1984-02-28 Cracovia - Unia Oświęcim 5:3
|
I Liga - hokej mężczyzn Kraków, ul. Siedleckiego, wtorek, 28 lutego 1984, 17:00
(0:1; 1:1; 4:1) |
|
|
Opis meczu
Gazeta Krakowska
W grupie „B” Cracovia zdobyła dwa ważne punkty, wygrywając u siebie z Unią Oświęcim 5:3 (0:1, 1:1, 4:1). Bramki dla gospodarzy zdobyli: Palichleb w 43 i 49 min., Zieliński w 35 min., Pieczonka w 48 min.. Migacz w 52 min., dla gości: Kotyla w 12 min. i Kuberski w 25 min. i 55 min.
Mecz miał dwa oblicza. Cracovia grająca wciąż bez kontuzjowanych: Majstrzyka, Klicha i Fronczka — przez dwie tercje prezentowała się bardzo słabo, grała wolno, chaotycznie, bez jakiejkolwiek myśli. Goście przez dwie tercje byli zespołem lepszym, grali przede wszystkim szybciej i prowadzili już 2:0. Mało kto wierzył, że Cracovia odrobi straty, ale kontaktowa bramka w 35 min. Zielińskiego poderwała krakowian do walki.
W trzeciej tercji gospodarze osiągnęli przewagę, a Unia osłabła kondycyjnie. Przełomowym momentem spotkania była 48 min. Pieczonka wyskoczył z ławki kar, znalazł się na desan¬cie 1 po otrzymaniu krążka nie zaprzepaścił pozycji sam na sam z bramkarzem. W chwilę potem gospodarze grając w przewadze (w czwórkę przeciwko trójce) zdobyli czwartego gola po dalekim strzale Palichleba.
Zwycięstwo gospodarzy cieszy, musiała zaimponować ich ambicja i bojowość, ale niestety zespół gra bez składu i ładu, źle taktycznie.
Bardzo słaby dzień miał sędzią z Torunia p. Szulc, który swoimi mylnymi werdyktami krzywdził oba zespoły. Potępić trzeba natomiast naganne zachowanie obrońcy Unii Gębczyka, który po meczu w sposób chamski wnosił pretensje do sędziego mierzącego czas. Mamy nadzieję, iż PZHL nie puści tego płazem. W drugim meczu tej grupy: Budowlani Bydgoszcz — GKS Kat. 3:5 (0:3, 2:1, 1:1).
Echo Krakowa
CRACOVIA: Jaskiernia — Fronczek, Zawadzki, Kanabus, Mycoń, Janek — Schmidt, Cieślicki, Stobiecki, Pawlik, Papuga — Palichleb, Wieczorkiewicz, Migacz, Rapacz, Pieczonka — Zieliński.
Pierwsze pół godziny meczu upłynęło pod znakiem przewagi zespołu z Oświęcimia. Krakowianie mogli być zadowoleni, że stracili tylko dwa gole. W tym okresie gospodarzom nie udało się przeprowadzić ani jednej składnej akcji zakończonej strzałem na bramką Unii Tylko raz. w 29 min., w dogodnej sytuacji znalazł się Stobiecki, ale przegrał pojedynek „sam na sam” z Jaroszem.
Dopiero celne trafienie Zielińskiego wpłynęło pozytywnie na postawę drużyny Cracovii. W trzeciej tercji podopieczni Andrzeja Stożka ruszyli do zdecydowanego szturmu, uwierzyli w swe siły, w możliwość odniesienia zwycięstwa Wyjątkową skutecznością popisała się formacja prowadzona przez najstarszego zawodnika „pasiaków” Migacza, który przypieczętował zresztą sukces gospodarzy. Wcześniej Palichleb, aż dwukrotnie, strzałami z okolic niebieskiej linii zaskoczył Jarosza, zaś Pieczonka bezbłędnie wykorzystał znakomite podanie dobrze dysponowanego Migacza przez środek lodowiska. a znalazł się w posiadaniu krążka w chwilę po opuszczeniu ławki kar.
Odnotujmy jeszcze, że wraz z upływem czasu mnożyły się faule. Ich sprawcą był najczęściej obrońca Unii Bogdan Gębczyk. M. in. w 50 min. wybił zęba Pawlikowi, Nie potrafili temu zapobiec słabo jeżdżący na łyżwach sędziowie, którzy nie nadążali za hokeistami, nie zauważyli więc wielu przewinień, spóźniali się z interwencjami (js)