zapis wideo, by przekonać się, że gol padł tuż przed nią. Po krótkiej analizie wskazał na środek tafli. Później, zgodnie z obowiązującym regulaminem, zarządził pięciominutową dogrywkę w trzyosobowych zestawieniach.
Dodatkowy czas gry nie przyniósł rozstrzygnięcia. Kibice byli więc świadkami serii rzutów karnych, które lepiej egzekwowali podopieczni Witolda Magiery. Dość powiedzieć, że nie pomylili się ani razu.Źródło: Hokej.net 8 stycznia 2019 [2]