2016-11-15 TatrySki Podhale Nowy Targ - Comarch Cracovia 2:3
Mecz rozpoczął się 18 września 2016, jednak z powodu gęstej mgły został przerwany w 33 minucie i 4 sekundzie, został dokończony 15 listopada 2016 roku.
|
Superpuchar Polski - hokej mężczyzn Nowy Targ, wtorek, 15 listopada 2016, 18:00
(0:0; 2:0; 0:2; d.0:0; k.1:2) |
|
Skład: Jucers (B. Kapica) Jaśkiewicz Haverinen Jokila Zapała Hattunen Łabuz Syrej Iossafov Bryniczka Gruszka Wojdyła Sulka Michalski Neupauer Różański Olchawski Tomasik Michalski D. Kapica Svitac |
|
Skład: Radziszewski (Łuba) Novajovský Dutka Svitana Dziubiński Šinágl Rompkowski Kruczek Urbanowicz Słaboń Kapica Dąbkowski Wajda Jenčik Chovan Drzewiecki Paczkowski Maciejewski Wróbel Kucewicz Domagała |
Opis meczu
Gazeta Krakowska
Od samego początku warunki na lodowisku były fatalne. Tafla na całej długości i szerokości spowita była bowiem gęstą mgłą, która znacznie utrudniała zawodnikom i sędziom widoczność. Kilkukrotnie w trakcie drugiej tercji spotkanie przerywano, by mgła opadła. Szukano sposobu by rozwiązać ten problem. W pewnym momencie interweniowali nawet… strażacy, którzy przy pomocy jednej (!) dmuchawy próbowali rozwiązać problem. Na niewiele się to zdało. Po konsultacji z przedstawicielem Polskiego Związku Hokeja na Lodzie podjęto decyzję o przerwaniu meczu.
- Warunki, jakie panowały w hali, zagrażały zdrowiu zawodników. Kontynuując grę narażalibyśmy ich na kontuzje, na co świadomi tego, że sezon ligowy się dopiero zaczął, nie mogliśmy zezwolić. Stąd taka, a nie inna decyzja. Nie była ona łatwa, ale konieczna. Mecz zostanie dokończony w terminie uzgodnionym z klubami. Myślę, że stanie się to w ciągu kilku dni – wyjaśnił Janusz Wierzbowski, sekretarz generalny PZHL.
Decyzję organizatorów trenerzy obu drużyn przyjęli ze zrozumieniem. - Myślę, że to była rozsądna decyzja. Gra w takich warunkach mijała się z sensem – podkreślił opiekun Cracovii Rudolf Rohaczek. - Nie mam zastrzeżeń do decyzji organizatorów. Pozostaje nam jedynie żałować, że tak się stało, bo graliśmy bardzo dobre spotkanie, dużo lepsze niż to piątkowe. Będzie duży problem ze znalezieniem nowego terminu. Liga bowiem nabiera rozpędu. Generalnie uważam, że tego typu spotkanie powinno zostać rozegrane przed sezonem – mówił trener Podhala Marek Ziętara.
To nie pierwszy raz już w tym sezonie, kiedy w Nowym Targu są tego typu problemy. Pierwsze dwa mecze ligowe odbywały się w podobnych warunkach. - Powody tego, co się stało, są dwa. Pierwszy to nietypowe jak na tę porę roku wysokie temperatury powietrza na zewnątrz i poziom wilgotności, a drugi powód to niesprawny od lat system wentylacyjny w hali, którego naprawa jest z technicznego punktu widzenia niemożliwa. W efekcie tworzy się tzw. termoklina. Ciepłe powietrze, które zalega pod dachem, nie pozwala wyjść mgle ponad taflę lodu – wyjaśnił Bartosz Ścisłowicz, dyrektor nowotarskiego Miejskiego Centrum Sportu i Rekreacji, które administruje nowotarskim lodowiskiem.
Do momentu przerwania meczu Podhale prowadziło 1:0 po trafieniu z 22 minuty Jarosława Różańskiego, który mimo asysty Krystiana Dziubińskiego, dołożył łopatkę kija do otwierającego drogę do bramki Cracovii podania Krzysztofa Zapały. W kolejnych minutach inicjatywę zaczęła przejmować Cracovia, co było skutkiem seryjnie łapanych przez nowotarżan wykluczeń.Źródło: Gazeta Krakowska 18 września 2016 [1]
Gazeta Krakowska
Gdy autokar z hokeistami "Pasów" kilkadziesiąt minut po przerwaniu spotkania chciał odjechać spod Miejskiej Hali Lodowej, barykadę ustawili miejscowi kibole.
Najbardziej krewcy sympatycy drużyny Podhala zachowywali się na tyle agresywnie, że autokar nie mógł wyruszyć w drogę powrotną do Krakowa. Podobno doszło do odpalenia rac i niewybrednych wyzwisk.
Komunikat w tej sprawie, zamieszczony poniżej, wydała oficjalna strona Cracovii.
- Nie bez problemów drużyna Comarch Cracovii opuszcza Nowy Targ. Kilkadziesiąt minut po przerwanym przez mgłę meczu, autokar Pasów nie mógł wyjechać z lodowiska ze względu na agresywne zachowanie kibiców Podhale Nowy Targ.Źródło: Gazeta Krakowska 19 września 2016 [2]
Gazeta Krakowska
Przypomnijmy, 18 września pojedynek został przerwany w 33 minucie, 4 sekundzie przy stanie 1:0 dla „Szarotek” po bramce strzelonej przez Jarosława Różańskiego. Powodem była gęsta mgła na nowotarskim lodowisku. Sędziowie kilkakrotnie przerywali mecz, w końcu uznali, że nie ma warunków do rozgrywania spotkania.
– Warunki, jakie panowały w hali, zagrażały zdrowiu zawodników. Kontynuowanie gry narażaliby ich na kontuzje – tłumaczył obecny na meczu Janusz Wierzbowski, sekretarz generalny PZHL.
Były dość duże problemy ze znalezieniem terminu, bowiem ekstraklasa gra niemal non-stop co trzy dni. W końcu po uzgodnieniu z obydwoma klubami wyznaczono przerwany mecz na 15 listopada. Zespoły muszą zagrać w takich samych składach w jakich zaczynały spotkanie.Źródło: Gazeta Krakowska 1 października 2016 [3]
Gazeta Krakowska
Po raz drugi hokeiści Comarch Cracovii zdobyli Superpuchar. We wtorek po karnych pokonali w dokończonym meczu w Nowym Targu TatrySki Podhale 3:2 po rzutach karnych.
Po meczu w szatni Cracovii panowała ogromna radość. Gratulacje dla trenera Rudolfa Rohaczka i całej drużyny przekazał prezes klubu Janusz Filipiak. Szczególne powody do radości miał Rohaczek, który dokładnie przed dwunastu laty zaczynał pracę w krakowskim klubie. Dorobek szkoleniowca jest imponujący, w tym czasie wywalczył z „Pasami” dziesięć medali, w tym sześć złotych, do tego dołożył dwa triumfy w Pucharze Polski i dwa w Superpucharze.
- Dziękuję chłopcom, którzy sprawili mi piękny prezent. Zagraliśmy kapitalne 27 minut, bo szybko, agresywnie i z mnóstwem strzałów. To było jedno z najlepszych spotkań w naszym wykonaniu, w takim stylu jeszcze chyba nie graliśmy w tym sezonie. Szkoda, że nie wygraliśmy w regulaminowym czasie, bo były ku temu okazje. Ale sprawiedliwości stało się zadość, byliśmy lepsi w karnych. Wspaniale interweniował w ostatniej serii Rafał Radziszewski, broniąc strzał Krzysztofa Zapały. A swoje zrobili Patrik Svitana i Filip Drzewiecki, wykorzystując karne. Martwią trochę urazy Petra Sinagla i Damiana Słabonia, ale mam nadzieję, że nie są poważne. Teraz koncentrujemy się na ekstraklasie, w piątek gramy u siebie ze Stoczniowcem Gdańsk i chcemy powiększyć nasze konto punktowe – mówi trener Rudolf Rohaczek.
Hokeiści Cracovii grali w tym meczu z wielką determinacją, poświeceniem, zaimponowali hartem ducha. – Mimo że przegrywaliśmy 0:2 wierzyliśmy cały czas, że nie wszystko jeszcze stracone. Po drugiej tercji powiedzieliśmy sobie w szatni, że nie możemy patrzeć na zegar i uciekający czas, tylko mamy robić swoje. To przyniosło oczekiwane efekty. Ten mecz, choć trwał tylko 27 minut kosztował nas dużo sił, fizycznie czuje się jakbym rozegrał pełne 60 minut. Ale warto było walczyć ze wszystkich sił, Superpuchar był tego wart – ocenia Krystian Dziubiński, który w tym meczu pod nieobecność Patryka Noworyty był kapitanem.
W decydującej serii rzutów karnych nie pomylił się Filip Drzewiecki. – Jestem już doświadczonym zawodnikiem, ale kiedy jechałem na bramkę adrenalina trochę podskoczyła. Miał zaplanowaną akcję, ale w ostatniej chwili nieco ją zmieniłem. To było niecodzienne spotkanie, jeszcze nigdy w takim nie grałem. Druga bramka dla Podhala trochę pokrzyżowała nam szyki, ale cały czas była w nas wiara, że odwrócimy losy meczu. I to się udało. We wtorek czuliśmy, że to my panujemy na lodzie, że to jest nasz dzień. Cała drużyna zagrała wspaniale. To mój pierwszy Superpuchar. Jeden cel został spełniony, teraz przed nami dwa kolejne, najpierw finał Pucharu Polski, potem liga. Chcemy wywalczyć oba trofea, w Cracovii zawsze cele są postawione bardzo wysoko. Ale w tej chwili myślimy o już tylko następnym meczu ligowym. Musimy zdobywać punkty, by utrzymać pierwszą lokatę, która da nam lepsza pozycję wyjściową przed play off – mówi Filip Drzewiecki.Źródło: Gazeta Krakowska 16 listopada 2016 [4]
Hokej.net
Od pierwszej minuty tafla na całej długości i szerokości spowita była gęstą mgłą, która znacznie utrudniała zawodnikom i sędziom widoczność. Pierwszą tercję jeszcze jakoś rozegrano, ale z każdą kolejną minutą warunki się pogarszały. Szukano sposobu by rozwiązać ten problem. Na pomoc wezwano nawet strażaków. Te próby na niewiele się jednak zdały.
– Powody tego co się stało są dwa. Pierwszy to nietypowe jak na tę porę roku wysokie temperatury powietrza na zewnątrz i poziom wilgotność, a drugi powód to niesprawny od lat system wentylacyjny w hali, którego naprawa jest już z technicznego punktu widzenia niemożliwa. W efekcie tworzy się tzw. termoklina. Ciepłe powietrze które zalega pod dachem nie pozwala wyjść mgle ponad taflę lodu – wyjaśnił Bartosz Ścisłowicz, dyrektor nowotarskiego Miejskiego Centrum Sportu i Rekreacji, które administruje nowotarskim lodowiskiem.
– Warunki jakie panowały w hali zagrażały zdrowiu zawodników. Kontynuując grę narażalibyśmy ich na kontuzje, na co świadomi tego że sezon ligowy się dopiero zaczął, nie mogliśmy zezwolić. Stąd taka, a nie inna decyzja. Nie była ona łatwa, ale konieczna. Mecz zostanie dokończony w terminie uzgodnionym z klubami. Myślę, że stanie się to w ciągu kilku dni – wyjaśnił Janusz Wierzbowski, sekretarz generalny PZHL.
Decyzję organizatorów trenerzy obu drużyn przyjęli ze zrozumieniem.
– Myślę że to była rozsądna decyzja. Gra w takich warunkach mijała się z celem – podkreślił opiekun Cracovii, Rudolf Rohaczek.
–Nie mam zastrzeżeń co do decyzji. Pozostaje nam jedynie żałować że tak się stało, bo graliśmy bardzo dobre spotkanie, dużo lepsze niż to piątkowe. Będzie duży problem ze znalezieniem nowego terminu. Liga bowiem nabiera rozpędu. Generalnie uważam ze tego typu spotkanie powinno zostać rozegrane przed sezonem. To byłoby logiczne – mówił trener Podhala, Marek Ziętara.
Do momentu przerwania meczu Podhale prowadziło 1:0 po trafieniu z 22 minuty Jarosława Różańskiego, który mimo asysty Krystiana Dziubińskiego, dołożył łopatkę kija do otwierającego drogę do bramki Cracovii podania Krzysztofa Zapały.
- Szkoda że stało się tak jak się stało, ale decyzja nie mogła być inna. W pewnym momencie mieliśmy duże problemy z tym żeby z tercji środkowej dostrzec bramkarzy. Zdrowie jest najważniejsze – podkreślił kapitan „Szarotek”.Źródło: Hokej.net 18 września 2016 [5]
Hokej.net
– Wszyscy widzieli jaka sytuacja panowała na lodzie. Nad taflą zalegała mgła i kontynowanie spotkania zagrażało bezpieczeństwu i zdrowiu zawodników. Wymagało to naszej reakcji – mówił Janusz Wierzbowski, sekretarz generalny PZHL i prezes PHL. – Zrobiliśmy wszystko aby za pomocą dmuchawy rozwiać tę mgłę, niestety ta próba zakończyła się niepowodzeniem. Sezon dopiero się rozkręca, a gra w tak ekstremalnych warunkach ma niewiele wspólnego z meczem hokeja. Po tej próbie jako prezes Polskiej Hokej Ligi nie mogłem podjąć innej decyzji jak przerwanie spotkania – kontynuował, informując jednocześnie o dokończeniu meczu w innym terminie, po ustaleniach z trenerami oraz działaczami obu klubów.
- Mecz nie miał zbyt wiele wspólnego z hokejem. Ze względu na mgłę sędziowie nie widzieli przewinień, zawodnicy podań, a bramkarze mieli trudności z wyłapywaniem strzałów. Decyzja o przerwaniu meczu była trafna ze względu na zdrowie graczy – tak z kolei skomentował spotkanie trener Comarch Cracovii Rudolf Roháček.
- Nie mam zastrzeżeń co do podjętej decyzji. Było to dobre spotkanie, dużo lepsze od tego rozegranego w piątek. Pozostaje mieć jedynie wątpliwości co do terminu rozgrywania tego meczu. Liga się rozkręca, a logicznym jest, że spotkanie o Superpuchar Polski powinno odbyć się na inaugurację sezonu – mówił opiekun „Szarotek” Marek Ziętara.
- Z pierwszą częścią wypowiedzi mogę się zgodzić. Jeśli chodzi natomiast o termin to drużyna Cracovii prosiła nas o przełożenie spotkania ze względu na ciężki mecz w Szwecji w rozgrywkach Ligi Mistrzów. Zależy nam na promocji polskiego hokeja i dlatego przystaliśmy na tę prośbę. Kalendarz jest napięty, jednak został stworzony pod reprezentację i docelową imprezę jaką są Mistrzostwa Świata Dywizji IA w Kijowie – odpowiedział Wierzbowski.
- Cracovia grała w Lidze Mistrzów 10 września. Turniej o Superpuchar Polski mogliśmy zagrać trzy dni później, a następnie rozpocząć pierwszą kolejkę 15 września – odparł Ziętara. – W przyszłości weźmiemy pod uwagę te sugestie – skwitował sekretarz generalny PZHL.
Decyzja o nowym terminie powinna zapaść w ciągu najbliższych dni. Jest jednak mało prawdopodobne, aby mecz został dokończony w tym tygodniu. Ze względu na kilkudniową przerwę w rozgrywkach zawodnicy obu drużyn otrzymali wolne i część z nich wyjechała w rodzinne strony. Inną kwestią jest stan tafli w Nowym Targu. Tutaj również potrzeba czasu, aby doprowadzić ją do optymalnej jakości.Źródło: Hokej.net 19 września 2016 [6]
Hokej.net
– Agresywnie zachowujący się kibice Podhala odpalili przed obiektem kilka rac i mimo obecności policji atakowali słownie zarówno drużynę, jak i kibiców Mistrza Polski. Ostatecznie, dopiero po działaniach służb porządkowych "Pasom" udało się wyjechać ze stolicy Podhala – taką informację możemy przeczytać na oficjalnej stronie Cracovii.
Nieco inaczej sprawę przedstawiają nowotarscy kibice: – Protestowaliśmy przeciwko przełożeniu spotkania. Na gwizdy kibiców gości odpowiedzieliśmy przyśpiewką.
Przypomnijmy, że spotkanie o Superpuchar zostało przerwane w 34. minucie przy stanie 1:0 dla gospodarzy. Panujące w hali warunki i gęsta mgła zagrażały zdrowiu zawodników obu ekip.
Mecz o to trofeum zostanie dokończony w innym terminie.Źródło: Hokej.net 19 września 2016 [7]
Hokej.net
Stało się to, gdy zegar wskazywał 33. minutę i 4. sekundę. W tym momencie 1:0 prowadziły „Szarotki” po bramce zdobytej przez Jarosława Różańskiego.
Teraz z mgłą nie powinno być żadnych problemów, bo działacze Podhala mają sprowadzić specjalną dmuchawę.Źródło: Hokej.net 29 września 2016 [8]
Hokej.net
Spotkanie rozpoczęło się od 34. min, przy prowadzeniu Podhala 1:0 i dwuminutowym okresie gry w liczebnej przewadze Cracovii. W takich okolicznościach przerwano bowiem mecz w pierwotnym jego terminie, wskutek niesprzyjających warunków (mgła), jakie wówczas panowały w nowotarskiej hali.
„Pasy” dwuminutowego okresy gry z przewagą jednego zawodnika nie wykorzystały, nie stwarzając praktycznie w tym okresie większego zagrożenia pod nowotarską bramką. Za to kiedy oba zespoły grały już w pełnych formacjach, w odstępnie kilkunastu sekund dwie świetne okazje dla „Pasów” zmarnował Peter Svitana.
75 sekund przed końcem drugiej tercji na ławkę kar powędrował z kolei gracz Cracovii Damian Kapica i po chwili gospodarze podwyższyli prowadzenie po ładnym, mocnym strzale spod niebieskiej linii Fina Joniego Haverinena.
Trzecia tercja zaczęła się z kolei od wykluczenia obrońcy Podhala Macieja Sulki. Tym razem Cracovia już prezentowała się w liczebnej przewadze dużo lepiej. Efektem tego był gol kontaktowy. Zrehabilitował się Svitana, który dołożył kij do świetnego podania Petra Sinagla.
Od tego momentu walka rozgorzała na dobre. Obie drużyn sił miały pod dostatkiem, więc akcje dynamicznie przenosiły się spod jednej do drugiej bramki. W 50 min okazje by podwyższyć prowadzenie „Szarotek” miał Mateusz Michalski, ale świetnie w bramce „Pasów” spisał się Rafał Radziszewski. Odpowiedzią gości była okazja Damiana Słabonia, ale i strzegący bramki Podhala Maris Jučers kolejny raz potwierdził, że także zna się doskonale na swoim fachu.
W 56 min Cracovia doprowadziła do remisu, ponownie grając z przewagą jednego zawodnika (kara Kaspra Bryniczki). Z bliska krążek do bramki Podhala wepchnął Šinágl. „Pasy” osiągnęły dużą przewagę, co chwili kotłowało się pod nowotarską bramką, ale w regulaminowym czasie gry wynik już nie uległ zmianie.
Podhalanie złapali jednak kolejną karę i w dogrywce przyszło się im bronić w trójkę przeciwko czwórce krakowian. Tym razem „Szarotki” zdołały się wybronić z liczebnego osłabienia i dodatkowe pięciu minut także nie dało rozstrzygnięcia.
W karnych górą byli krakowianie. Decydująca była trzecia seria, w której Filip Drzewiecki pokonał Jučersa, a Zapała przegrał pojedynek z Radziszewskim.
– Na pewno jesteśmy zawiedzeni, patrząc jak to spotkanie się układało. Prowadząc 2:0 wydawało się że mamy świetną pozycję wyjściową przed trzecią tercją. Niestety swoimi błędami i przede wszystkim faulami pomogliśmy Cracovii „wrócić” do gry – przyznał kapitan Podhala, Jarosław Różański.
– Mimo że przegrywaliśmy 0:2 wierzyliśmy że nie wszystko jeszcze stracone. Powiedzieliśmy sobie w szatni, że nie możemy patrzeć na zegar i uciekający czas, tylko robić swoje. To przyniosło oczekiwane efekty. Generalnie uważam że mecz był naprawdę wart stawki o jaką się toczył. Przyznam że fizycznie czuje się jakbym rozegrał pełne 60 minut – ocenił kapitan Cracovii, nowotarżanin Krystian Dziubiński.
– Nieźle weszliśmy w to spotkanie. Niestety niewykorzystane trzy świetne okazje, srodze się na nas zemściły. Na trzecią tercję wyszliśmy mocno zmotywowani z wiarą w to, że zdołamy odwrócić jeszcze losy tego spotkania. I tak też się stało. Drużynie należą się gratulacje. Dostałem fajny prezent na 12-lecie mojej pracy trenerskiej w Cracovii – podsumował szkoleniowiec „Pasów” Rudolf Roháček.
– Pozostaje mi pogratulować Cracovii zdobycia Superpucharu. Nam towarzyszy uczucie niedosytu. Prowadząc 2:0 nie powinniśmy dać sobie wyrwać zwycięstwa. Z tej klasy przeciwnikiem nie można sobie pozwolić na grę w liczebnym osłabieniu. Uczulałem na to zawodników w przerwie przed trzecią tercją. Niestety, nie udało się nam uniknąć fauli, które jak się okazały miały kluczowe znaczenie na wynik. Mimo porażki chcę podziękować swoim zawodnikom za walkę i serce włożone w to spotkanie – powiedział trener Podhala, Marek Rączka.Źródło: Hokej.net 15 listopada 2016 [9]