2016-10-16 GKS Tychy – Comarch Cracovia 2:1

Z WikiPasy.pl - Encyklopedia KS Cracovia
Przejdź do nawigacji Przejdź do wyszukiwania

GKS Tychy - hokej mężczyzn herb.png

Trener:
Jiří Šejba
Hokej.png
13 kolejka, 2 runda, etap 1, Polska Hokej Liga - hokej mężczyzn
Tychy, niedziela, 16 października 2016, 17:15

GKS Tychy - Comarch Cracovia

2
:
1

(0:0; 0:0; 2:1)

Sędzia: Paweł Breske (główny) - Artur Hyliński, Tomasz Przyborowski (liniowi)
Widzów: 1600


Cracovia - hokej mężczyzn herb.png

Trener:
Rudolf Rohaček
Skład:
Žigárdy (Kosowski)

Zaťko
Kotlorz
Bepierszcz
Kalinowski
Kolusz

Kuboš
Ciura
Jeziorski
Komorski
Galant

Pociecha
Bryk
Witecki
Kristek
Vozdecký

Górny
Horzelski
Woźnica
Rzeszutko
Bagiński
Bramki

56:54 Bepierszcz (Kotlorz, Witecki) 5/4
57:37 Bagiński (Pociecha, Rzeszutko) 5/4
0:1
1:1
1:2
49:32 Kruczek (Kapica, Chovan) 5/4

Kary
6 min. 10 min.
Skład:
Radziszewski (Kowalówka)

Novajovský
Dutka
Svitana
Dziubiński
Šinágl

Rompkowski
Kruczek
Urbanowicz
Słaboń
Kapica

Dąbkowski
Wajda
Jenčik
Chovan
Drzewiecki

Kolarz
Maciejewski
Paczkowski
Wróbel
Domagała

Opis meczu

"GKS Tychy – Cracovia: Mistrz Polski pokonany" -
Gazeta Krakowska

GKS Tychy – Cracovia: Mistrz Polski pokonany

W meczu na szczycie ekstraklasy hokejowej GKS Tychy pokonał Comarch Cracovię 2:1, choć do 57 minuty goście prowadzili 1:0. Krakowian zgubiły dwie kary w ostatnich czterech minutach.

Przez dwie tercje lepiej na lodzie prezentowali się krakowianie. Grali bardzo agresywnie, stosowali forczeking w już tercji rywala, czym zaskoczyli tyszan. W pierwszej odsłonie Cracovia miała cztery dobre okazje, ale świetnie w bramce gospodarzy spisywał się Stefan Żigardy. Tyszanie atakowali rzadziej, raz mocno uderzył Filip Komorski, ale dobrze interweniował Rafał Radziszewski.

Podobny przebieg miała druga tercja, akcje krakowian były znacznie groźniejsze. Dwie stuprocentowe okazje mieli Damian Kapica i Matus Chovan, ale przegrali pojedynki z Żigardy. Bramkarz gospodarzy był świetnie dysponowany. W 30 min Krystian Dziubiński po solowym rajdzie stanął w oko w oko z Żigardy i znowu bramkarz GKS był górą.

Pod koniec tercji dopisało mu szczęście, kiedy krążek po uderzeniu Macieja Urbanowicza odbił się od poprzeczki.

Gospodarze też mieli stuprocentową sytuację, ale Marcin Kolusz z bliska trafił krążkiem w słupek.

Trzecia tercja nie była już tak dynamiczna. Oba zespoły miały świadomość, że jeden gol może rozstrzygnąć losy meczu. W 50 min krakowianie wyszli na prowadzenie, wykorzystali grę w przewadze i po podaniu Damiana Kapica obrońca Maciej Kruczek z bliska trafił do siatki.

Gospodarze rzucili się do ataku, chwilę potem mogli wyrównać, ale uderzenie Mateusza Bepierszcza fantastycznie obronił Radziszewski. Im bliżej końca tym akcje tyszan były coraz bardziej chaotyczne. W 56 min głupi faul Macieja Urbanowicza skończył się karą. I gospodarze wyrównali po dobitce Bepierszcza. Kilkanaście sekund później Mateusz Rompkowski zahaczył kijem gracza GKS i powędrował na ławkę kar. Gracze Cracovii źle ustawili się w obronie i po precyzyjnym strzale Adama Bagińskiego krążek wylądował pod poprzeczką. Oba gole dla tyszan padły w odstępie 43 sekund!

„Pasy” przegrały wygrany już mecz. O porażkę mogą mieć tylko pretensje do siebie, bo na lodzie były lepsze.
Andrzej Stanowski
Źródło: Gazeta Krakowska 16 października 2016 [1]


"Wygrana „rzutem na taśmę”" -
Hokej.net

Wygrana „rzutem na taśmę”

GKS Tychy pokonał Comarch Cracovię 2:1, choć jeszcze pięć minut przed końcową syreną przegrywał z krakowianami 0:1. Mecz mógł się podobać, choć obie drużyny były dzisiaj skupione na grze defensywnej.

– Na pewno nasze mecze ostatnio nie wyglądają tak, jak tego byśmy chcieli. Wiedzieliśmy, że mecz z Krakowem będzie meczem bardzo ciężkim i to wszystko będzie musiało wyglądać inaczej. Myślę, że dobrze podołaliśmy wyzwaniu, dotrzymaliśmy tempa i pokazaliśmy charakter. Ostatnio w ogóle najlepsze są nasze końcówki, tak było i tym razem – powiedział Mateusz Bepierszcz, skrzydłowy trójkolorowych. – Na Puchar Kontynentalny jesteśmy przygotowani. W sezonie trudno się do niego przygotować, ale ciężko przepracowaliśmy okres przygotowawczy i mamy do tego takie same podejściem jak rok temu. Będziemy walczyć o najwyższe cele – dopowiedział.

W pierwszej tercji optyczną przewagę mieli krakowianie, brakowało jednak skuteczności, a przede wszystkim szczęścia. Już w trzeciej minucie Petr Šinágl oddał bardzo dobry strzał, jednak Žigárdy’ego przed utratą bramki uratowało spojenie słupka z poprzeczką. Dwie minuty później znów Šinágl próbował zaskoczyć bramkarza, bez powodzenia. Z czasem do głosu doszli tyszanie. W 11. minucie gry dobrą okazję po podaniu Adama Bagińskiego miał Michał Woźnica, lecz po strzale z najbliższej odległości chybił. Bardzo groźną akcję w 16. minucie przeprowadzili Martin Vozdecky z Jakubem Witeckim, jednak krakowianie przejęli krążek wyprowadzili szybką kontrę,a Richard Jenčik strzałem po lodzie uderzył w słupek.

Druga odsłona nie przyniosła zmian w obrazie gry. Ponownie zaraz po wznowieniu gry lepsze okazje mieli goście. W 24. minucie Peter Novajovsky oddał bardzo groźny strzał z dystansu, który z trudem obronił „Žigy”. Cztery minuty później Matuš Chovan znalazł się w znakomitej sytuacji na zdobycie gola, lecz Stefan Žigárdy kapitalnie wykazał się swoim refleksem. Mimo, iż kibice trzymają „sztamę” z Cracovią, to na lodzie nie ma o tym mowy, co było widać niejednokrotnie. Jak na przykład sytuacja kiedy to w 34. minucie doszło do ostrej wymiany zdań pomiędzy Bartoszem Ciurą a Maciejem Kruczkiem, których musieli rozdzielać koledzy i sędziowie. Pod koniec tercji tyszanie ruszyli nieco do ataku. Doskonałą sytuacje na otwarcie wyniku miał Marcin Kolusz, który znalazł się sam na sam z bramkarzem, ten jednak przekombinował, gdyż zbyt długo zwodził „Radzika” i krążek po jego strzale zatrzymał się pomiędzy słupkiem, a parkanem. Na dwie minuty do końca drugiej tercji tyszanie rozprowadzali dobrze zapowiadającą się akcję, lecz przeszkodzili im... sędziowie liniowi, którzy nieco kontrowersyjnie odgwizdali spalonego na linii niebieskiej.

Początek trzeciej tercji obie drużyny rozpoczęły ospale, a strzałów było jak na lekarstwo. Dziać zaczęło się dopiero w 43. minucie gry, kiedy to sygnał do ataku dał Filip Drzewiecki, który minimalnie chybił nad poprzeczką. Dwie minuty później Radosław Galant zakręcił obroną mistrzów Polski, lecz jego strzał został zatrzymany.

W 50. minucie gry „Pasy” rozklepały tyską defensywą, a Maciej Kruczek dopełnił tylko formalności, tym samym otwierając wynik spotkania. Wydawało się, że Cracovia dotrwa do końca z korzystnym wynikiem, jednak w ich szeregi wkradła się niepotrzebna nerwowość, co było wynikiem tego, że na ławkę kar powędrował Maciej Urbanowicz. Podczas tej przewagi wicemistrzowie Polski nie bali się uderzać. Bardzo blisko wyrównania był Marcin Kolusz, lecz za długo zwlekał z oddaniem strzału. Poszczęściło się za to Mateuszowi Bepierszczowi, który w zamieszaniu podbramkowym umieścił krążek w siatce „Radzika”. Następnie kolejny błąd popełnili goście, a mianowicie Mateusz Rompkowski został ukarany karą mniejszą. Zaraz po tym Adam Bagiński dobrze się odnalazł przed bramką Rafała Radziszewskiego i dał swojej drużynie prowadzenie. Cracovia wzięła jeszcze czas, ale tyszanie „dowieźli” wynik do końca.

– Bardzo dobre spotkanie z obu stron. O wyniku zdecydowały dwa nasze głupie błędy, którymi były dwie kary pod koniec meczu, a Tychy to wykorzystały. Więc niestety wyjeżdżamy stąd bez punktów – powiedział Rafał Dutka.
Mateusz Pawlik
Źródło: Hokej.net 16 października 2016 [2]


Trenerzy po meczu

Rudolf Rohaček, trener Cracovii

Pragnę pogratulować GKS-owi. Myślę, że przez 56 minut był to z naszej strony dobry mecz zarówno pod względem kombinacyjnym, jak i szybkościowym. Mieliśmy dużo sytuacji strzeleckich, ale bramkarz był dzisiaj trudny do pokonania. Gdybyśmy wykorzystali sytuacje stuprocentowe, to wyglądałoby to inaczej. Na wyniku zaważyły dwie kary pod koniec meczu, które wykorzystali tyszanie. Najbardziej dzisiaj wyróżniał się Damian Słaboń.

Jiří Šejba, trener GKS-u

Dzisiaj był to ciężki mecz. Krakowianie zagrali bardzo dobrze, szybko i sprawiali nam dużo problemów. Kluczowe dzisiaj były interwencje Štefana Žigárdy’ego, który niejednokrotnie ratował nam skórę. Pokazaliśmy dzisiaj, że się nie poddajemy i walczymy do końca. Chcieliśmy się dzisiaj dobrze wykazać przed własną publicznością, a końcówki ostatnio idą nam najlepiej.

Źródło: Hokej.net [3]

Filmy