2013-03-06 Comarch Cracovia - Ciarko PBS Bank KH Sanok 5:4
|
3 kolejka, 2 runda, etap II, Polska Liga Hokejowa - hokej mężczyzn Kraków, ul. Siedleckiego 7, środa, 6 marca 2013, 18:15
(1:0; 2:2; 2:2) |
|
Skład: Radziszewski Kłys Besch L. Laszkiewicz Słaboń S. Kowalówka Dudaš Witowski Fojtík Dvořak Valčák A. Kowalówka Noworyta Piotrowski Rutkowski Chmielewski Zieliński Myjak Cieślicki D. Laszkiewicz Kmiecik |
|
Skład: Odrobny Mojžíš Dronia Vozdecký Zapała Kolusz Kotaška Wajda Strzyżowski Bartoš Vítek Kubát Rąpała Gruszka Dziubiński Malasiński Pociecha Bułanowski Méry Milan Belluš |
Opis meczu
TerazPasy.pl
Trzeci mecz w serii półfinałowej obie drużyny rozpoczęły od uważnej gry defensywnej, starając się przede wszystkim kontrolować środkową strefę lodowiska. Jednak od piątej minuty obraz gry uległ zmianie. Wtedy to na indywidualny rajd, w stylu jak ze swoich najlepszych lat, zdecydował się Leszek Laszkiewicz. Na pełnej szybkości wjechał między sanoczanami w środek tercji i z pełnego zamachu wpakował krążek ponad ramieniem Odrobnego do bramki. Co za akcja! Gol lidera drużyny uskrzydlił Cracovię. Dwukrotnie swoje szanse na pokonanie bramkarza gości mieli gracze trzeciej piątki. Za każdym razem Piotrowski dobijał kąśliwe uderzenia Chmielewskiego. W 10. minucie Pasy grały w przewadze, jednak poza strzałem Fojtíka, który prześliznął się po poprzeczce nie przełożyło się to na zagrożenie pod sanocką bramką. W końcówce tercji goście coraz groźniej nacierali na bramkę Radziszewskiego, ale i Cracovia była groźna. O krok od zdobycia drugiej bramki był Leszek Laszkiewicz, jednak tym razem Odrobny zdołał zatrzymać uderzenie snajpera Pasów.
Drugie dwadzieścia minut rozpoczęło się od zdecydowanego naporu przyjezdnych, których nie zdeprymowała nawet szybko złapana kara dla Dziubińskiego. W chwili kiedy sanocki napastnik wrócił na lód, na ławkę kar powędrował Damian Słaboń i goście wykorzystali przewagę. Vozdecký uderzał na bramkę kiedy w linii strzału było aż dwóch zawodników z jego drużyny. „Radzik” sparował krążek ale wobec dobitki Kolusza był już bezradny. Goście uzyskiwali coraz większą przewagę i w 31. minucie objęli prowadzenie. Gruszka uderzył z ostrego kąta i zdołał wcisnąć krążek do bramki. Prowadzenie jeszcze napędziło przyjezdnych i wydawało się że gra na trzy formacje odciska swoje piętno na motoryce biało-czerwonych. „Radzik” raz za razem musiał udowadniać swoją wysoką dyspozycję i nic, absolutnie nic, nie zwiastowało zwrotu wydarzeń, jaki dokonał się w ostatniej minucie tej części gry. Odrobny wyjechał za bramkę, gdzie zatrzymał krążek, jednak nie zauważył Sebastiana Kowalówki, który wykorzystał prezent i błyskawicznie dograł gumę przed bramkę do Patrika Valčaka, a ten zdążył ze strzałem na pustą bramkę... Remis? Nieee. W kolejnej akcji i po przechwycie Valčaka, z niebieskiej potężnie przymierzył Martin Dudaš. Kij czeskiego obrońcy nie wytrzymał uderzenia, przez co krążek nie miał spodziewanego impetu. Nieudany strzał okazał się jednak kapitalnym podaniem, które na bramkę zamienił niezawodny Josef Fojtík. Coś nieprawdopodobnego, w 31 sekund Cracovia powróciła do gry!
Na początku trzeciej tercji Cracovia całkowicie zdominowała taflę. W 43. minucie Josef Fojtik trafił po raz ósmy w play-offach i było już 4:2. Po chwili Rutkowski z Chmielewskim tak zakręcili defensywą Sanoka, że Aron uderzał już na pustą... Niestety minimalnie chybił. W kolejnej akcji Sebastian Kowalówka trafił w poprzeczkę i sędziowie analizowali zapis wideo, aby ostatecznie potwierdzić, że krążek nie przekroczył linii bramkowej. Dość nieoczekiwana kara dla Chmielewskiego dała jednak gościom nadzieje. Tuż po wznowieniu na buliku przed bramką Radziszewskiego z dystansu uderzał Mojžiš i „Radzik” popełnił błąd. Podbity przez niego krążek przeskoczył mu ponad ramieniem i wpadł do bramki... Mecz znowu się wyrównał, a kiedy w 50. minucie Bartoš pokonał w pojedynku szybkościowym aż dwóch obrońców biało-czerwonych i wyłożył gumę Vitkowi zrobiło się nieciekawie. Remis 4:4 oznaczał walkę do samego końca i właśnie tak wyglądała decydująca faza spotkania.
Dwie minuty przed końcem tercji pierwszy atak zakręcił sanocką obroną. Damian Słaboń dograł zza bramki do Sebastiana Kowalówki, który wypalił z pierwszego krążka. Odrobny instynktownie odbił parkanem do boku, wprost na kij Leszka Laszkiewicza. „Laszka” dobijał, jednak trafił w kij bramkarza, a krążek lobem powrócił na przedpole, gdzie z powietrza zagarnął go ponownie Sebastian! Goool! 5:4!
Po chwili Zapała trafił w słupek, ale ostatnie sekundy spotkania zdominowali sędziowie. Sędzia Radzik z Krynicy najpierw wymyślił dwie kary w odstępie siedmiu sekund (błędnie dla Valčaka i to samo dla Zapały...), do tego przyznał dwa czasy (!) dla sanoczan... ale wynik nie uległ już zmianie.
Pod każdym względem był to niesamowity mecz, a zwycięstwo oznacza prowadzenie w serii do czterech zwycięstw 2-1. Teraz rywalizacja przenosi się do Sanoka, gdzie zostaną rozegrane dwa kolejne spotkania (9 i 10 marca). Jeśli Cracovia wygra jeszcze dwa razy, to ma szansę zakończyć rywalizację już w niedzielę.Źródło: TerazPasy.pl 06 marca 2013 [1]
Sportowe Tempo
"Pasy" rozpoczęły z dużym rozmachem i po kilku świetnych akcjach zasłużenie objęły prowadzenie. Po podaniu Kłysa krążek na środku lodowiska przejął Leszek Laszkiewicz i przez nikogo nie atakowany przejechał kilka metrów i kiedy znalazł się w tercji gości huknął mocno i precyzyjnie.
W II tercji Cracovia straciła dobry rytm gry, a na dodatek dwoma kolejnymi wykluczeniami ułatwiła zadanie rywalom. Kiedy na karze przebywał Słaboń, akcję lewą stroną rozpoczął Vozdecky i oddał strzał. Radziszewski odbił krążek, tracił go Zapała, a Kolusz z bliska wpakował do siatki. Sanoczanie podkręcili tempo gry, z każdą minutą osiągali większą przewagę i efektem tego było ich prowadzenie. Z prawego punktu bulikowego - mimo asysty Kłysa - strzelił Gruszka i wykorzystując złe ustawienie golkipera posłał "gumę" między "Radzikiem" i słupkiem.
W 39 minucie Odrobny - nie po raz pierwszy w karierze - popełnił koszmarny błąd. Niepotrzebnie pojechał pod bandę, a że nie trafił czysto w krążek - umożliwił S. Kowalówce zagranie przed bramkę. Nadjeżdżającemu Valčakowi pozostało trafić do pustej siatki! Upłynęło zaledwie 39 sekund i krakowski zespół odmienił losy potyczki. Z linii niebieskiej strzelał Dudaš i trafił kijem w... lód, po czym złamana patka poszybowała w kierunku sanockiej bramki. To zupełnie zaskoczyło bramkarza, a tymczasem lot wolno szybującego krążka zmienił Fojtik i przymierzył z metra pod poprzeczkę!
Początek ostatniej odsłony należał do gospodarzy i oni też podwyższyli rezultat. Prawą stroną pojechał Fojtik i z wysokości bulika umieścił krążek w dłuższym rogu bramki strzeżonej przez Odrobnego. Po chwili L. Laszkiewicz obsłużył S. Kowalówkę, a ten trafił w poprzeczkę! To był ważny moment, bowiem sanoczanie mogli już przegrywać różnicą trzech trafień. Na dodatek ułatwił im zadanie Chmielewski niepotrzebnie faulując. Grający w przewadze mistrzowie kraju potrzebowali 7 sekund, aby zdobyć kontaktowego gola. Strzelał z dystansu Mojžiš, a Radziszewski tak niefortunnie interweniował, że "guma" wpadła mu za kołnierz. Przyjezdni poszli za ciosem i szybko doprowadzili do wyrównania. Pociecha ściągnął na siebie obrońców i zagrał na lewo do Vitka, któremu pozostało skierować krążek w pustej bramce.
Na niespełna trzy minuty przed końcem akcję przeprowadził L. Laszkiewicz, a S. Kowalówka zdążył z dobitką. Później na plan pierwszy wysunęli się sędziowie. Najpierw bez powodu wykluczyli Valčaka z Cracovii, a za moment Zapałę z KH Sanok, choć i on nie zasłużył na karę. Jakby tego było mało, to jeszcze 2 minuty otrzymał Dziubiński za "zamrożenie" krążka pod rękawicą i sanoczanie musieli grać w trójkę, co zredukowało ich szanse na remis niemal do zera. Wycofanie Odrobnego także nic nie dało i Cracovia wygrała po raz drugi. Teraz rywalizacja przenosi się do Sanoka, gdzie w sobotę i niedzielę odbędą się kolejne spotkania.
- To co dzisiaj wyprawiali sędziowie jest niewytłumaczalne, a pozwolenie Sanokowi na wzięcie dwóch czasów kuriozalne - mówił mocno wzburzony trener "Pasów", Rudolf Rohaček.Źródło: Sportowe Tempo 06 marca 2013 [2]
Hokej.net
Od początku spotkania Cracovia rzuciła się na przeciwnika. Na efekty trzeba było czekać do piątej minuty. Wtedy to indywidualną akcją popisał się Leszek Laszkiewicz i mimo asysty dwóch obrońców umieścił krążek w siatce. - Zawsze wierzyłem w Leszka Laszkiewicza. Gdy nie szło to pierwsza piątka wchodziła na osłabienia, na przewagi - cieszył się po meczu Rudolf Rohaček. - Zawdzięczamy mu i całej piątce wiele dobrego. Mistrzostwa, puchary, medale. Czasem zawodnikowi nie idzie. Cieszę się, że ta bramka padła. Mam nadzieję, że ten zawodnik się uspokoi bo rozegrał bardzo dobry mecz - podsumował czeski szkoleniowiec.
W pierwszej tercji dobry mecz rozgrywał jednak cały jego zespół. Pasy wreszcie uważnie grały w obronie ustrzegając się niepotrzebnych błędów. To dobre wrażenie po pierwszej tercji zniknęło po pierwszej przerwie. W 25. minucie goście wykorzystali bowiem okres gry w przewadze i Marcin Kolusz zdobył wyrównanie dla swojej drużyny. Jeszcze gorzej było po niespełna siedmiu minutach. Odważnie prawym skrzydłem zaatakował Dariusz Gruszka i zdołał wstrzelić krążek między słupek a interweniującego Rafała Radziszewskiego. Obie bramki nie były jednak dziełem przypadku, a raczej udokumentowaniem dobrego okresu gry gości. - Nie da się cały mecz z taką drużyna jak Sanok grać równo - wyjaśniał na pomeczowej konferencji jednemu z dziennikarzy trener Pasów.
Gdy do końca drugiej części gry pozostało 60 sekund olbrzymi błąd popełnił bezbłędny dotąd Przemysław Odrobny. Bramkarz Ciarko wyszedł za daleko z bramki potknął się gdy wracał między słupki. Dzięki temu Patrik Valčak spokojnie mógł umieścił krążek w sieci. - Nie chcę na gorąco tego komentować. Przemyślimy to spokojnie w Sanoku - unikał oceny zachowania swojego zawodnika Marcin Ćwikła.
Dokładnie 31 sekund później Cracovia wyprowadziła kolejny zabójczy cios. Na strzał z dystansu zdecydował się Martin Dudaš łamiąc przy tym kij. Krążek poleciał jednak prosto na łopatkę Josefa Fojtika, który umieścił go tuż przy słupku. - Schodząc po drugiej tercji do szatni nie mogliśmy panikować i wprowadzać niepotrzebnego stresu - relacjonował atmosferę w szatni drugi trener Ciarko. Tymczasem Pasy doskonale rozpoczęły trzecią tercję. Prawym skrzydłem urwał się Fojtik i w swoim stylu, uderzeniem po dalszym słupku pokonał Odrobnego.
- Siłą Sanoka pokazała się gdy prowadziliśmy 4:2 i byliśmy lepsi. Chcieliśmy zdobyć piątą bramkę, ale to się nie udało. Wiedziałem, że w każdej chwili mogą być kontry, mogą paść bramki dla przeciwnika - zdradził po meczu Rudolf Rohaček. Jego obawy potwierdziły się po dość szczęśliwym uderzeniu z dystansu Pawła Mojžiša. Krążek otarł się chyba jeszcze o Krzysztofa Zapałę i mimo iście cyrkowej interwencji Radziszewskiego, wpadł do bramki. W 50 minucie mieliśmy już remis. Fatalnie zachowali się krakowscy defensorzy, którzy pozwolili aby Petr Bartoš przejechał całą tercję i wyłożył gumę niepilnowanemu Josefowi Vitkowi. - Były to bardzo trudne chwile dla nas. Kibice nas pchali jednak do przodu -ocenił potem szkoleniowiec Pasów. - Było fantastycznie od początku do końca. Dziękuję wszystkim, którzy byli na trybunach. Uważam, że dzięki nim tę końcówkę wygraliśmy -podkreślał Czech.
- Przydarzył się znowu błąd w obronie. Tak wysoko lecących krążków nie można gdzieś szturchać kijem po lodzie tylko trzeba je po prostu zjeść -wyjaśnia Marcin Ćwikła. Jego zawodnicy nie zjedli jednak krążka i Sebastian Kowalówka w 58. minucie sprawił, że trybuny w Krakowie dosłownie eksplodowały. To nie był jednak koniec emocji w tym meczu. Po chwili sędzia na ławkę kar posłał Patrika Valčaka, a następnie Zapałę i Dziubińskiego. - Wydaje mi się, że Krzysiek Zapała niesłusznie dostał karę. Być może i tu, i na Valčaku nie było kary. Wyglądało, jakby kara dla Zapały była oddana – kręcił głową Marcin Ćwikła. - Tak jak trener Sanoka uważa, że nie było faulu Zapały, tak ja nie uważam, że była kara dla Valčaka. Gdzie jest problem? To już zostawiam dziennikarzom bo ja nie chcę płacić kary – podkreślał równocześnie Rudolf Rohaček.
Trudno się dziwić zdenerwowaniu czeskiego szkoleniowca, bowiem goście z Sanoka w trzeciej tercji wzięli aż dwa razy czas. - Nigdy nie widziałem jeszcze czegoś takiego. Dla mnie jest szokujące, że w takim meczu coś takiego może się zdarzyć - irytował się trener Pasów.
Gospodarze dowieźli jednak to arcyważne zwycięstwo a kibice w Sanoku mogą szykować się do kolejnych dwóch pojedynków tych zespołów.Źródło: Hokej.net 06 marca 2013 [3]
Trenerzy po meczu
Rudolf Rohaček, trener Cracovii
Ten mecz stał na bardzo wysokim poziomie. Mieliśmy dużo emocji, dużo sytuacji bramkowych. No i było mnóstwo kibiców. Oto chodzi, aby jak najwięcej kibiców przychodziło nas oglądać. Siłą Sanoka pokazała się gdy prowadziliśmy 4:2 i byliśmy lepsi. Chcieliśmy zdobyć piątą bramkę, ale to się nie udało. Wiedziałem, że w każdej chwili mogą być kontrataki, mogą paść golei dla przeciwnika. W tym Sanok jest dobry i doprowadził do stanu 4:4. Były to bardzo trudne chwile dla nas. Kibice pchali nas jednak do przodu. Było fantastycznie od początku do końca. Dziękuję wszystkim, którzy byli na trybunach. Uważam, że dzięki nim tę końcówkę wygraliśmy!
Marcin Ćwikła, II trener Sanoka
To był bardzo emocjonujący mecz dla kibiców, trenerów i drużyny. I my, i kibice czekamy na takie mecze. Cracovia była dziś o ten jeden gol lepsza. Gdy schodziliśmy po drugiej tercji do szatni, nie mogliśmy panikować i wprowadzać niepotrzebnego stresu. Wyciągnęliśmy ten mecz jeszcze na 4:4, ale potem przydarzył się znowu błąd w obronie. Tak wysoko lecących krążków nie można gdzieś szturchać kijem po lodzie tylko trzeba je po prostu "zjeść".
Źródło: cracovia-hokej.pl [4]
Hokeiści po meczu
Josef Fojtík, hokeista Cracovii
Wygrana z Sanokiem w drugim meczu w Krakowie była bardzo ważna. Wręcz był to dla nas najważniejszy mecz. Przegrana stawiała by nas w bardzo trudnej sytuacji. Teraz gra przenosi się do Sanoka, a my prowadzimy 2:1.
Po tym jak Sanok doprowadził do remisu spodziewaliśmy się ciężkiej końcówki. Kiedy prowadziliśmy 5:4 i na dwie minuty przed końcem Patrik Valčak otrzymał dwie minuty spodziewaliśmy się, że walka będzie trwać do ostatniej sekundy. Potem jednak sędziowie zdecydowali się ukarać dwóch zawodników z Sanoka i dowieźliśmy zwycięstwo.
Dużo lepiej czułem się we wtorek. W środę gdzieś tam odczuwałem trudy meczu, ale trzeba grać na sto procent. Zawsze gram najlepiej jak mogę i nie ma co myśleć o zmęczeniu.
W każdym spotkaniu przeciwnicy starają się sprowokować nas do bójki. Przeważnie są to zawodnicy, którzy na lodzie prezentują się słabo. Trzeba jednak robić swoje. Grać, walczyć, strzelać bramki. Czasem jednak trzeba odpowiedzieć ciosem na cios.
Chcemy pokonać Sanok i zdobyć Mistrzostwo Polski, a potem długo świętować.
Źródło: Hokej.net [5]