2005-10-30 Unia Oświęcim - Cracovia 5:4

Z WikiPasy.pl - Encyklopedia KS Cracovia
Przejdź do nawigacji Przejdź do wyszukiwania

Unia Oświęcim - hokej mężczyzn herb.png


Hokej.png
4 kolejka, III runda, etap I, Ekstraliga
niedziela, 30 października 2005

Unia Oświęcim - Cracovia

5
:
4

(1:0; 3:2; 1:2)

Sędzia: P. Kępa z Nowego Targu
Widzów: 1500


Cracovia - hokej mężczyzn herb.png

Trener:
Rudolf Rohaczek
Skład:
Jaworski (Witek)

Gavalier
Piekarski
Puzio
Kowalówka
Klisiak

Bohaczek
Gabryś
Jaros
Stachura
Misal

Kłys
Noworyta
Wołkowicz
Sękowski
Radwan

Połącarz
Kozak
Modrzejewski
Jakubik
Bibrzycki
Bramki
Piekarski (18')

Puzio (24')
Kowalówka (29')
Stachura (35')

Klisiak (45')
1:0
1:1
2:1
3:1
4:1
4:2
5:2
5:3
5:4

B. Piotrowski (21')



Pasiut (35')

P. Urban (48')
Voznik (60')
Skład:
Radziszewski (Szałaśny)

Csorich
B. Piotrowski
Laszkiewicz
Słaboń
Horný

Dulęba
P. Urban
Potočný
Voznik
Sarnik

Galant
Marcińczak
M. Piotrowski
Pasiut
Śliwa

Kozendra
Chabior
Cieślak
Twardy
S. Urban

Prasa

"Poskromiony lider" -
Dziennik Polski

Poskromiony lider

Dwory Unia Oświęcim - Cracovia 5-4 (1-0, 3-2, 1-2)

1-0 Piekarski 18, 1-1 B. Piotrowski 21, 2-1 Puzio 21, 3-1 S. Kowalówka 29, 4-1 Stachura 35, 4-2 Pasiut 35, 5-2 Klisiak 45, 5-3 Urban 48, 5-4 Voznik 60. Sędziował Kępa (Nowy Targ). Kary: 22 (w tym 10 min dla Gabrysia) - 6 min. Widzów 1500. Dwory: Jaworski - Piekarski, Gavalier, Klisiak, S. Kowalówka, Puzio - Gabryś, Bohacek, Misal, Stachura, Jaros - Noworyta, Kłys, Radwan, Sękowski, Wołkowicz - oraz Modrzejewski, Połącarz Cracovia: Radziszewski - Csorich, B. Piotrowski, Horny, Słaboń, Laszkiewicz - Dulęba, P. Urban, Sarnik, Voznik, Potoczny - Marcińczak, Galant, Śliwa, Pasiut, M. Piotrowski - Kozendra, Chabior, Twardy, Cieślak, S. Urban

Po dwóch porażkach Dworom po raz pierwszy w tym sezonie udało się pokonać Cracovię. Pełne emocji widowisko trzymało w napięciu do ostatnich sekund. Lider uparcie bowiem gonił wynik, zdobywając kontaktowego gola na 26 s przed końcową syreną. Na powtórkę gospodarze nie pozwolili, odnosząc zasłużone zwycięstwo. Pierwszego gola zdobył dla nich Piekarski silnym strzałem z niebieskiej, gdy właśnie dobiegała końca kara P. Urbana. Na odpowiedź krakowian trzeba było czekać zaledwie do 30 sekundy II tercji, gdy z kolei na ławce kar siedział Noworyta. Horny sprytnie zagrał zza bramki do najeżdżającego B. Piotrowskiego, który trochę w stylu baseballisty wepchnął krążek do siatki. To była uwertura do świetnego widowiska w tej części. Cios padał za cios. Lepiej z tej wymiany wyszli oświęcimianie, którzy objęli ponownie prowadzenie w 24 min. Po ładnej składnej akcji i crossowym podaniu Klisiaka silnym płaskim strzałem z wysokości bulika Radziszewskiego zaskoczył Puzio. Następne minuty należały do gospodarzy, którzy bezlitośnie wykorzystali niepewną grę rywali w defensywie i słabszą postawę bramkarza, będącego w poprzednich potyczkach obu zespołów wyróżniającą się postacią. W 29 min pozostawiony bez opieki przy drugim słupku S. Kowalówka podbił krążek zagrany przez Gavaliera i nad bramką gości po raz trzeci zapaliło się czerwone światło. Potrzeba było jeszcze jednego trafienia Dworów, aby krakowianie wreszcie się przebudzili. Rozradowane jeszcze trybuny po celnym strzale Stachury uspokoił 18 sekund później Pasiut. Końcowe minuty tej części toczyły się już głównie pod bramką Jaworskiego. Dobrych okazji nie wykorzystali Voznik i jeszcze raz Pasiut. W 45 min nie popisał się Radziszewski, który wyjechał daleko z bramki do Modrzejewskiego. Ten zdążył jeszcze odegrać "gumę" do Puzia, a ten do Klisiaka, który bez problemów trafił do siatki. Potem nastąpił pościg gości za wynikiem, w którym najbardziej emocjonująca była końcówka. Swoje trzy grosze dorzucił jeszcze sędzia, który na niewiele ponad minutę przed końcem odesłał na ławkę kar Piekarskiego za to, że założył kask, natomiast nie zauważył, jak w tym samym momencie P. Urban zaatakował z tyłu S. Kowalówkę. Za chwilę zresztą do Piekarskiego dołączył Klisiak i Cracovia po wycofaniu bramkarza na 54 sekund miała podwójną przewagę na lodzie. Wykorzystała ją częściowo. Voznik zdobył bramkę kontaktową, na więcej rywale nie pozwolili. (BK)

Pod szatnią Tomasz Jaworski: - Wreszcie zdobyliśmy pierwsi bramkę. Co ważne, w II tercji odskoczyliśmy na dwa gole, zmuszając rywali do odkrycia. Cracovia nie mogła, tak jak to było poprzednio, grać tej swojej uważnej obrony. W końcówce byłem przekonamy, że utrzymamy korzystny wynik. Piotr Sarnik: - Unia nas niczym nie zaskoczyła. To my siebie zaskakujemy w kolejnym meczu, dając sobie tak łatwo strzelać bramki. Nie ma mowy o żadnym dołku. W końcu graliśmy w piątek z mistrzem, a dzisiaj z wicemistrzem kraju i takie wyniki należało też brać pod uwagę. Rzecz w tym, aby wyciągnąć z tych spotkań wnioski.

(BK) Zdaniem trenerów Richard Farda, Dwory: - Zagraliśmy na 3 piątki, dzięki czemu zespół złapał dobry rytm, a że przy tym wszyscy byli bojowo nastawieni, to przyniosło efekty. Dawno nie strzeliliśmy 5 bramek w tak ważnym meczu. Cieszy poprawa skuteczności, ale należy też podkreślić dobrą postawę Jaworskiego. Rudolf Rohacek, Cracovia:

- Rozkręcaliśmy się jak pociąg, nabierając przyspieszenia, ale ostatecznie zabrakło czasu. Popełniliśmy poza tym dużo błędów, których nie ustrzegł się również Radziszewski. Dla odmiany dobry dzień miał Jaworski i Unia powinna mu podziękować za zwycięstwo.
BK
Źródło: Dziennik Polski nr [[1]] z 31 października 2005


Dwory/Unia - Cracovia 5:4 - Gazeta Wyborcza 31.10.2005

W meczu na szczycie Unia - Cracovia oba zespoły chciały zmazać plamę piątkowych porażek. Większą dali oświęcimianie, ulegając we własnej hali beniaminkowi z Sosnowca. - Zagramy dzisiaj na trzy piątki - zapowiadał przed meczem trener Dworów/Unii Richard Farda. Być może trenerski manewr zdał egzamin, bowiem gospodarze we wczorajszym meczu z Cracovią byli bardzo agresywni. Jednak w pierwszej odsłonie trudno było mówić o tym, by któraś ze stron doszła po czystej pozycji strzeleckiej. Gospodarze szybko zostali poddani sprawdzianowi z umiejętności gry w liczebnym osłabieniu (karę odsiadywał Jakub Radwan) i wyszli z tego bez szwanku. Raz nawet Mariusz Puzio urwał się z kontrą.

Dopiero umiejętność gry w przewadze zadecydowała o objęciu przez miejscowych prowadzenia; po 69 s odpoczynku Pavla Urbana na strzał z niebieskiej, po dograniu Waldemara Klisiaka, zdecydował się Grzegorz Piekarski, posyłając krążek w okienko. Rafał Radziszewski nie zareagował. Być może dlatego, że ruch kijem wykonał stojący przed nim Sebastian Kowalówka.

- Rozpoczęliśmy na wysokich obrotach. Podejrzewam, że w piątkowym meczu przeciwko Zagłębiu wielu chłopców chciało oszczędzać siły na spotkanie z "Pasami". Takie myślenie okazało się dla nas zgubne. Ci, którzy kalkulowali, przekonali się, że nie warto tego robić. Trzeba w każdym meczu podchodzić do gry z pełnym zaangażowaniem. Razem z Mariuszem Puzio mamy w ataku blisko 80 lat. Wciąż jednak się dzielnie trzymamy. Takie było założenie działaczy, by młodzież mogła się szkolić - dodał Waldemar Klisiak, który został uznany za najlepszego gracza w Dworach.

Jednak młodzieży zdarzają się bezmyślne faule, jak ten Patryka Noworyty w ostatniej minucie pierwszej tercji. W 30 s drugiej partii był już remis.

Potem oświęcimianie strzelali jednak kolejne bramki. Kiedy wydawało się, że opanowali sytuację na tafli, 18 s po ich czwartym trafieniu, po strzale Oktawiusza Marcińczaka odbitego przez Tomasza Jaworskiego, krążka jako pierwszy dopadł Grzegorz Pasiut i znowu w tym meczu były emocje.

Niecodzienne były okoliczności zdobycia przez miejscowych piątej bramki. Marek Modrzejewski po wyjściu z ławki kar (był na niej jako zastępca przy karze większej nałożonej na Jerzego Gabrysia za atak na głowę rywala) popędził za krążkiem do tercji obronnej krakowian. Tymczasem zupełnie nieoczekiwanie pod bandę wyjechał Rafał Radziszewski. Nie zdołał "zamrozić" krążka, który wybrał Mariusz Puzio. Zagrał do Klisiaka, a ten strzelił do pustej bramki. - O naszej porażce przesądziła słabsza postawa Rafała Radziszewskiego. W przeciwieństwie do nas Unia miała wsparcie w Tomaszu Jaworskim - tłumaczył trener Cracovii Rudolf Rohaczek. - Nasza gra przypominała rozpędzający się pociąg. Nie udało się nam jednak dotrzeć do stacji z napisem "zwycięstwo" - dodał szkoleniowiec.

Na 109 s przed końcem meczu na ławkę kar poszedł Leszek Laszkiewicz. Siły na lodzie szybko się wyrównały, bowiem w to samo miejsce powędrował Grzegorz Piekarski (nie udało mu się zapiąć paska na brodzie, przytrzymującego kask). Kiedy jeszcze w 59.01 na karę został odesłany Klisiak, goście wycofali bramkarza, mając na lodzie dwóch zawodników więcej. Wykorzystali ten okres, ale na wyrównanie zabrakło im czasu.

- Po raz pierwszy w tym sezonie rozpoczęliśmy mecz na trzy piątki. Chłopcy od razu złapali rytm gry. Nie pamiętam już, kiedy w tak ważnym meczu strzeliliśmy pięć goli - mówił trener Farda.

- Ostatnio sami siebie zaskakujemy - rzucił schodzący do szatni Piotr Sarnik, prawoskrzydłowy drugiego ataku "Pasów". - Zarówno przeciwko Tychom, jak i Dworom zdarzyły się nam przestoje, które położyły się cieniem na wyniku. W końcu graliśmy z mistrzem i wicemistrzem kraju, a oni nie chcą przegrywać. Musimy z ostatnich dwóch porażek wyciągnąć wnioski na przyszłość - dodał zawodnik.