1996-02-23 Cracovia - Stoczniowiec Gdańsk 4:4
|
I liga Hokej mężczyzn piątek, 23 lutego 1996
(2:2; 1:1; 1:1) |
|
|
Opis meczu
Dziennik Polski
CRACOVIA: Stano - Dziubiński, Wieczorkiewicz, T. Podlipni, Wronka, Ciastoń -Gąsienica, Babij, Śliwa, Sikora, Jachna - Urbańczyk, Musiał, Urban, Cieślak, Zieliński - R. Kozendra. Meczem tym zakończyły „pasiaki" ligowe występy w bieżącym sezonie na krakowskim lodowisku. Pozostało im do rozegrania jeszcze spotkanie w Gdańsku, ale jutro nie dojdzie do niego...
- Nie jedziemy nad morze -powiedział nam kierownik drużyny, Antoni Rakoczy. - Nie godzimy się grać o godzinie dwudziestej. Jest przecież odpowiedni punkt regulaminu mówiący, że mecze powinny się rozpoczynać najpóźniej o dziewiętnastej. Chyba, że dogadają się zainteresowane kluby. My jednak nie możemy zostać w Gdańsku do poniedziałku, bo nas na w nie stać. Teraz decyzję musi podjąć Wydział Gier PZHL.
Wracając do wczorajszego meczu, to wypada poinformować, że trener Grzegorz Chruściński miał do dyspozycji aż 21 zawodników! Goście zaś raptem 16. Tym razem jednak nie wystarczyło to krakowianom do odniesienia zwycięstwa, choć byli tego bliscy - gdańszczanie wyrównali w końcówce (Karwacki w zamieszaniu). Wcześniej twardo walczono o każdy krążek i tylko przez 76 sekund I tercji Stoczniowiec miał przewagę dwóch goli. „Pasiaki" wyrównały w przeciągu kolejnych 79 sekund (profesorska indywidualna akcja Sikory oraz „klepka" Gąsienicy z niebieskiej linii) i już nikt nikomu me odpuścił.
Po trafieniu na 4-4 doszło do bójki Musiała z Wróblem (górą był krakowianin - ciosy i trzymanie). Za moment zaczęli walczyć Gąsienica z Janowiczem (górą gdańszczanin - ciosy i duszenie). Kiedy zabrzmiała ostatnia syrena Gąsienica podjechał do niedawnego adwersarza z wyciągniętą do zgody ręką. W odpowiedzi otrzymał liczne razy (atakujący dostał wtedy karę meczu). Powstało nieliche zamieszanie, na tafli znalazło się nawet szkło z rozbitych butelek (rzucanych z trybun). Potem mogło być gorąco pod szatniami, ale dzięki sędziemu Jackowi Chadzińskiemu (mediator) policjanci nie musieli interweniować.
Gazeta Krakowska