1985-09-03 Cracovia - Podhale Nowy Targ 3:1
|
Puchar Sportu Kraków, ul. Siedleckiego, wtorek, 3 września 1985, 17:00
(2:0; 1:0; 0:1) |
|
|
Opis meczu
Gazeta Krakowska
Ciekawi byliśmy jaką formą zaprezentują oba zespoły na 17 dni przed rozgrywkami ligowy¬mi. Trudno po tym jednym spotkaniu wystawiać drużynom cenzurki tym bardziej, iż tak krakowianie jak i nowotarżanie grali w mocno osłabionych składach. Goście nie tylko bez kadrowiczów (J. i R. Szopińskich, Wronki, ale też bez zdyskwalifikowanych Jachny, Sikory i A. Chowańca, kontuzjowanego Ujwarego. W Cracovii też nie grali kadrowicze (Pawlik, Steblecki, Zawadzki) kilku graczy leczy kontuzje (Wieczorkiewicz, pozyskany z Podhala Tętnowski), Klich jest chory, Jaskiernia co dopiero wznowił treningi. W obu drużynach zobaczyliśmy kilku młodych graczy, w Cracovii m. in. własnych wychowanków Stachurę (niestety doznał przykrej kontuzji ręki) Mazura, Wardęgę.
W tym eksperymentalnym ze¬stawieniu bardziej podobała się gra Cracovii, która — o dziwo — grała mądrzej i szybciej od podhalan. Goście sprawiali wrażenie zmęczonych po jak słyszą bardzo intensywnym okresie przygotowawczym. Może to jednak będzie procentować w lidze?
Gospodarze po udanych akcjach dość szybko objęli pro¬wadzenie 2:0 a potem mądrze bronili tego rezultatu. W głównej roli wystąpił w tym pojedynku 21-letni bramkarz Wojciech Guzy, do niedawna jeszcze trzeci bramkarz Podhala. W tym pojedynku jakby chciał udowodnić, że nie jest gorszy od Samoleja i Gołdyna. Wczoraj bronił znakomicie, z dużym wy¬czuciem i... szczęściem. Wygląda na to, że będzie groźnym rywalem dla Jaskierni.
Echo Krakowa
CRACOVIA: Guzy — Migacz, Fronczek — Wardęga, Janek — Kanabus, Majstrzyk, Behounek — Rapacz, Pieczonka, Stachura - Mycoń, Mazur, Papuga.
Obie drużyny wystąpiły w mo-10 osłabionych składach, krakowianie m. in. bez trójki kadrowiczów Zawadzkiego, Stobieckiego i Pawlika, a także Jaskierni, Wieczorkiewicza, Klicha i kilku innych zawodników. Pojedynek stanowił więc okazję do wypróbowania rezerw. W zespole gospodarzy zobaczyliśmy w akcji juniorów — wychowanków klubu: Wardęgę, Mazura i Stachurę (niestety, w 25 min. złamał rękę) oraz pozyskanego z Podhala bramkarza Wojciecha Guzego. I właśnie ten ostatni zebrał najwięcej braw za wiele udanych interwencji. Był jednym z najlepszych graczy na tafli, wychodził obronną ręką z największych opresji. Dopisywało mu przy tym szczęście, stąd tylko raz wyciągał krążek z siatki.
Trzeba zresztą podkreślić, że krakowscy hokeiści znacznie lepiej radzili sobie na miękkim, tępym lodzi. Przeprowadzili sporo składnych akcji. Już w 6 min. Behounek po objechaniu bramki nowotarżan uzyskał prowadzenie. W 12 min. Majstrzyk znakomicie prostopadle podał krążek do Kanabusa. który dopełnił formalności. Te dwa gole pozwoliły „pasom” kontrolować przebieg gry. Na chaotyczne ataki zawodników Podhala odpowiadali szybkimi, niebezpiecznymi kontrami. Odnieśli, w sumie, zasłużone zwycięstwo. (sas)