1996-02-09 Cracovia - Tysovia 6:4
|
I liga Hokej mężczyzn Kraków, czwartek, 9 lutego 1995, 17:00
(1:0; 4:3; 1:1) |
|
|
Opis meczu
Dziennik Polski
CRACOVIA: Stano - Gąsienica, Babij, Śliwa, Sikora, Jachna - Urbańczyk, Musiał, Urban, Cieślak, Zieliński -Wieczorkiewicz, Śmiałkowski, Mucha, Wronka, Ciastoń.
W niedzielę, około godziny 13.30, powinno być wiadomo czy hokeiści Cracovii zmagać się będą - w kolejnych fazach tzw. małego play off - o miejsca i 5-8. O jedenastej rozpocznie się bowiem rewanżowy, wyjazdowy mecz z Tysovią. Po wczorajszym zwycięstwie ewentualność uplasowania się „pasiaków" powyżej dziewiątej lokaty jest wcale realna. I pomyśleć, że dotyczy to zespołu, który - biorąc pod uwagę nękające go problemy - nie powinien istnieć...
Każdy, kto w piątkowy mroźny wieczór zawitał na krakowskie lodowisko, mógł się przekonać, że ambicji i zaangażowania biało-czerwonym hokeistom nie brakuje. Praktycy nie przez całe 60 minut „pa siaki” prowadziły grę ofensywną, walczyły nieustępliwie, słowem mogły' się podobać. Tym bardziej warte jest to podkreślenia, że tyszanie wy stąpili w swoim najsilniejszym aktualnie składzie i w żadnym momencie nie zamierzali ułatwiać gospodarzom zadania.
Zwycięstwo przypieczętowała Cracovia dopiero w końcowych fragmentach ostatniej tercji, ale akurat o to może mieć pretensje tylko do siebie. A ściślej do niektórych napastników którzy nie mieli wczoraj szczególnego szczęścia na przedpoli Augustyniaka. Tyski bramkarz niczym specjalnym nie zaimponował (ot, solidność), a jednak krakowianie nie potrafili tęgi wykorzystać. Najbardziej „nie siedział” krążek na kiju Zielińskiemu i Cieślakowi (choć w sumie, zdobyli trzy gole) Z drugiej strony wszystko dobre, co się dobrze kończy - jeże li podopieczni trenera Chruścińskiego zagrają jutro podobnie jak wczoraj, to ze Śląska mogą napłynąć całkiem przyjemne wieści...
Gazeta Krakowska