1997-03-07 Naprzód Janów - Cracovia 0:4
|
![]() piątek, 7 marca 1997
(0:0; 0:3; 0:1) |
|
|
Opis meczu
Dziennik Polski
Gazeta Krakowska
CRACOVIA: Fatikow;Urbańczyk. Biernacki Musiał. Siemieniec Wieczorkiewicz: Steblecki, Prima, Podsiadło — Zieliński, Pawljuczenko, Salomon Cieślak. Urban. Laszkiewicz.
Hokeiści Cracovii dołączyli do play off z grupy zespołów słabszych nie po to. by być chłopcami do bicia. Zespół Ryszarda Bialika w walce o wejście do strefy medalowej minimalnie uległ Podhalu, ale potem już nie przegrywał. Zwycięstwa z TTH Toruń i wczorajsze z Naprzodem dały Cracovii piąte miejsce w ekstraklasie - brawo! Mecz w Janowie to był wielki popis gry Primy, zawodnika, który na lodzie przerastał technicznie co najmniej o głowę rywali, a jego popisowe akcje skłaniały do oklasków nie tylko kibiców, ale i samych zawodników'. Ostatnią, czwartą bramkę w tym meczu Prima zdobył. objeżdżając aż pięciu rywali. Trudno w to uwierzyć, ale tak było! Cracovia w tym spotkaniu w ogóle wystąpiła w roli nauczycieli hokejowego abecadła, a Naprzód na tym tle wygląda) niczym mało pojętni uczniowie. Bramkę Stebleckiego poprzedziła koronkowa akcja całego zespołu krążek ślizgał się po lodzie niczym po sznurku, a rywale nie nadążali za nim nawet wzrokiem.
Gdy Cracovia grała w trójkę przeciwko piątce janowian, nie tylko nie dała sobie strzelić bramki, ale na dodatek po wrót z ławki kar jednego tylko partnera był okazją do zainicjowania kontry, zakończonej bramką Primy. Napastnik Cracovii wyciągnął z bramki Włodarczyka i z dwóch metrów skierował krążek do siatki.
Niepełny skład „pasów'" spowodował, że Wieczorkiewiczowi w obronie asystowali na zmianę Pawljuczenko lub Salomon, jak widać, obrońcami byli dobrymi, bo Cracovia bramki nie straciła.