2010-01-03 Podhale Nowy Targ - Cracovia 8:4
|
5 kolejka, 3 runda, etap 2, Ekstraliga Nowy Targ, niedziela, 3 stycznia 2010, 17:00
(1:3; 5:0; 2:1) |
|
Skład: Zborowski (Furca) Ivicić Sroka Malasiński Zapała Kolusz Dutka Suur Baranyk Voznik Bakrlik Galant Łabuz Ziętara Dziubiński Gruszka Kret Sulka Neupauer Bryniczka Kmiecik |
|
Skład: Radziszewski (40:01 Rączka) Csorich Bondarevs L.Laszkiewicz Słaboń D.Laszkiewicz Dudas Dulęba Radwański Rutkowski Łopuski Noworyta Kłys Piotrowski Biela Drzewiecki Landowski Guzik Wajda Bryła Witowski |
Opis meczu
Sportowe Tempo
Podhale Nowy Targ – Cracovia 8-4 (1-3, 5-0, 2-1)
0-1 Csorich - D. Laszkiewicz 3:13 0-2 Łopuski - Radwański 5:48 w przewadze 0-3 Słaboń - Bondarevs 12:25 1-3 Baranyk - Dutka - Ivičič 18:13 w osłabieniu 2-3 Baranyk - Ivičič 22:39 w przewadze 3-3 Gruszka - Dziubiński 26:26 4-3 Dziubiński 28:57 5-3 Voznik - Bryniczka 33:39 6-3 Baranyk - Voznik - Suur 39:54 w podwójnej przewadze 7-3 Kolusz - Ivičič - Zapała 40:26 w przewadze 8-3 Gruszka - Ziętara - Dziubiński 48:14 w przewadze 8-4 Radwański - Łopuski - Kłys 59:59 Sędziowali: Paweł Meszyński (Bytom/Warszawa) - Marcin Polak, Grzegorz Kaczyński (obaj Bytom). Kary: 28 - 28 min. Widzów 2000. PODHALE: Zborowski – Ivičič, Sroka (6); Malasiński, Zapała, Kolusz (2) - Dutka, Suur; Baranyk, Voznik, Bakrlik (2+10) – D. Galant, Łabuz; Ziętara, Dziubiński (2), Gruszka (2) – Kret, Sulka (2); Neupauer (2), Bryniczka, Kmiecik. CRACOVIA: Radziszewski (40:01 Rączka) – Csorich (2), Bondarevs (2); L. Laszkiewicz, Słaboń, D. Laszkiewicz – Dudaš (2+10), Dulęba; Radwański, Rutkowski (2), Łopuski (2) – Noworyta, Kłys (2); Piotrowski (2), Biela (2), Drzewiecki – Landowski, Guzik; Wajda, Bryła (2), Witowski.
Zwycięska passa Cracovii została przerwana, chociaż po 20 minutach na to się nie zanosiło. Krakowianie grali bardzo dobrze w defensywie. Nie pozwalali „Szarotkom” na rozwinięcie skrzydeł, nie dopuszczali je pod bramkę Radziszewskiego. Górale nie potrafili utrzymać krążka w tercji Cracovii nawet wtedy, gdy grali przez 65 sekund w podwójnej przewadze. Rozległy się pierwsze gwizdy niezadowolonych kibiców. Z kolei „Pasy” z dużą łatwością przedostawały się do tercji gospodarzy. Już w 4 minucie wylały kubeł zimnej wody na góralskie głowy. Ni to strzał, ni wrzutka Csoricha spod bandy zaskoczyła Zborowskiego. Goście poszli za ciosem i dwie minuty później, grając w przewadze, zdobyli drugiego gola. Gospodarze protestowali, iż „guma” była zamrożona przez bramkarza w polu karnym, a Łopuski ją wygarnął i wepchnął do siatki. Potem Bondarevs spod własnej bramki prostopadłym podaniem na czerwoną uruchomił Słabonia, który okazał się za szybki dla górali i w sytuacji sam na sam trafił pod poprzeczkę. Gospodarze próbowali atakować, ale ich akcjom brakowało przyspieszenia. Wszystko odbywało się w jednostajnym tempie i skazane było na niepowodzenie. Górale zdobyli gola w najmniej oczekiwanym momencie, gdy grali osłabieniu. Baranyk uderzył za Csoricha i krążek wylądował w okienku bramki strzeżonej przez Radziszewskiego. - Świetnie rozegraliśmy tę tercję. Graliśmy daleko od własnej bramki, nie pozwalaliśmy góralom na rozwinięcie skrzydeł, na oddawanie strzałów – komentował Rudolf Rohaček, trener Cracovii.
Gdyby ktoś po pierwszych 20 minutach miał obstawiać wynik spotkania w zakładach bukmacherskich, to wskazałby na wygraną przyjezdnych. Tymczasem to co wydarzyło się w drugiej tercji zaskoczyło wszystkich, a najbardziej pewnych siebie krakowian. – To było nasze najlepsze 20 minut w tym sezonie – przyznał szkoleniowiec Podhala. Górale przeszli ogromną metamorfozę. Zaczęli grać z zębem, agresywnie, atakując przeciwnika już w jego tercji. Wtedy okazało się, że defensywa mistrzów Polski nie jest monolitem i również popełnia błędy. Pierwszy raz pomyliła się w 23 minucie w tercji środkowej i Baranyk z takiego prezentu nie mógł nie skorzystać. Kolejna strata krążka krakowian w tercji środkowej i Gruszka doprowadził do wyrównania. Podhalanie niesieni na fali dopingu grali jak w transie. Pod bramką Radziszewskiego ciągle się kotłowało, który nie miał swojego dnia. Sporo spięć pod jego bramką wynikało z jego błędów. Wypluwał krążki przed siebie. W takich okolicznościach Cracovia straciła czwartą i piątą bramkę. - Przeprowadziliśmy w szatni męską rozmowę. Powiedzieliśmy sobie, że dość tych porażek, pora przełamać „Pasy”. Zagraliśmy w myśl zasady - jeden za wszystkich, wszyscy za jednego i odwróciliśmy losy spotkania – powiedział Rafał Dutka. - Sygnałem do zmiany scenariusza był gol w końcówce pierwszej tercji, zdobyty podczas gry w osłabieniu – twierdzi szkoleniowiec Podhala, Milan Jančuška. – Ponadto zmiany w składzie. Malasińskiego łamała grypa, więc pozostał w szatni. Bakrlik z kolei złapał „dziesiątkę” i również poszedł pod prysznic. Ponadto zapłaci karę finansową, bo to już jego trzecia ”dziesiątka”. Od drugiej tercji zagraliśmy bardzo agresywnie i to przyniosło bramkowy efekt.
- Chyba byliśmy przekonani o swojej wyższości, bo przestaliśmy grać konsekwentnie – przekonuje trener „Pasów”. – Przez dwie tercje „Szarotki” były zdecydowanie lepsze. Pozwoliliśmy gospodarzom na grę kombinacyjną. My stanęliśmy w miejscu, do tego ani Radziszewski, ani Rączka nie mieli swojego dnia. Wyłączony z gry został L. Laszkiewicz, który miał plastra. Jedynie strzałami z dystansu próbował zaskoczyć Zborowskiego. - Nie wiem dlaczego po świetnej pierwszej tercji stanęliśmy – dziwi się „Laszka”. – Zaczęliśmy popełniać proste indywidualne błędy. Kompletnie nie jeździliśmy i to wykorzystał przeciwnik.
Bohaterem spotkania był Milan Baranyk, który ustrzelił hat-tricka. – Tradycyjnie źle rozpoczęliśmy – mówi – i rywale zapewne pomyśleli, że im łatwo pójdzie. Przeliczyli się, a takie myślenie ich zgubiło. Nie poddaliśmy przed nimi na kolana. Walczyliśmy do końca. W porównaniu z poprzednim meczem świetne było sędziowanie. Dziwił się jednak jak odgwizdano mu spalonego w sytuacji sam na sam. – Nie dziwiłbym się, gdy spalonego odgwizdał arbiter stojący na linii, a nie ten, który stał na drugiej niebieskiej. Na szczęście ta akcja nie była decydująca – powiedział strzelec trzech goli dla Podhala. W trzeciej tercje do bramki „Pasów” wszedł Rączka i czyste konto zachował zaledwie 26 sekund. Do kapitulacji zmusił go Kolusz. Jeszcze tylko raz skapitulował, a potem bronił z ogromnym szczęściem. Krakowianie w tej fazie meczu nie wykorzystali dwóch podwójnych przewag (109 i 106 sekund). Gola na otarcie łez strzelili równo z syreną kończącą spotkanie.
W zespole gości zabrakło Grzegorza Pasiuta (odsiaduje 5-meczową karę) i Davida Musiala (kara 2 meczów).
Stefan Leśniowski, Nowy Targ