1996-02-06 Cracovia - Polonia Bytom 5:3
|
I liga Hokej mężczyzn Kraków, wtorek, 6 lutego 1996, 17:00
(0:1; 1:2; 4:0) |
|
|
Opis meczu
Dziennik Polski
CRACOVIA: Stano - Gąsienica, Babij, Śliwa, Sikora, P. Radzki - Urbańczyk, Musiał, Urban, Cieślak, T. Podlipni -Wieczorkiewicz, Dziubiński, Mucha, Wronka, Zieliński.
Przez dwie tercje sytuacja na tafli układała się po myśli bytomian. Umiejętnie wykorzystywali oni błędy niezbyt skoncentrowanych krakowian, a przede wszystkim ich słabą skuteczność. W drugiej tercji, w przeciągu 65 sekund, Cracovia nie potrafiła nawet zdyskontować przewagi liczebnej „5 na 3"; w rezultacie na ławkę kar powędrował... Wieczorkiewicz. Bytomianie z kolei starali się maksymalnie wykorzystywać swoje pobyty w tercji obronnej „pasiaków". Na 4 sekundy przed końcem drugiej odsłony Dulęba uderzył krążek stojąc w narożniku tercji, przy linii niebieskiej. Ku zaskoczeniu nawet samego polonisty padł gol i perspektywy przed Cracovią poczęły się rysować niezbyt miłe. Wcześniej zaś, w 23 minucie, gospodarze przeprowadzili wręcz podręcznikową akcję, która - jak się potem okazało -była zapowiedzią tego, co stało się w tercji trzeciej. Wtedy (Polonia miała przewagę jednego zawodnika) Zieliński odebrał na środku lodowiska krążek Frasowi. Zagrał do Musiała, a ten po błyskawicznym najeździe na przedpole bytomian idealnie podał do pędzącego Wronki, dla którego celny strzał był już formalnością!
I wreszcie rozpoczęła się ostatnia odsłona meczu. Cracovia natarła z podziwu godną determinacją i bytomskie mury obronne poczęły powoli pękać. W 44 minucie gospodarze po raz drugi w tym spotkaniu zdobyli gola grając w liczebnym osłabieniu! Po chwili (47 min) Cieślak przypomniał sobie sosnowieckie piękne czasy i trafił będąc w sytuacji sam na sam z Szydłowskim.
Remis nic gościom nie dawał i chociaż szanse na „przeskoczenie” Cracovii mieli już tylko iluzoryczne, nie poddali się. Ale finisz należał do podopiecznych trenera Chruścińskiego. Najpierw (58 min) Wronka został sfaulowany będąc oko w oko z bramkarzem Polonii, po czym bez problemów wykorzystał podyktowany rzut karny. Ambitni poloniści w samej końcówce wycofali bramkarza, ale miast wyrównującego trafienia sami gola stracili - na sekundę (!) przed ostatnią syreną Mucha skierował krążek do pustej bramki.
Gazeta Krakowska