2018-09-12 GKS Tychy - Comarch Cracovia 3:0
|
etap finał, Superpuchar Polski - hokej mężczyzn Tychy, sobota, 12 września 2015, 18:00
(1:0; 1:0; 1:0) |
|
Skład: Murray Bryk Górny Kogut Galant Witecki Pociecha Kolarz Gościński Komorski Bagiński Kotlorz Gazda Klimienko Kalinowski Michnow Jeziorski Sýkora Cichy Szczechura |
|
Skład: Łuba Kruczek Musioł Drzewiecki Švec Kapica Rompkowski Noworyta Bepierszcz Vachovec Csamangó Dąbkowski Gajor Domogała Kamienieu Sordon Szurowski Zygmunt Dziurdzia Sztwiertnia |
Opis meczu
Gazeta Krakowska
Krakowianie nie byli faworytem, zagrały z najlepszym zespołem poprzednich rozgrywek, który w dodatku tym sezonie rozegrał już cztery mecze w Lidze Mistrzów, a „Pasy” ubiegły sezon zakończyły na 4. miejscu.
W krakowskim zespole roiło się od nowych twarzy – odeszło 14 zawodników, zadebiutowało ośmiu nowych graczy. Jednym z tych, którzy odeszli był Tomas Sykora. W 6 min udanie zwieńczył okres gry, w którym gospodarze grali w przewadze. Na ławce kar przebywał Maciej Kruczek, a miejscowi zamknęli gości. A ci przez pierwsze minuty prezentowali się obiecująco, ale nie potwierdzili tego bramką. Po stracie gola o mało co od razu nie odpowiedział Mateusz Biepierszcz (były tyszanin), ale John Murray doskonale obronił. Gra się trochę zaostrzyła, krakowianie też byli w przewadze, ale nie potrafili tego wykorzystać. Mogli stracić drugiego gola, ale Jakub Witecki nie trafił w bramkę Michaela Łuby. Strzelał też Alex Szczechura, ale golkiper dobrze obronił.
II tercja zaczęła się od ataków gospodarzy, ale to Bepierszcz stanął przed kapitalną szansą na wyrównanie. Murray jednak znakomicie obronił. „Pasy” pokazały, że fatalnie grają 5 na 4. Zamiast doprowadzenia do wyrównania, same straciły gola. Podczas pierwszej takiej sytuacji na ich szczęście Radosław Galant strzelił nad bramką,ale przy drugiej gospodarze nie mieli litości. Osłabieni skontrowali i rozmontowali obronę Cracovii, a katem okazał się ponownie Sykora. Ze strony Cracovii, jeszcze przy stanie 0:1 próbował Stepan Csamango, ale tyski bramkarz był górą. Łuba nie pozostawał bezrobotny – Michał Kotlorz też go zatrudnił i mógł pokazać swe możliwości.
Trzecia tercja niewiele już mogła zmienić. Co najwyżej goście mogli przegrać wyżej, ale Szczechura pomylił się w dobrej sytuacji. Na 57 s przed zakończeniem meczu trener Rudolf Rohaczek wziął czas, do boksu zjechał Łuba, ale jego koledzy nic nie wskórali. Mało, tego sami stracili gola na 37 s przed końcem meczu, gdy Mateusz Gościński trafił do pustej bramki.Źródło: Gazeta Krakowska 12 września 2018 [1]
Hokej.net
Pierwszą tercję lepiej rozpoczęli goście. Chwilę po premierowym wznowieniu Mateusz Bepierszcz i Filip Drzewiecki oddali strzały, które były naprawdę groźne. Jednak chwilę później, Maciej Kruczek przewinił i otrzymał dwuminutowe wykluczenie. Wtedy inicjatywę przejęli gospodarze. Od razu rzucili się do ataku i przeprowadzili kilka dobrych akcji pod bramką Cracovii.
Jedna z nich w 6. minucie zakończyła się bramką. Jakub Witecki zagrał do Tomáša Sýkory, a ten wyczekał Michaela Łubę i oddał strzał w długi róg bramki, tym samym otwierając wynik spotkania. Później spotkanie mocno się zaostrzyło. Wszystko zaczęło się od rzucenia na bandę Jakuba Witeckiego przez Adriana Gajora. Sprowokowany napastnik GKS-u zaczął okładać pięściami zawodnika „Pasów” i posypały się kolejne wykluczenia.
Chwilę później Alex Szczechura dobił strzał do bramki gości, ale sędzia gola nie uznał, gdyż wcześniej bramka została poruszona. Odtąd tyska drużyna zaczęła mocno dominować. Bardzo dobre okazje mieli Witecki oraz Sýkora, ale nie zdołali pokonać golkipera Comarch Cracovii.
W drugiej tercji gospodarze nieco opadli z sił i do głosu z czasem coraz bardziej dochodziła Cracovia. Trzeba jednak przyznać, że John Murray był dziś murem nie do pokonania. Raz za razem ratował swoją drużynę. Tyszanie również mieli dziś problem z Michaelem Łubą.
W 27. minucie dobrą sytuację na wyrównanie miał Michal Vachovec, który był na wprost bramkarza, ale jego strzał z bliskiej odległości "Jasiek Murarz" odbił w ostatniej chwili.
Gdy na ławkę kar powędrował Bagiński, wydawało się, iż to zespół Cracovii zdobędzie bramkę. Stało się, jednak odwrotnie. Akcję wyprowadził Mateusz Bryk, zagrywając wzdłuż bramki do Andrija Michnowa. Ukraiński olbrzym wypatrzył Tomáša Sýkorę, który oddał strzał nad bezradnym bramkarzem gości.
Od początku trzeciej tercji, obie drużyny urządziły sobie partię hokejowych szachów.
Pod koniec meczu Rudolf Roháček próbował jeszcze ratować sytuację. Wziął czas i wycofał bramkarza. Efekt? Odwrotny do oczekiwanego. Krakowianie, nie zdołali zagrozić bramce Johna Murraya, a na dodatek stracili trzeciego gola. Kropkę nad „i” postawił Mateusz Gościński. Pierwsze trofeum w tym sezonie trafiło w ręce tyszan.Źródło: Hokej.net 12 września 2018 [2]
Trenerzy po meczu
Rudolf Rohaček, trener Cracovii
Gratuluję drużynie tyskiej. Jeśli jednak nie strzela się bramki, to nie można myśleć o wygraniu meczu. Był to pierwszy mecz o stawkę i zagraliśmy dobrze, ale niestety nie przez całe sześćdziesiąt minut. Musimy w przyszłości grać odpowiedzialnie i bez faulu, aby móc myśleć o wygranej. Dziękuję drużynie za walkę i cieszę się na myśl o kolejnych meczach.
Andrej Husau, trener GKS-u
Był to słaby mecz w naszym wykonaniu i trzeba powiedzieć, że niestety sporo gorszy niż ten w zeszłym roku. Można się jedynie tłumaczyć, że zostawiliśmy sporo zdrowia i sił na wyjazdowych meczach Ligi Mistrzów. Było dużo nieprawidłowych zagrań i niecelnych podań. Jutro jednak nie będziemy już pamiętać o grze, a wynik pójdzie w świat
Źródło: [3]