2017-03-22 GKS Tychy - Comarch Cracovia 4:2
|
2 kolejka, 3 runda, etap 3, Polska Hokej Liga - hokej mężczyzn Tychy, środa, 22 marca 2017, 18:00
(1:2; 2:0; 1:0) |
|
Skład: Žigárdy (Kosowski) Kuboš Pociecha Makrov Kristek Kolusz Bryk Kotlorz Witecki Galant Bepierszcz Kolarz Górny Jeziorski Komorski Vítek Zaťko Horzelski Woźnica Rzeszutko Kogut |
|
Skład: Radziszewski (Łuba) Novajovský Rompkowski Šinágl Dziubiński Kapica Kruczek Wajda Urbanowicz Słaboń Drzewiecki Dąbkowski Zíb Sýkora Chovan Kalus Dutka Noworyta Domogała McPherson Paczkowski |
Opis meczu
Gazeta Krakowska
We wtorek, w pierwszym meczu o złoto, „Pasy” wypuściły wygraną z rąk. W drugim starciu też prowadziły, ale ostatecznie górą byli tyszanie.
GKS grał bez zawieszonego na trzy spotkania Jana Semorada (zastąpił go Estończyk Andrei Makrov). Pierwotnie wykluczony był także Mateusz Bepierszcz, ale po odwołaniu GKS Tychy Wydział Gier i Dyscypliny PZHL anulował karę meczu i zawodnik mógł wystąpić. W składzie Cracovii, mimo złamania nosa i rozciętego czoła, znalazł się Mateusz Rompkowski (grał w kasku z kratą). Trener Rudolf Rohaczek przemeblował trzecią i czwartą formację, w tej ostatniej pojawił się Oliver Paczkowski.
Od pierwszych minut oglądaliśmy świetny mecz - ostre tempo, dużo strzałów, parady bramkarzy. W 7 min arbitrzy puścili faul Radosława Galanta na Tomaszu Sykorze, gospodarze wyszli z kontrą i Mateusz Bepierszcz mocnym uderzeniem pokonał Rafał Radziszewskiego. Krakowianie szybko wyrównali, strzałem z bardzo ostrego kąta Petr Kalus całkowicie zaskoczył Stefana Żigardego. Na 8 sekund przed końcem tercji po raz drugi nie popisał się Żigardy. Był źle ustawiony i po strzale Filipa Drzewieckiego krążek wpadł do siatki przy bliższym słupku.
To była dobra tercja w wykonaniu krakowian, którzy powinni prowadzić wyżej, ale dwa razy z bliska bramkarza nie pokonał Drzewiecki.
W drugiej tercji wydawało się, że „Pasy” kontrolują sytuację na lodzie. Ale potem zgubiły ich kary, dwie minuty "zarobili" Krystian Dziubiński (dodatkowo otrzymał 10 minut za niesportowe zachowanie) i Rafał Radziszewski. Gospodarze wykorzystali grę w podwójnej przewadze i Bartłomiej Pociecha mocnym strzałem umieścił krążek w bramce. W trzy minut później po błędzie Rafała Dutki w zamieszaniu Jarosław Rzeszutko posłał krążek do siatki, Tychy prowadziły 3:2. W końcówce tej tercji bliski wyrównania był Damian Słaboń.
W trzeciej tercji gospodarze spokojnie kontrolowali przebieg wydarzeń na tafli, krakowianie z każdą minutą grali coraz bardziej nerwowo, chaotycznie. Nawet wtedy, kiedy mieli przewagę jednego zawodnika (na ławce kar siedział Marcin Kolusz), nie potrafili dobrze rozegrać „zamka” i oddać celnego strzału. To grający w osłabieniu tyszanie byli bliscy podwyższenia na 4:2, ale strzał Bepierszcza obronił Radziszewski.
„Pasy” walczyły ambitnie do końca, ale za dużo było prostych strat krążka. W 53 min kropkę nad i postawili gospodarze, Jarosław Rzeszutko strzelił swoje drugiego gola po kapitalnym podaniu Marcina Kolusza.
– Oba mecze były bardzo wyrównane, zgubiły nas niepotrzebne faule w drugiej tercji. Oczekuję lepszej gry od naszego pierwszego ataku - mówił po meczu trener Cracovii Rudolf Rohaczek.
W tym sezonie tyszanie mają patent na krakowian, to było już dziewiąte spotkanie tych drużyn, wliczając Puchar Polski, i po raz ósmy zjeżdżali z lodu jako zwycięzcy.Źródło: Gazeta Krakowska 22 marca 2017 [1]
Hokej.net
– Kolejny raz pokazaliśmy charakter i udowodniliśmy, że mamy przygotowany nie tylko plan „A”, ale również plan „B” – powiedział Rzeszutko.
Bepierszcz rozpoczął
Wczorajsze starcie obu ekip zdominowane było przez arbitrów, którzy podjęli kilka błędnych decyzji. Ich werdykty miały istotny wpływ na dalsze losy spotkania, a u zawodników i kibiców wywołały co najmniej irytację.
Działacze GKS-u Tychy nie chcieli tego puścić płazem i wystosowali protest, domagając się w pierwszej kolejności anulowania kary meczu dla Mateusza Bepierszcza. Przypomnijmy, że 25-letni skrzydłowy udział we wczorajszym spotkaniu zakończył już w 10. minucie, bo za – mocno dyskusyjny – atak na głowę Petra Kalusa został odesłany do szatni. Jednak na cztery godziny przed meczem Wydział Sędziowski „oczyścił go z zarzutów” i dzięki temu mógł wystąpić w dzisiejszej konfrontacji.
I to właśnie Bepierszcz rozwiązał worek z bramkami. W 7. minucie odważnie wjechał do tercji rywala i kropnął, ile sił w rękach. Lecący z zawrotną prędkością krążek wyhamował dopiero w siatce. Miejscowi kibice mieli pierwsze powody do radości.
Ale Cracovia szybko odpowiedziała, i na dodatek z nawiązką. W 10. minucie strzałem z niemal zerowego kąta wyrównał Petr Kalus, a tuż przed zakończeniem pierwszej odsłonie prowadzenie „Pasom” dał Filip Drzewiecki. Z wysokości trybun wydawało się, że Štefan Žigárdy przy obu tych sytuacjach mógł zachować się nieco lepiej.
– Przyznam szczerze, że próbowałem dograć do Damiana Słabonia. Tymczasem guma odbiła się od któregoś z rywali i wpadła do siatki. Sytuacja była dynamiczna – uśmiechnął się popularny „Drzewko”.
Liczba dnia? 25.
Tyszanie, podobnie jak i wczoraj, najlepiej zaprezentowali się w drugiej tercji. Odpowiedzialna postawa w defensywie, zadziorność i kreatywna gra w ataku musiały przynieść efekt. W 29. minucie, podczas gry w podwójnej przewadze, do wyrównania doprowadził Bartłomiej Pociecha, który popisał się pięknym uderzeniem spod linii niebieskiej. Tym samym defensor trójkolorowych zrobił sobie świetny prezent na 25. urodziny.
Podopieczni Jiříego Šejby poszli za ciosem i w 32. minucie wyszli na prowadzenie. W odpowiednim miejscu znalazł się Jarosław Rzeszutko, który rozciągnął w bramce Rafała Radziszewskiego, a następnie trafił pod poprzeczkę.
Ten sam zawodnik postawił również pieczęć na zwycięstwie, bo na siedem minut przed końcem wykorzystał dobre dogranie Marcina Kolusza. Warto zaznaczyć, że dla „Rzeszuta” była to 25. bramka w tym sezonie.Źródło: Hokej.net 22 marca 2017 [2]
Trenerzy po meczu
Rudolf Rohaček, trener Cracovii
Dzisiejszy mecz był bardzo podobny do wczorajszego. Prowadziliśmy 2:1, ale bezsensowne faule Dziubińskiego i Radziszewskiego spowodowały, że straciliśmy kontrolę nad spotkaniem. Później popełniliśmy fatalny błąd i losy spotkania rozstrzygnęły się.
Jiří Šejba, trener GKS-u
Wykazaliśmy się wielką aktywnością od samego początku. Choć po pierwszej tercji przegrywaliśmy 1:2, to czułem, że zespół wierzy w zwycięstwo. W drugiej odsłonie odwróciliśmy losy spotkania. Zagraliśmy dziś naprawdę bardzo dobrze.
Źródło: Hokej.net [3]