2019-01-08 Comarch Cracovia - KS Unia Oświęcim 4:5

Z WikiPasy.pl - Encyklopedia KS Cracovia
Przejdź do nawigacji Przejdź do wyszukiwania

Cracovia - hokej mężczyzn herb.png

Trener:
Rudolf Rohaček
Hokej.png
36 kolejka, 4 runda, etap I, Polska Hokej Liga - hokej mężczyzn
Kraków, ul. Siedleckiego 7, wtorek, 8 stycznia 2019, 18:30

Comarch Cracovia - KS Unia Oświęcim

4
:
5

(2:1; 1:1; 1:2; 0:0; 2:4)

Widzów: 320


Unia Oświęcim - hokej mężczyzn herb.png

Trener:
Witold Magiera
Skład:
Kowalówka

Kruczek
Drzewiecki
Turtiainen
Kalinowski
Kapica

Rompkowski
Noworyta
Bepierszcz
Vachovec
Csamangó

Kamienieu
Musioł
Kamiński
Zygmunt
Brynkus

Sordon
Gajor
Švec
Bryniczka
Kisielewski
Bramki

14:20 Kapica (Kalinowski, Turtiainen)
18:00 Bepierszcz (Rompkowski, Kapica)
20:56 Kapica (Drzewiecki, Kruczek)



59:59 Zygmunt
0:1
1:1
2:1
3:1
3:2
3:3
3:4
4:4
4:5
10:01 Themár (Themár, Kiilholma)



35:55 Vehmanen (Kiilholma, Themár)
45:55 Malicki (Adamus, A. Kowalówka)
54:34 S. Kowalówka (Daneček, Bezuška) 5/4

65:00 Šaur DRZK

Bramki w rzutach karnych
Kalinowski

Turtiainen

Kapica

Vachovec
(+)
(+)
(-)
(+)
(-)
(+)
(+)
(+)

Przygodzki

Vehmanen

S. Kowalówka

Šaur

Kary
8 min. 6 min.
Skład:
Lipiński (21' Fikrt)

Šaur
Vehmanen
Tabaček
Kiilholma
Themár

Ježek
Bezuška
Gruszka
Daneček
S. Kowalówka

Jáchym
Maciejewski
Piotrowicz
Wanat
Adamus

A. Kowalówka
Paszek
Malicki
Trandin
Przygodzki

Opis meczu

"Dreszczowiec w Krakowie. Comarch Cracovia przegrała z Unią Oświęcim na własne życzenie" -
Gazeta Krakowska

Dreszczowiec w Krakowie. Comarch Cracovia przegrała z Unią Oświęcim na własne życzenie

W meczu ekstraklasy Comarch Cracovia po zaciętym meczu uległa Unii Oświęcim.

Mecze Cracovii z Unią są bardzo zacięte w tym sezonie, często dochodziło do zwrotów akcji. Na sekundę przed końcem krakowianie doprowadzili do remisu! To było coś niesamowitego! Maciej Kruczek oddał strzał rozpaczy, a Michal Fikrt wrzucił sobie krążek do siatki. Była potrzebna dogrywka, ale po kolei.

W 3 min Emil Svec był bliski gola - po jego strzale zadźwięczał słupek oświęcimskiej bramki. Unia była bardziej konkretna, w 11 min z bliska do krakowskiej bramki trafił Andrej Themar. Po chwilowym zamroczeniu gospodarze ocknęli się i po składnej akcji o remis zadbał Damian Kapica. Kapitaną akcję przeprowadził chwilę później Mateusz Bepierszcz, objechał trzech rywali i strzałem po lodzie pokonał Sebastiana Lipińskiego.

Tuż po wznowieniu gry w II tercji błysnął Kapica. Miał idealną sytuację strzelecką będąc sam na sam z golkiperem i "po profesorsku" ją wykorzystał. Trener Unii Witold Magiera zmienił w tym momencie bramkarza. Potem mecz stał się bardzo brzydki, mnożyły się nieprzepisowe zagrania. Unia wróciła do gry po golu Iiro Vehmanna. Goście całkowicie "rozklepali" krakowską obronę. W 46 min z kolei Patryk Malicki znalazł się w sytuacji sam na sam i pokonał Roberta Kowalówkę. Krakowianie chcieli od razu odpowiedzieć, ale Bepierszcz nie trafił w bramkę. Goście wykorzystali jedną jedyną grę w przewadze, ale nie utrzymali przewagi...

Dogrywka nie przyniosła rezultatu, a w karnych lepsi byli oświęcimianie.
Jacek Żukowski
Źródło: Gazeta Krakowska 8 stycznia 2019 [1]


"Dreszczowiec w Krakowie. Indywidualne błędy i rzuty karne" -
Hokej.net

Dreszczowiec w Krakowie. Indywidualne błędy i rzuty karne

Szalony, a zarazem dramatyczny przebieg miały derby Małopolski. Ostatecznie Unia Oświęcim wygrała po rzutach z Comarch Cracovią 5:4.

– Scenariusz tego spotkania był po prostu niesamowity. Przegrywaliśmy 1:3, potem prowadziliśmy 4:3, a sekundę przed końcem straciliśmy gola w iście magicznych okolicznościach. Koniec końców podnieśliśmy się w dogrywce i wygraliśmy po serii rzutów karnych, wykorzystując wszystkie najazdy – powiedział po meczu Jakub Šaur, defensor Unii.

Jego wypowiedź jest świetnym podsumowaniem całego spotkania, które wyszło z ram normalnej ligowej potyczki, jakich na polskich taflach wiele. Było w nim wszystko: dramaturgia, ogrom walki, sporo bramek i... masa prostych błędów.

Obrona do poprawy

Choć biało-niebiescy w 11. minucie otworzyli wynik spotkania za sprawą Andreja Themára (zaskoczył Robert Kowalówkę strzałem w długi róg), to na przerwę zeszli przegrywając 1:2. Nieporozumienie Aleša Ježka z Iiro Vehmanenem doprowadziło do tego, że pod oświęcimską bramką stworzył się ogromny kocioł. W zamieszaniu podbramkowym najsprytniej zachował się Damian Kapica i z ogromnym spokojem doprowadził do wyrównania. Chwilę później oświęcimska defensywa znów popełniła błąd. Mateusz Bepierszcz wjechał między dwóch obrońców i uderzeniem po lodzie pokonał Sebastiana Lipińskiego.

18-letni golkiper Unii na początku drugiej odsłony skapitulował po raz trzeci. Na listę strzelców znów wpisał się Kapica, który zakręcił Vehmanenem i przymierzył w długi róg. Trener Witold Magiera chciał dać zespołowi nowy impuls, więc zdecydował się na zmianę bramkarza. Miejsce Lipińskiego zajął Fikrt, który przytrzymał wynik.

Ekipa z grodu nad Sołą zagrała agresywniej i w 36. minucie zdobyła kontaktowego gola. Zasłużone gratulacje od swoich kolegów odebrał Iiro Vehmanen.

– Dobrze rozpoczęliśmy ten mecz, prowadząc 3:1. Szkoda, że straciliśmy bramkę na 2:3, bo w ten oto sposób postawiliśmy Unię na nogi. Do tej pory oświęcimianie nie pokazali nic konkretnego – zaznaczył Rudolf Roháček, trener „Pasów”.

Biało-niebieskie przebudzenie

Tymczasem w 46. minucie goście wyrównali i spotkanie rozpoczęło się na nowo. Mateusz Adamus doskonale dograł do wychodzącego na czystą pozycję Patryka Malickiego, a ten zaskoczył golkipera Cracovii dobrym strzałem z wysokości prawego bulika. Z kolei dziewięć minut później Sebastian Kowalówka zamienił na gola okres gry w przewadze i biało-niebiescy prowadzili 4:3.

Wydawało się, że oświęcimianie już nie pozwolą wydrzeć sobie tego zwycięstwa. Jednak krakowianie do samego końca walczyli o korzystny wynik (trener Roháček wycofał nawet bramkarza) i na sekundę przed końcem regulaminowego czasu gry ich trud został nagrodzony. Paweł Zygmunt wrzucił krążek do tercji, a Michal Fikrt tak niefortunnie odbił krążek, że guma znalazła się w bramce. Chwilę później wybrzmiała końcowa syrena, więc sędzia Włodzimierz Marczuk sprawdził zapis wideo, by przekonać się, że gol padł tuż przed nią. Po krótkiej analizie wskazał na środek tafli. Później, zgodnie z obowiązującym regulaminem, zarządził pięciominutową dogrywkę w trzyosobowych zestawieniach.

Dodatkowy czas gry nie przyniósł rozstrzygnięcia. Kibice byli więc świadkami serii rzutów karnych, które lepiej egzekwowali podopieczni Witolda Magiery. Dość powiedzieć, że nie pomylili się ani razu.
Radosław Kozłowski
Źródło: Hokej.net 8 stycznia 2019 [2]