2013-03-27 Comarch Cracovia - JKH GKS Jastrzębie 2:3
|
6 kolejka, 3 runda, etap II, Polska Liga Hokejowa - hokej mężczyzn Kraków, ul. Siedleckiego 7, środa, 27 marca 2013, 19:30
(1:1; 1:2; 0:0) |
|
Skład: Radziszewski Dudaš Besch L. Laszkiewicz S. Kowalówka D. Laszkiewicz A. Kowalówka Noworyta Dvořak Valčak Fojtík Zieliński Kłys Piotrowski Słaboń Chmielewski Kostecki |
|
Skład: Kosowski Zaťko Górny Danieluk Král Procházka Mat. Rompkowski Karliček Lipina Zdeněk Bordowski Bryk Dąbkowski Urbanowicz Salamon Kapica Labryga Pastryk Kogut Marzec Kulas |
Opis meczu
TerazPasy.pl
Drużyny przystępowały do rywalizacji w szóstym meczu świadome stawki. Szkoleniowcy postawili na dyscyplinę taktyczną i widać było że obie ekipy w pierwszej kolejności wyczekują na błędy przeciwnika. Warto zaznaczyć, że Cracovia nie starała się forsować tempa, gdyż trener Rohaček od początku spotkania zdecydował się grać tylko na trzy formacje. Pierwszy błąd popełnili goście, jednak Pasy nie wykorzystały okresu gry w przewadze. Ukarany Bryk powrócił na lód i w 12. minucie sprokurował kolejny błąd. W prostej sytuacji nie trafił w krążek, który przejął Michał Piotrowski i popędził sam na sam z Kosowskim. W momencie kiedy Piotrowski oddawał strzał jastrzębski obrońca zahaczał go kijem i sędziowie podyktowali rzut karny. Karny w hokeju to mniej niż 50% szans na gola, jednak Michał pokazał klasę i posłał gumę ponad rakiem Kosowskiego do bramki - 1:0!
W odpowiedzi goście wykorzystali pierwszy okres gry w przewadze. Lipina spod niebieskiego dograł pod bramkę do Krála, który z pierwszego krążka oddał do nadjeżdżającego Danieluka i było 1:1.
Początek drugiej tercji znów rozpoczął się od taktycznych szachów, które trwały do 26. minuty. Wtedy na strzał z niebieskiej zdecydował się Lipina i Rafał Radziszewski popełnił błąd. Odbił krążek wprost do góry, a ten spadając pomiędzy bramkarza, oraz nadjeżdżających obrońcę i napastnika odbił się od nogi Zielińskiego i niespodziewanie wtoczył się do bramki... Z pewnością był to błąd „Radzika”, jednak w złapaniu opadającego krążka przeszkadzał mu atak wysokim kijem Bordowskiego... Kolejna akcja przyjezdnych to hokejowy majstersztyk. Zdeněk dryblingiem wypracował przewagę, którą strzelecko wykończył Lipina i sektor gości miał powody do radości. Była 29. minuta i po starcie bramki na 1:3 biało-czerwoni znaleźli się w bardzo trudnej sytuacji. Ruszyli jednak do walki i w 34. minucie zdobyli bramkę kontaktową. Sebastian Kowalówka przedarł się ze skrzydła i świetnie dograł w drugie tempo do nadjeżdżającego Arona Chmielewskiego, który trafił pod poprzeczkę.
W trzeciej tercji trener Rohaček wymienił Daniela Laszkiewicza na Roberta Kosteckiego i Pasy znów podjęły walkę. W 44. minucie wyśmienitą okazję zmarnował Valčak. Potem próbowali jeszcze Piotrowski, Fojtík i Leszek Laszkiewicz. Z każdą kolejną minutą widać było jednak ubytek sił i goście mieli coraz lepsze okazje do kontrataków. W 56. minucie „Radzik” nie skontrolował krążka po strzale Salamona. Gracz JKH był o krok od dobicia gumy na pustą bramkę, ale w ostatniej chwili dał się uprzedzić Aronowi Chmielewskiemu.
W samej końcówce trener Rohaček wycofał bramkarza, ale to goście byli bliżsi zdobycia bramki. Král minimalnie chybił na pustą. Cracovia nie zdołała doprowadzić do dogrywki i straciła trzecią kolejną szansę na zdobycie tytułu.
Porażka w szóstym spotkaniu oznacza remis w finałowej serii 3-3. W Wielki Piątek na lodowisku w Jastrzębiu sprawa tytułu musi już zostać rozstrzygnięta. Cracovia będzie miała swoją czwartą szansę ale porażka da tytuł gospodarzom... To dopiero trzeci w historii polskich rozgrywek przypadek, kiedy trzeba rozegrywać w finale aż siedem spotkań. W obu wcześniejszych sytuacjach zwyciężali jednak goście, a w takiej właśnie roli wystąpi w piątek Cracovia.Źródło: TerazPasy.pl 27 marca 2013 [1]
Hokej.net
– Ta seria będzie długa i ciężka. Spotkały się bowiem dwa wyrównane zespoły– mówił po pierwszym meczu tych zespołów trener krakowian Rudolf Rohaczek.
Trzeba przyznać, że czeski szkoleniowiec miał nosa. Jego podopieczni prowadzili już w rywalizacji 3:0 i wydawało się, że rozprawią się z jastrzębianami w minimalnej liczbie spotkań. Tymczasem podopieczni Jirziego Reżnara w porę się otrząsnęli i zanotowali trzy zwycięstwa z rzędu.
Szóste batalia finałowej serii stała pod znakiem twardej walki. Bandy trzeszczały, a kości zawodników były wystawione na ciężką próbę. Skutki jednego z ataków ciałem odczuł nawet sędzia liniowy, który po soczystym bodiczku Martina Dudasza miał spore problemy z podniesieniem się z tafli.
W pierwszej tercji oba zespoły starały się przede wszystkim nie stracić bramki, dlatego też na pierwsze trafienie przyszło kibicom poczekać do 12. minuty. Błąd Mateusza Bryka wykorzystał Michał Piotrowski, który na pełnej szybkości wjechał do tercji, a gdy znalazł się przed Kamilem Kosowskim został nieprzepisowo powstrzymany przez powracającego obrońcę. Decyzja arbitra mogła być tylko jedna – rzut karny. Do gumy ustawionej na środku tafli (w myśl obowiązujących przepisów) podjechał sam poszkodowany i precyzyjnym strzałem w okienko otworzył wynik spotkania.
Z prowadzenia gospodarze cieszyli się zaledwie przez 107 sekund. Gdy karę za atak wysoko uniesionym kijem odsiadywał Josef Fojtik, jastrzębianie dwoma podaniami tak rozmontowali krakowską obronę, że Mateuszowi Danielukowi pozostało tylko dopełnić formalności. – Dobrze, że udało nam się tak szybko podnieść i doprowadzić do wyrównania. W przeciwnym razie to spotkanie mogłoby się inaczej ułożyć – odetchnął z ulgą Jirzi Reżnar, trener jastrzębian.
Jego podopieczni w drugiej tercji przejęli inicjatywę i w ciągu 187 sekund zdobyli dwie bramki, a na listę strzelców wpisali się dwaj doświadczeni Czesi: Petr Lipina i Radek Prochazka. O ile przy trafieniu „Lipca” Radziszewski popełnił błąd (krążek wypadł mu z raka), to przy strzale „Prochiego”, który przed oddaniem strzału efektownie zakręcił dwoma defensorami, nie miał żadnych szans.
– Kuriozalny gol na 2:1 miał duży wpłynął na przebieg meczu. Zresztą w krótkim czasie straciliśmy dwie bramki – stwierdził Rudolf Rohaczek. – Udało nam się troszkę skorygować ten wynik do stanu 2:3, choć sytuacji nie brakowało.
Po stracie trzeciego gola krakowianie postawili wszystko na jedną kartę. Odważnie zaatakowali, ale w jastrzębskiej bramce świetnie spisywał się Kamil Kosowski. „Kosa” skapitulował tylko raz, w 34. minucie, po świetnym strzale Arona Chmielewskiego.
Później zwijał się jak w ukropie i w świetnym stylu zatrzymywał strzały napastników Pasów. Przepiękną interwencją popisał się zwłaszcza w 49. minucie, kiedy w sobie znany tylko sposób zatrzymał parkanem krążek uderzony przez Josefa Fojtika. Dogrywający mu Patrik Valczak, aż złapał się za głowę! Zresztą podobnie zareagowali wszyscy kibice Pasów.
Na 81 sekund przed końcem spotkania trener Rohaczek zagrał va banque. Zdjął z bramki Rafała Radziszewskiego i wprowadził do gry dodatkowego napastnika. Jednak ten manewr nie przyniósł zakładanych efektów, bo jastrzębianie dobrze się bronili.
– To zwycięstwo dedykujemy naszym kibicom, a w szczególności tym, którzy pojawili się dzisiaj na trybunach. Odczuwaliśmy ich wsparcie – zaznaczył trener Reżnar.Źródło: Hokej.net 27 marca 2013 [2]
Trenerzy po meczu
Rudolf Rohaček, trener Cracovii
Duży wpływ na ten mecz miał kuriozalny gol, po którym przegrywaliśmy 1:2, a także kolejna bramka strzelona przez Jastrzębie. Udało nam się zdobyć drugiego gola, zrobiło się 2:3, ale to już było wszystko, co udało nam się zdziałać na lodzie. Wszystko zadecyduje się w piątek. Szanse oceniam 50 na 50. Ta rywalizacja jest tak wyrównana, że może okazać się, że wygra nie drużyna, która jest lepsza, ale ta, która będzie mieć więcej szczęścia. Jedno jest pewne: czeka nas bardzo ciekawy mecz.
Jiří Režnar, trener JKH
Moi zawodnicy zagrali dobry hokej. Przegrywaliśmy 0:1, ale dobrze zareagowaliśmy i strzeliliśmy swoje bramki. Pod koniec drugiej tercji Cracovia zdobyła gola na 2:3. Należą się podziękowania naszym kibicom, którzy byli szóstym zawodnikiem. Przegrywaliśmy 0-3 w rywalizacji, jest 3-3. Taki jest sport.
Źródło: cracovia-hokej.pl [3]