2006-10-15 Steaua Bukareszt - Cracovia 2:6
|
Puchar Kontynentalny - hokej mężczyzn Oświęcim, niedziela, 15 października 2006
(1:0; 1:2; 0:4) |
|
Skład: Catrinoi (Hricina) Krechac Sadii Timaru T.Basilidesh Nicolescu Kostandi Pisarenko L.Basilidesh Geru Bonda Cordyban Molnar Zabludovski Lupascu Butochnou Flueras Guenea Georgescu Kari |
|
Skład: Radziszewski (Kachniarz) Piekarski Csorich Kozendra Pasiut D.Laszkiewicz Galant Gil Safarik Hartmann Pinc Landowski Wajda Urban Słaboń Cieślak |
Opis meczu
dziennikpolski24.pl
0-1 Zabudowski 12, 0-2 Corduban 23, 1-2 Piekarski 24, 2-2 Słaboń 31, 3-2 Wajda 52, 4-2 Pasiut 55, 5-2 Csorich 56, 6-2 Hartmann 60.
Sędziował: Grumsen (Dania). Kary: 43 (w**tym kara meczu dla D. Laszkiewicz oraz 10 minut za**niesportowe zachowanie dla Kozendry) -**34 minuty. Cracovia: **Radziszewski - Csoroch, Piekarski, D. Laszkiewicz, Pasiut, Kozendra - Gil, Galant, Pinc, Hartmann, Szafarik - Wajda, Landowski, Cieślak, Słaboń, Urban.
Stawką ostatniego dnia turnieju było 2. miejsce. Tylko przez moment było ono zagrożone. Niefrasobliwy początek meczu krakowian, to nie efekt odpuszczenia rywalowi, ale kolejnych ubytków. W sobotę młodszy z braci Laszkiewiczów - Leszek, wytrzymał tylko połowę spotkania, a w niedzielę przegrał z chorobą. - Doszło do takiej sytuacji, że obrońca Paweł Kozendra musiał zagrać wataku, stąd było trochę "dzikiego" hokeja - tłumaczył po spotkaniu trener krakowian Rudolf Rohaczek.
Bramkę dającą krakowianom prowadzenie zdobył Patryk Wajda, który na lewej stronie idealnie najechał na podanie Csoricha. Od tego momentu wiadomo było, że mistrz Polski nie da sobie wydrzeć zwycięstwa. -Był to dla nas pożyteczny turniej. Młodzież miała okazję poznać trochę innego hokeja. Tylko od niej zależy, czy wyciągnie wnioski - dodaje szkoleniowiec.
Kazachowie wygrali turniej, ale wcale nie byli poza zasięgiem Polaków. -Gdybyśmy grali w pełnym składzie, moglibyśmy się pokusić o wygranie turnieju - analizował na gorąco trener Rohaczek. -Przy odrobinie szczęścia nawet w okrojonym składzie moglibyśmy się pokusić o awans. Potrzebny nam był uśmiech fortuny. Nasze nieszczęście rozpoczęło się od przypadkowej bramki w pierwszym meczu, kiedy Kazachowie złapali z nami kontakt na2-1. W nim także straciliśmy obrońcę Oktawiusza Marcińczaka. Już dawno nie miałem do czynienia z taką kumulacją nieszczęść - skwitował trener hokejowych mistrzów Polski.