2013-01-04 Ciarko PBS Bank KH Sanok 2:3 - Comarch Cracovia 6:3
|
30 kolejka, 5 runda, etap I, Polska Liga Hokejowa - hokej mężczyzn Sanok, Arena Sanok, piątek, 4 stycznia 2013, 18:00
(2:1; 2:1; 2:1) |
|
Skład: Odrobny Mojžíš Dronia Malasiński Zapała Kolusz Kotaška Wajda Vozdecký Bartoš Vítek Kubát Rąpała Strzyżowski Dziubiński Gruszka Pociecha Bułanowski Mermer Biały Radwański |
|
Skład: Radziszewski Kłys Besch L. Laszkiewicz Słaboń D. Laszkiewicz Witowski Dudaš Valčák Dvořak Horowski A. Kowalówka Noworyta Chmielewski S. Kowalówka Piotrowski Zieliński Sznotala Kmiecik Rutkowski Kostecki |
Opis meczu
TerazPasy.pl
Już od pierwszego wznowienia okazało się, że gospodarze mają problem z motywacją do gry na poziomie jaki zaprezentowali walcząc o Puchar Polski. Podopieczni Rudolfa Rohačka tego problemu nie mieli i widać było że sportowa złość, jaką wyzwolił mecz sprzed tygodnia, to świetne paliwo do gry ofensywnej. Niestety chęci biało-czerwonych boleśnie zderzyły się z niedokładnością w grze, a błędy znów zamieniały się na bramki dla rywali. W 8. minucie Patryk Noworyta podjął próbę crossowego podania z własnej tercji, jednak jego intencje przewidział Strzyżowski. Napastnik trzeciego ataku sanoczan dostał krążek wprost na kij i w sytuacji sam na sam pokonał Rafała Radziszewskiego. Radość gospodarzy nie trwała jednak zbyt długo, a odpowiedź trzeciego ataku biało-czerwonych była imponująca. Sebastian Kowalówka świetnie dograł krążek do Michała Piotrowskiego, który sugestywnym zwodem zaczarował rywali, po czym dorzucił gumę na skrzydło do Arona Chmielewskiego. Kapitalna asysta sprawiła, że Aron bez problemu trafił „na pustaka”. Bramka mogłaby uciszyć trybuny, gdyby kibice gospodarzy prowadzili jakiś doping... A tak, to co działo się na lodzie znalazło tylko odzwierciedlenie na tablicy wyników. Niestety w końcówce tercji gospodarze, po akcji nowotarskiego duetu Zapała-Kolusz, wyszli ponownie na prowadzenie. I pierwsza tercja zakończyła się wynikiem 1:2. Drugie dwadzieścia minut znów rozpoczęło się pod dyktando Cracovii i w 24. minucie Leszek Laszkiewicz ponownie doprowadził do wyrównania. „Laszka” najpierw położył na lodzie Rąpałę, po chwili leżał też Kubat i czołowy snajper PLH świetnie wykorzystał defensora gospodarzy, aby zaskoczyć Odrobnego. Kiedy wydawało się że Pasy w końcu obejmą prowadzenie, sanoczanie trafili po raz trzeci. Mojžíš uderzył z pierwszego krążka i było 2:3. W odpowiedzi Patrik Valčák, po profesorsku zwiódł trzech rywali i uderzył obok Odrobnego ale trafił w słupek. Szansą dla Pasów mógł być okres gry w przewadze, ale paradoksalnie od tego momentu to ekipa z Podkarpacia zaczęła w końcu grać na poziomie, który usprawiedliwiał ich prowadzenie w meczu. Druga tercja zakończyła się niestety dość podobnie do pierwszej, bo w końcówce Dziubiński dopadł do bezpańskiego krążka i strzałem po lodzie zaskoczył „Radzika”.
Trzecia część gry nie odmieniła losów spotkania, choć w 48. minucie Martin Dudaš zdobył najładniejszą bramkę w meczu, doprowadzając do stanu 3:4. Czeski obrońca, uderzeniem z pełnego zamachu, zrzucił Odrobnemu bidon z bramki, a dograniem błysnął Patrik Valčák, który potwierdził reputacje najlepszego asystenta w PLH. Był to jednak jeden z nielicznych przebłysków dobrej gry biało-czerwonych w tej tercji, którą zdecydowanie zdominowały błędy w defensywie.
Jeszcze na początku tercji gospodarze nie wykorzystali rzutu karnego, po tym jak Sebastian Witowski zatrzymał nieprzepisowo Gruszkę („Radzik” pewnie obronił). Ale po bramce kontaktowej dla Pasów sanoczanie grali w przewadze i choć formalnie nie wykorzystali tego okresu, to bramka na 3:5 była konsekwencją tej kary. Damian Słaboń widząc wyjeżdżającego z ławki kar Dudaša nie zdecydował się na wybicie krążka, jednak próba rozegrania go we własnej tercji skończyła się stratą, którą wykorzystał Vozdecký. W końcówce tercji swój błąd w spotkaniu popełnił też Rafał Radziszewski. Wyjechał między buliki do rzuconego lobem krążka, jednak nie zdołał go zamrozić, a ten trafił wprost na łopatkę kija Vítka i było właściwie po meczu.
Dwa ostatnie starcia w Sanoku pokazały, że w walce o zwycięstwo z ekipą Ciarko PBS Bank konieczna jest przede wszystkim uważna gra w obronie. Mecz pucharowy był pod tym względem świetnym przykładem, a ligowe starcie w ramach 30. kolejki pokazało różnicę.
Teraz przed Cracovią dwa spotkanie w Krakowie. W niedzielę 6 stycznia podejmować będziemy ekipę HC GKS Katowice. Początek spotkania o godzinie 19,30. Dwa dni później, we wtorek 8 stycznia przyjedzie do nas Aksam Unia Oświęcim.Źródło: TerazPasy.pl 05 stycznia 2013 [1]
Sportowe Tempo
Po niedawnej, minimalnej porażce (po karnych) w półfinale Pucharu Polski, wydawało się, że podopieczni Rudolfa Rohačka w kolejnym występie w Sanoku będą znów walczyć o wygraną. I choć na 12 minut przed końcową syreną było tylko 4-3 dla gospodarzy, to w ostatnich fragmentach sanoczanie potwierdzili swoją wyższość dwoma golami.
Źródło: Sportowe Tempo 04 stycznia 2013 [2]
Hokej.net
Wymiana ciosów rozpoczęła się w 7. minucie, gdy najpierw Marek Strzyżowski przejął źle wyprowadzany krążek i wymanewrował Rafała Radziszewskiego. Na jego gola szybko odpowiedział Aron Chmielewski, pokonując leżącego Przemysława Odrobnego. Goście mogli objąć prowadzenie w 17. minucie, gdy Patrik Valczak znalazł się w sytuacji sam na sam z bramkarzem gospodarzy. Jednak górą był „Wiedźmin”. To się zemściło, gdyż bramkę do szatni na 13 sekund przed zakończeniem tercji zdobył Marcin Kolusz po ładnym zagraniu Krzysztofa Zapały.
W drugiej tercji ogromną przewagę uzyskali aktualni mistrzowie Polski, ale to krakowianie zdobyli wyrównującą bramkę. Leszek Laszkiewicz po błędzie obrony znalazł się sam przed Odrobnym i po serii zwodów technicznie ulokował gumę obok jego parkanów. W 26. minucie ponownie sanoczanie wyszli na prowadzenie. Mocny strzał Pavla Mojżisza znalazł drogę do bramki. Goście mogli szybko wyrównać, ale strzał Valczaka wylądował na słupku. Od tej pory gospodarze sunęli atak za atakiem. Świetnie w bramce spisywał się Radziszewski, który z bliska bronił strzały Wajdy, Vozdckyego, Vitka czy Kolusza. Natomiast krążek po uderzeniu Malasińskiego wylądował na poprzeczce. Przewagę udokumentował dopiero w 38. minucie Krystian Dziubiński mierzonym strzałem nie dał szans „Radzikowi”.
–Było dużo okazji, ale jak było widać Radziszewski bronił bardzo dobrze, ale i tak sześć zdobytych bramek to dużo bo nie można praktycznie wygrać meczu tracąc ich tyle – wyjaśnił popularny „Dziubek”.
W trzeciej tercji Cracovia starała się zdobyć kontaktowego gola, udało im się to w 48. minucie, gdy Martin Dudasz uderzył z bulika idealnie w okienko bramki Odrobnego. Sanoczan to rozjuszyło, gdyż w 50. minucie po ładnym strzale z nadgarstka Martin Vozdecky ponownie wyprowadził swoją ekipę na dwubramkowe prowadzenie. W 55. minucie błąd popełnił dobrze broniący w całym meczu Rafał Radziszewski, który odbił przed siebie wrzutkę Vozdeckiego, a nadjeżdżający Josef Vitek ulokował gumę w pustej bramce.–W Pucharze każdy może wygrać z każdym, bo decyduje jeden mecz. Dzisiejsza dyspozycja była o wiele lepsza niż w turnieju finałowym, myślę że było to widać – stwierdził Dziubiński.
–Popełniliśmy zbyt dużo błędów, które rywal wykorzystał. Niestety sami stwarzamy przeciwnikowi okazje do zdobywania bramek. Przyjechaliśmy do Sanoka po wygraną, niestety byliśmy dzisiaj słabsi, choć walczyliśmy do końca o korzystny wynik–podsumował mecz Rudolf Rohaczek, trener Comarch Cracovii.Źródło: Hokej.net 04 stycznia 2013 [3]