1999-12-10 Cracovia - Podhale Nowy Targ 0:8
|
![]() piątek, 10 grudnia 1999
(0:3; 0:2; 0:3) |
|
|
Opis meczu
Dziennik Polski
Cracovia: Rączka - Baryła, Timofiejew - Gulbinowicz, Paweł Gil - Ślusarek - Gudożni-kow. Cieślak, Urban - T. Podlipni, Słowakiewicz, Ł. Gil - Kozendra, Malacz, Wojtowicz.
Podhale: .Martuszewski - Zamojski, Labuz - Śmiełowski, Puławski - Pion Gil, Sroka - Witer, Fedor, Miklik - P. Podlipni, Zaręba, Łyszczarczyk - Hajnos, Szo-piński, P. Podlipni - Furo, Zapała, R. Smreczyński.
Podhale przyjechało do Krakowa w najsilniejszym składzie tylko bez kontuzjowanego Tomasika, z czterema atakami, choć czwarta formacją Zapały pojawiła się na lodzie dopiero w III tercji.
Gospodarze znowu mieli duże problemy personalne, nie grał zawieszony przez PZHL Śliwa (po karze meczu z Tychami musi pauzować przez trzy spotkania), kontuzjowany Musiał, brakowało będącego w kadrze młodzieżowej Pawlika, nie grali juniorzy, których dzisiaj czekają ważne mecze w centralnej lidze juniorów. Podhale nie popełniło błędu sprzed kilkunastu dni. kiedy z trudem wygrało z Cracovią w Nowym Targu 5-4. Goście atakowali ostro od pierwszych minut, ale byli w I tercji mało skuteczni. Nowotarżanie mieli co najmniej pięć „setek", ale strzelali kiepsko, ponadto znakomicie w tej tercji bronił Marek Rączka.
Prowadzenie uzyskał dla gości dopiero w 14 minucie Puławski, w 17 min Czech Miklik podwyższył na 2-0, a wynik na 17 sekund przed końcem tercji ustalił Sroka po jedynym błędzie bramkarza Cracovii w tej tercji, który odbił krążek przed siebie. W II tercji goście strzelili dwa gole (Witer i Łyszczarczyk). W ostatniej odsłonie Cracovia broniła się do 53 minuty, wtedy po strzale Sroki krążek odbił się od kija Cieślaka i wpadł do bramki. W 56 min bramkę strzelił aktywny tego dnia Zaręba, a wynik meczu ustalił Hajnos mocnym strzałem pod poprzeczkę.
O przewadze gości świadczy najlepiej statystyka: strzały 37 do 6. Kibice Cracovii liczyli przynajmniej na honorowego gola, najlepszą okazję zmarnował w 10 min Wojtowicz, który nie trafił do pustej bramki.
Na widowni byli bracia Szindiapinowie, którzy zostali sprzedani z Cracovii do... GKS Tychy. Podobno mieli już grać w Sanoku. Profesjonalizm obu zawodników pozostawia wiele do życzenia. Zobaczymy, jak poradzą sobie z nimi działacze i trenerzy drużyny tyskiej.