1991-07-14 Cracovia (U-19) - Polonia Warszawa (U-19) 2:1
|
juniorzy starsi finał Kraków, niedziela, 14 lipca 1991, 18:00
(1:0)
|
|
Skład: Kwedyczenko Duszyk (78’ Widłak) Śliwiński Brussman Lotak Ślazik (66’ Duda) Hajduk Ostapczuk Fima (74’ Pieprzyca) Rząsa Zegarek |
Sędzia: J. Kaczor z Lublina
|
Opis meczu
Dziennik Polski
Bramki: Rząsa 2 (19 i 52) — AL Sawa (69). Sędziował J. Kaczor z Lublina. Widzów ok. 4 tys.
CRACOVIA: Kwedyczenko — Duszyk (78’ Widłak), Śliwiński, Brussman, Lotak — Ślazik (66’ Duda). Hajduk, Ostapczuk, Fima (74’ Pieprzyca) — Rząsa. Zegarek.
Pierwszy finałowy mecz piłkarskich mistrzostw Polski juniorów przyniósł jednobramkowe zwycięstwo gospodarzy, obrońców tytułu. Skromna to zaliczka przed czwartkowym rewanżem w stolicy Warszawianom do końcowego triumfu wystarczy wygrana 1:0. Przed rokiem Cracovia w pierwszym spotkaniu u siebie wygrała z Lechią tylko 1:0, a jednak w Gdańsku potrafiła zwyciężyć 2:1. A więc wszystko jest możliwe...
Krakowianie przystąpili do gry bez swych dwóch czołowych zawodników: kontuzjowanego Apryjasa i nie będącego .chyba w pełni sił Dudy (wszedł na boisko dopiero* w drugiej połowie meczu). Mimo to przez większą część spotkania mieli przewagę. Stworzyli ©poro sytuacji podbramkowych. Szkoda, że wykorzystali tylko dwie.
W 8 min. strzelali kolejno Zegarek (głową), Rząsa i Fima. Ten ostatni trafił w słupek W 13 min. próbował zaskoczyć bramkarza gości Hajduk. Co się odwlecze... W 19 min. warszawianie chcieli złapać rywali na spalonym. Nie udało się im to jednak, co wykorzysta! Rząsa, który przedarł się przez linię defensywną gości i uzyskał prowadzenie dla swej drużyny. W 31 i 38 min. mogły paść kolejne gole dla gospodarzy. Najpierw jednak Zegarek nie wykorzystał dobrego podania Ostapczuka, a potem Rząsa z bliska strzelił obok słupka.
Po przerwie obraz gry niewiele się zmienił. Krakowianie nadal przeważali, a warszawianie ograniczali się do rozbijania ich ataków. W 50 min. Ostapczuk strzelił z około 30 metrów silnie, ale niecelnie. 2 min. później krakowscy kibice mieli wreszcie powód do radości W zamieszaniu podbramkowym najprzytomniej zachował się Rząsa i po jaz drugi umieścił piłkę W siatce. Prowadząc dwiema bramkami gospodarze zaczęli myśleć o utrzymaniu korzystnego wyniku. Odczuwali też już spore zmęczenie. Ich akcje były coraz mniej składne, wolniejsze niż do przerwy. Inicjatywę z wolna zaczęli przejmować* goście. W 57 min M. Sawa popisał się ładnym rajdem; jednak nikt nie wykorzystał jego dośrodkowania. Chwilę potem Kleban znalazł się w sytuacji sam na sam z Kwedyczenką, ale ten spisał się znakomicie (wcześniej też miał kilka pewnych Interwencji). W 69 min ku zaskoczeniu sporej grupy sympatyków krakowian padł go] dla gości. Dudek w sprinterskim tempie pobiegł w kierunku bramki gospodarzy, podał do nieobstawionego M. Sawy, a ten celnie strzelił.