1982-04-14 Cracovia - Baildon Katowice 4:6
|
I Liga - hokej mężczyzn Kraków, ul. Siedleckiego, środa, 14 kwietnia 1982, 17:00
(1:1; 0:2; 3:3) |
|
|
Opis meczu
Gazeta Krakowska
Krakowianie znowu nie wykorzystali atutu własnego lodowiska i po kiepskim meczu przegrali z Baildonem, który również zaprezentował w Krakowie słaby hokej. Gospodarze przez dwie tercje grali dość niemrawo i chaotycznie co wykorzystali bardziej rutynowani katowiczanie i w 46 min. prowadzili już 5:1.
Wtedy dopiero nastąpiło przebudzenie drużyny Cracovii, która zerwała się do walki i w ciągu niespełna 2 min. po strzałach Palichleba i Janka doprowadziła do rezultatu 3:5. Katowiczanie pogubili się i gospodarze mieli jeszcze 3 stuprocentowe sytuacje, niestety nie wykorzystane. W jednym przypadku od utraty pewnego gola uratował gości bramkarz Grobarczyk, faulując zawodnika Cracovii. Bramkarz gości został ukarany 2 min. karnymi, ale krakowianie nie wykorzystali tej szansy, a w chwilę potem goście po strzale Ogińskiego prowadzili już 8:3, Dopiero w samej końcówce Pawlik zmniejszył rozmiary porażki.
Sytuacja Cracovii jest już prawie beznadziejna i wszystko wskazuje na to, że zespół ten opuści I ligę.
Echo Krakowa
Niestety nawet słabo grający rywal okazał się za mocny dla gospodarzy. Cracovia przegrała 4:6 (1:1, 0:2, 3:3). Bramki zdobyli: dla pokonanych — Rapaez (14 min.), Palichleb (47 min.), Janek (49 min.) i Pawlik (59 min.), dla zwycięzców — Oblój 3 (13, 31, 45 min.), Drab 2 (38 i 41 min.), Ogiński (51 min.). Sędziował p. Tyszkiewicz z Warszawy, widzów — ok. 200.
CRACOVIA: Mazur — Frasik, Cieślicki, Migacz, Pawlik, Behounek — Palichleb, Fryźlewicz, Steblecki, Stryczek, Bomba — Szymański, Janek, Kalata, Rapacz, Papuga — Pieczonka.
Konkurencja innych ciekawych imprez sportowych sprawiła, że na widowni zjawiła się tylko garstka najbardziej zagorzałych kibiców Cracovii. Hokeiści obu drużyn szybko rozwiali nadzieje na ciekawe widowisko. Na lodzie panował chaos, mnożyły się seryjne błędy. Goście bardziej skrupulatnie wykorzystywali potknięcia przeciwnika, dzięki temu w 45 min. prowadzili już 5:1. I wtedy nieoczekiwanie nastąpił zryw krakowian, szkoda. że tak późno. Po celnych strzałach z niebieskiej linii w wykonaniu Palichleba i Janka zmniejszyli rozmiary porażki, raz po raz zagrażali bramce Baildonu strzeżonej przez Grobarczyka. Chwila nieuwagi w obronie kosztowała ich jednak utratę szóstego gola i tak skończyły się marzenia o korzystnym rezultacie. (js)