2014-01-26 Comarch Cracovia - MMKS Podhale Nowy Targ 6:4
|
44 kolejka, 5 runda, etap I, Polska Hokej Liga - hokej mężczyzn Kraków, ul. Siedleckiego 7, niedziela, 26 stycznia 2014, 18:30
(1:4; 2:0; 3:0) |
|
Skład: Radziszewski A. Kowalówka Noworyta Chmielewski Kozłowski S. Kowalówka Zieliński Kłys Kostourek Dvořak Laszkiewicz Žvátora Dąbkowski Piotrowski Rutkowski Kalus Lehmann Witowski Wiśniewski Řehák Cieślicki |
|
Skład: Niesłuchowski Łabuz Mrugała M. Michalski Bryniczka Zarotyński K. Kapica Landowski Gruszka Dziubiński Wielkiewicz Dziehciarou Barajew P. Kmiecik Wronka Olchawski Tomasik Jaśkiewicz P. Michalski D. Kapica M. Kmiecik |
Opis meczu
TerazPasy.pl
Już w 42 sekundzie spotkania Daniel Laszkiewicz ostro natarł przy bandzie na Mrugałę i sędzia Tomasz Radzik odesłał go do szatni. Grając w przewadze goście wykorzystali swoje szanse i zdobyli dwie bramki. Kiedy w 11. minucie Cracovia po akcji braci Kowalówków zdobyła bramkę kontaktową wydawało się że sprawy wracają na oczekiwane przez kibiców tory. Jednak końcówka pierwszej tercji przyniosła dalsze niespodzianki. Najpierw Dziubiński wykorzystał prostopadłe podanie od Olchawskiego i pokonał Rafała Radziszewskiego, a na 26 sekund przed syreną Tomasik rzucił krążek spod niebieskiej i ten niespodziewanie wylądował w bramce.
Po pierwszej tercji prowadziliśmy aż 4:1 i to było zaskoczenie także dla nas samych – powiedział po meczu trener Marek Ziętara.
O początku drugiej tercji Mistrzowie Polski podjęli próbę przejęcia kontroli nad wydarzeniami na lodzie. Jednak nowotarżanie nie dali się zepchnąć do defensywy. Gra była wyrównana, ale podopieczni Rudolfa Rohačka zaczęli stopniowo odzyskiwać teren. Na 2:4 trafił Tomasz Kozłowski, wykorzystując okres gry w przewadze, a w samej końcówce tercji padła bramka kontaktowa. Aron Chmielewski popisał się sytuacyjnym uderzeniem i zaskoczył Niesłuchowskiego.
W trzeciej tercji obraz gry nie uległ zmianie. Długimi okresami gracze Podhala bardzo umiejętnie dezorganizowali grę ofensywną Cracovii. Kluczowe okazały się jednak indywidualne umiejętności hokeistów. W 48. minucie gracze pierwszej piątki wzorowo rozklepali defensywę przyjezdnych i Aron Chmielewski po raz drugi trafił do siatki. Prowadzenie dał Pasom Michał Piotrowski, który wykorzystał jeden z nielicznych momentów zagapienia przyjezdnych i nie atakowany przymierzył z między bulików w samo okienko.
Wynik spotkania wciąż pozostawał sprawą otwartą, ale Pasy przetrwały w końcówce okres gry w osłabieniu (kara dla Noworyty). W samej końcówce kiedy sędziowie nałożyli karę dla bramkarza Podhala za celowe ruszenie bramki wydawało się że zdekompletowani goście stracili jakiekolwiek szanse. Jednak kara dla Kłysa i wycofanie bramkarza doprowadziły do nerwowej końcówki w tercji obronnej Pasów. Ostatecznie po wznowieniu krążek wylądował w tercji środkowej i pierwszy był przy nim Aron Chmielewski, który trafił na pustą i skompletował hat-tricka. Pierwszy raz w tym sezonie ligowy klasyk, a więc starcie „krakowiaków i górali” dostarczyło emocji na miarę pojedynku derbowego. Ostatnie derbowe starcie w sezonie zasadniczym czeka nas 23 lutego w Nowym Targu.
We wtorek 28 stycznia Cracovia zagra na wyjeździe z Aksam Unią Oświęcim, a kolejny mecz w Krakowie zaplanowano nietypowo we czwartek 30 stycznia. Będzie to przełożone spotkanie 32. kolejki z GKS Tychy. Mecz mistrza z liderem rozpocznie się o godzinie 18,00.Źródło: TerazPasy.pl 26 stycznia 2014 [1]
Hokej.net
Mecz świetnie ułożył się dla Podhala, które już po niespełna pięciu minutach gry prowadziło 2:0, w obu przypadkach wykorzystując grę w liczebnej przewadze (gole Krystiana Dziubińskiego i Tomasza Landowskiego). Co prawda w 11 min Cracovia złapała kontakt po akcji braci Kowalówka, ale jeszcze w pierwszej tercji Podhale odpowiedziało dwoma golami. Najpierw po szybkim kontraktu, Dziubiński wygrał pojedynek sam na sam z Rafałem Radziszewskim, a potem krakowski bramkarz przepuścił łatwy wydawałoby się do obrony strzał Damiana Tomasika.
W drugiej tercji przewaga „Szarotek" mocno stopniała. Wprawdzie gospodarze jakoś specjalnej nie dominowali na tafli, ale dwukrotnie potrafili wykorzystać „gapiostwo" nowotarskiej defensywy. Najpierw w 25 min, kiedy dwuminutową karę odsiadywał Timur Barajew, krążek do nowotarskiej bramki wepchnął Tomasz Kozłowski, a 53 sekundy przed końcem tej części meczu, Aron Chmielewski dosyć przypadkowo przejął krążek tuż pod bramką Podhala i strzałem po lodzie pokonał Bartłomieja Niesłuchowskiego. Bramkarz Podhala był bohaterem ostatniej akcji w tej tercji, kapitalnie broniąc strzał z najbliższej odległości Marka Kalusa.
Gospodarze szalę zwycięstwa przechyli w ostatniej części spotkania. W 47 min ponownie we znaki „Szarotkom" dał się Chmielewski, który wykorzystał świetne podanie Sebastiana Kowalówki i z najbliższej odległości wrzucił krążek za plecy Niesłuchowskiego. Podhale mogło, a nawet powinno skarcić rywala kilkanaście sekund później. Świetnej sytuacji nie wykorzystał jednak Dariusz Gruszka do spółki z Filipem Wielkiewiczem. Nie pomylił się za to w 51 min Michał Piotrowski. Pozostawiony kompletnie bez opieki, skrzydłowy „Pasów" miał bardzo dużo czasu i miejsca aby precyzyjnie przymierzyć tuż pod poprzeczkę nowotarskiej bramki. Potem dwukrotnie Dziubiński przegrywał pojedynki z Radziszewskim. W końcówce trener Marek Ziętara zdecydował się na manewr z wycofaniem bramkarza, ale zamiast trafienia wyrównującego, padł szósty gol dla Cracovii, ponownie autorstwa skutecznego do bólu tego dnia Chmielewskiego.
Mecz fatalnie skończył się dla Roberta Mrugałay, który po ataku Daniela Laszkiewicza już w pierwszej minucie meczu, ma podejrzenie pęknięcia żeber.Źródło: Hokej.net 26 stycznia 2014 [2]
Skrót
Trenerzy po meczu
Marek Ziętara, trener Podhala
Początek tego meczu chyba wszystkich zaskoczył. Świetnie się on dla nas rozpoczął. Potrafiliśmy wykorzystać przewagi, umiejętnie też kontrowaliśmy rywala. Mam takie wrażenie, że prowadząc 4:1 po pierwszej tercji chyba sami się wystraszyliśmy tego, że możemy pokonać mistrza Polski i to na jego lodzie. Nie graliśmy źle w kolejnych minutach, ale rutyna Cracovii wzięła górę. Ona swoje sytuację wykorzystała, przeciwnie do nas. Były dwa moim zdaniem takie decydujące momenty. Pierwszy to trzeci gola Cracovii zdobyty do szatni. Gdybyśmy zaczęli trzecią tercję z dwubramkową zaliczką, łatwiej byłoby nam kontrolować to spotkanie. A drugi taki moment to przy wyniku 4:4 niewykorzystana przez nas sytuacja 2 na 1, po której zaraz sami straciliśmy piątego gola. Oczywiście martwi porażka i kolejna strata punktów, niemniej nie można nie dostrzec tego, że w ostatnich meczach gramy dużo lepiej. Zresztą sam trener Cracovii, przyznał, że jako zespół zrobiliśmy ogromny postęp.
Źródło: Hokej.net [3]