2008-09-09 Podhale Nowy Targ - Cracovia 5:6
|
3 kolejka, I runda, etap I, Ekstraliga Nowy Targ, wtorek, 9 września 2008
(2:0; 2:3; 1:3) |
|
Skład: Rajski (46' Zborowski) Sroka Piekarz Batkiewicz Zapała Pacyga Przechodski Gil Baranyk Voznik Kubenko Łabuz Petrina Gruszka Dziubiński Malasiński Dutka Iskrzycki Sulka Ziętara |
|
Skład: Radziszewski Csorich Wajda L.Laszkiewicz Słaboń D.Laszkiewicz Kłys Noworyta Mihalik Badžo Skinnari Dulęba Landowski Rutkowski Kowalówka Piotrowski Dudaš |
Prasa
Dużo bramek, dużo błędów - Dziennik Polski 10.09.2008
Polska Liga Hokejowa: w hicie kolejki Cracovia lepsza od Wojasa Podhala
Mimo emocji i 11 bramek, pojedynek do wyjątkowo ładnych nie należał. Mnóstwo było w nim błędów z obu stron, a negatywny wpływ na to widowisko miała także duża ilość kar.
Spotkanie doskonale rozpoczęli gospodarze, którzy już po 7 min prowadzili dwoma bramkami. Oba gole nowotarżanie zdobyli grając w podwójnej przewadze. W ciągu niespełna dwóch minut na ławkę kar odesłani zostali bowiem kolejno Kłys, Dudas oraz Csorich. W 6 min Voznik z narożnika lodowiska podał do stojącego przed bramką Kubenki, który spokojnie przymierzył i krążek wylądował w lewym "okienku" bramki Radziszewskiego. 21 sekund później bramkarz "Pasów" skapitulował po raz drugi w bardzo podobnej sytuacji. Tym razem zza bramki podawał Zapała, a na listę strzelców wpisał się Paciga. W 9 min krążek odbił się od kija Łabuza i omal nie zaskoczył Rajskiego. Za moment bramkarz gospodarzy ładnie obronił chytre uderzenie L. Laszkiewicza. W 12 min kapitalnie zachował się z kolei Radziszewski, który parkanami odbił krążek po strzałach z bliska Zapały oraz Batkiewicza.
Druga tercja rozpoczęła się od kontaktowego gola dla Cracovii. W 22 min z lewego skrzydła uderzył Fin Skinnari, Rajski nie złapał krążka i skuteczną dobitką popisał się Badżo. "Szarotki" odpowiedziały już 3 minuty później. Po szybkim kontrataku Voznik odegrał do Baranyka, Czech wyczekał Radziszewskiego i uderzył precyzyjnie tuż pod poprzeczkę. W 28 min krążek po raz drugi wylądował w nowotarskiej bramce po dwójkowej akcji braci Laszkiewiczów, którą celnym uderzeniem wykończył Słaboń. Dwubramkowe prowadzenie przywrócił Podhalu w 32 min Malasiński, wykorzystując sytuacje sam na sam z golkiperem "Pasów". 48 sekund później swojego drugiego gola, a trzeciego dla Cracovii, zdobył Słaboń, ponownie po podaniu L. Laszkiewicza.
Ostatnią cześć gry goście zaczęli z przewagą jednego gracza na lodzie (do zakończenia kary Voznika z II tercji pozostało 41 sekund) i już po chwili cieszyli się z wyrównującego trafienia autorstwa Csoricha. W 43 min po raz pierwszy w tym spotkaniu Cracovia wyszła na prowadzenie i to grając w liczebnym osłabieniu. Fatalny błąd przytrafił się Rajskiemu, który przy próbie wybicia krążka podał go wprost na kij L. Laszkiewicza, który takich okazji nie zwykł marnować. Po tym golu do bramki Szarotek wjechał Zborowski i za moment wygrał pojedynek oko w oko z Piotrowskim. W 49 min ponownie na tablicy wyników pojawił się wynik remisowy. Kiedy dwuminutową karę odsiadywał Csorich, na uderzenie z linii niebieskiej zdecydował się Łabuz i krążek pomiędzy parkanami Radziszewskiego wtoczył się do siatki. Radość z wyrównującego trafienia górali trwała niespełna dwie minuty, a zmącił ją obrońca Cracovii Kłys, który precyzyjnie uderzył zza niebieskiej linii (na ławce kar w tym czasie siedział Gil).
W ostatnich sekundach trener Wojasa Podhala zdecydował się na manewr z wycofaniem brakarza, ale efektu w postaci wyrównującego trafienia to nie przyniosło. Tym samym gracze Cracovii nadal są niepokonani w lidze.
Zdaniem trenerów
Milan Jancuska, Wojas Podhale: - Nie da się wygrać meczu, tracąc na swoim lodowisku sześć bramek. Prowadziliśmy 2-0 i zaczęły się proste błędy i niepotrzebne kary. Błąd Tomka Rajskiego w drugiej tercji kompletnie przybił pozostałych zawodników. Ciężko już potem było się podnieść.
Rudolf Rohaczek, ComArch Cracovia: - Zaczęło się fatalnie. Popełniliśmy dwa błędy, których konsekwencją były najpierw kary, a potem gole dla Podhala. Na szczęście potem zawodnicy wzięli się do pracy i udało się nam przechylić szalę zwycięstwa na naszą korzyść.
Maciej Zubek - Dziennik Polski
Małopolska reklama hokeja - Gazeta Wyborcza 10.09.2008
Grad goli, kosztowne pomyłki i emocje do ostatnich sekund - w pierwszych derbach Małopolski Cracovia pokonała w Nowym Targu Podhale 6:5.
Takie mecze powinny być reklamówką Polskiej Ligi Hokejowej. Wojas/Podhale przez niemal dwie tercje utrzymał bezpieczne prowadzenie nad Comarch Cracovią, ale goście wydarli zwycięstwo w ostatniej odsłonie.
Gdyby wszyscy formacje krakowian były tak skuteczne jak pierwsza, to "Pasy" już dzisiaj mogłyby odbierać gratulację za obronę tytułu.
W Nowym Targu kolejne dwie bramki w tym sezonie zdobył Damian Słaboń, a trzy asysty i gola zaliczył Leszek Laszkiewicz. Ojcem zwycięstwa został jednak Jarosław Kłys, który na 10 min przed końcem strzałem z dystansu pokonał Krzysztofa Zborowskiego i zdobył szóstą bramkę dla krakowian.
Przez większość czasu prowadzili gospodarze. Już po siedmiu min było 2:0, gdy nowotarżanie dwukrotnie wykorzystali grę w przewadze. - Spotkanie zaczęliśmy bardzo słabo i przez głupie błędy musieliśmy gonić wynik. Nasze kary mogły praktycznie ustawić mecz Podhalu - kręcił głową Rudolf Rohaczek, trener Cracovii.
Jego podopieczni lepiej zaczęli drugą tercję, gdy Marek Badżo dobił strzał Mikko Skinariego, ale już trzy min później Podhale wyszło z kontrą i było 3:1. Odpowiedź krakowian była natychmiastowa, gdy Słaboń wykorzystał grę w przewadze. Trud mistrzów Polski jednak znowu poszedł na marne, bo Podhale po raz kolejny wyprowadziło kontrę. Później na ławkę kar powędrował Piotr Gil, Cracovia założyła zamek, a Słaboń trafił pod porzeczkę. - Na szczęście wzięliśmy się do roboty - odetchnął Rohaczek.
Na trzecią tercję gospodarze wyjechali z bramką przewagi, ale w szatni zaczęli chyba otwierać szampany. Minęło bowiem pół min, a już był remis po uderzeniu Csoricha. Chwilę później pogubił się Rajski. Leszek Laszkiewicz miał przed sobą tylko pustą bramkę i krakowianie po raz pierwszy prowadzili. Po tym błędzie bramkarza Podhala zmienił Krzysztof Zborowski.
Nowotarżanie zdołali jeszcze wyrównać po strzale spod niebieskiej linii Sebastiana Łabuza, ale o czwartym zwycięstwie z rzędu mistrzów Polski przesądził Kłys.
- Spotkanie mogło się podobać. Jestem zadowolony z postawy moich zawodników - cieszył się Rohaczek.
Według relacji świadków po meczu Milan Janczuszka, trener Podhala, miał spore pretensje do sędziów i w ostry sposób skrytykował ich decyzje.
Piotr Jawor, GZU - Gazeta Wyborcza
Mistrzowski zryw - POLSKA Gazeta Krakowska 10.09.2008
Wojas Podhale Nowy Targ - ComArch Cracovia 5:6.
- To nie może być prawda. Przegraliśmy wygrany mecz - łapał się po meczu za głowę trener Podhala Milan Jancuska.
Jego podopieczni szybko znaleźli winnego. - Sędziowanie było dramatyczne. Szkoda naszego wysiłku jeśli tak ma się gwizdać - pieklił się Milan Baranyk, który miał pretensje o niesłuszne - jego zdaniem - kary.
Szkoleniowiec Cracovii Rudolf Rohaczek dyplomatycznie uniknął oceny pracy arbitrów, za to szczerze przyznał, że w pewnym momencie zaczął wątpić w korzystny dla swojej drużyny finał spotkania. - Mieliśmy fatalny początek. Głupie błędy i kary miały wpływ na rezultat pierwszej tercji. Naprawdę obawiałem się, że ciężko będzie się nam odrodzić. Tym bardziej że w drugiej tercji sporo było indywidualnych błędów, z których padały gole. W ostatniej odsłonie zagraliśmy jednak świetnie taktycznie - cieszył się po meczu trener "Pasów".
Po pierwszych minutach rzeczywiście wydawało się, że mistrzowie Polski zanotują pierwszą w tym sezonie porażkę. Do pracy zabrali się dopiero w II tercji. Pościg "Pasów" został uwieńczony sukcesem w 31 sekundzie trzeciej tercji. Csorich znalazł się pod bramką Rajskiego i z bliska go pokonał.
Dwie minuty później, gdy gospodarze grali w przewadze, Rajski wyjechał z bramki i... zgubił krążek, który przechwycił L. Laszkiewicz. Napastnik Cracovii takich prezentów nie zwykł marnować. Po kolejnej niepewnej interwencji Rajskiego trener ściągnął go z lodu, a między słupkami stanął Zborowski, który wygrał pojedynki z Piotrowskim i Badżo, a "Radzik" skapitulował po uderzeniu Łabuza z niebieskiej linii.
Ostatnie słowo należało jednak do gości, którzy wykorzystali okres liczebnej przewagi. Kłys dalekim strzałem pokonał Zborowskiego i ze zwycięstwa po emocjonującym meczu cieszyli się krakowianie.
Stefan Leśniowski - POLSKA Gazeta Krakowska