1958-05-06 Kraków - MTK Budapeszt 1:5
|
mecze towarzyskie Kraków Kraków, Stadion Wisły, wtorek, 6 maja 1958
(1:4)
|
|
Skład: Pajor Kawula (Durniok) Reichel (Kawula) Budka Michel Bieniek Opoka Kotaba Adamczyk Browarski Kasprzyk |
Sędzia: Frączyk z Tarnowa
|
Skład: Gelei Szimscak II Borze Lantos Kovacs I Kovacs III Karase Butowi (Gai) Hidegkuti (Palotas) Molnar Szimcsak I |
Zapowiedź meczu
Opis meczu
Echo Krakowa
MTK — Gelei, Szimscak II, Borze:, Lantos, Kovacs I, Kovacs III, Karase, Butowi (Gai), Hidegkuti (Palotas), Molnar, Szimcsak I. KRAKÓW — Pajor, Kawula (Durniok), Reichel (Kawula). Budka, Michel, Bieniek, Opoka, Kotaba, Adamczyk, Browarski, Kasprzyk.
Mecz nie stał na (wysokim poziomie. Zbyt wolne było tempo gry, i zbyt dużo niecelnych podań, które stawały się łupem przeciwników. Deszcz, który przeszedł nad boiskiem, był wyraźnym sprzymierzeńcem gości. Lepiej wyszkoleni technicznie piłkarze węgierscy o wiele łatwiej i swobodniej panowali nad piłką. Oni też wykorzystali 90 proc, nadarzających się okazji podbramkowych, strzelając naszej drużynie 5 gol:. Gra jaką zaprezentowali goście, mogła zadowolić nawet wybrednych ..smakoszy” piłkarstwa. Umiejętnie, przy każdej nadarzającej się okazji, zwalniali tempo gry i wówczas byli panami sytuacji na boisku. Oczywiście wybitnie pomagali im w tym nasi reprezentanci, którzy w żaden sposób nie chcieli zrozumieć, że tylko szybkość i jeszcze raz szybkość — może— zniwelować przewagę techniczną gości. Każda wolniejsza zagrywka krakowian była rozszyfrowywana błyskawicznie przez zawodników MTK, i piłka przechodziła w posiadanie gości. Przy ..wolnej piłce” Węgrzy okazali się bezkonkurencyjni. W typowy dla nich sposób rozgrywali piłkę, począwszy od swojej bramki a skończywszy na przedpolu karnym przeciwnika. Trójkąty, czworoboki i nawet zagrywki do tylu, były przez nich wzorowo wykonywane. A co najciekawsze — w pobliżu bramki przeciwnika kończyła się ta „koronkowa robota" i wówczas jedno prostopadle podanie lub długi przerzut piłki na skrzydło stwarzały niebywałe zamieszanie pod bramką Pajora. Reprezentacja Krakowa zagrała bardzo słabo. Wielu przeciwników kapitana sportowego PZPN, a jednocześnie kapitana Kr. OZPN — płk. H. Reymana znów dopatrywało się złośliwie złego zestawienia drużyny. Zapomnieli jednak o jednym, że aby wystawić lepszy zespół — trzeba dysponować lepszymi zawodnikami. A tymczasem z tymi dobrymi zawodnikami na. daj jest krucho i to nie tylko w Krakowie, śmiem twierdzić, że gdyby nawet wybrano do drużyny reprezentacyjnej naszego miasta innych piłkarzy, nie graliby wczoraj lepiej.
Reprezentanci Krakowa grali przede wszystkim za wolno, pozwalając przeciwnikom na wszystko, co było w zakresie ich możliwości. Ani Jarczyk czy Satora nie dysponują większą szybkością od Browarsklego lub Adamczyka. Także Machowskiego czy Jasiówki, nie byłoby wczoraj stać na lepszą grę od skrzydłowych Cracovii: Kasprzyka i Opoki. I tak można by wyliczyć wszystkich zastępców na miejsce tych, którzy grali wczoraj w reprezentacji. Pech chciał, że mecz toczył się podczas deszczu 1 to z góry stawiało gospodarzy w trudnej sytuacji. Inna sprawa, że nie musieliśmy stracić aż 5 bramek i łykać gorycz kompromitującej porażki, bo tak ją trzeba nazwać. Tym bardziej, że poza strzałem Hidegkutiego pozostałe padły nic bez winy naszych obrońców i bramkarza Pajora, który we wtorek był wręcz niedysponowany.
Mecz rozpoczął się dla nas fatalnie. W 8 minucie goście prowadzili już 3:0 i mieli zwycięstwo „w kieszeni”. Najpierw nieporozumienie Pajora z Michlem kosztowało bramkę strzeloną przez Molnara, następnie Lantos z rzutu wolnego zmusił Pajora do kapitulacji, a za chwilę Hidegkuti dostał wykładaną centrę od Szimesaka I i z woleja posłał piłkę w sam róg bramki. Nieliczne ataki krakowian nie przyniosły zmiany wyniku. W doskonałych zdawałoby się pozycjach pudłowali: Browarski i Kasprzyk. Także pozostali napastnicy popisywali się nieudolnością strzelecką. Jeden jedyny raz tylko Kotaba po pomysł owym ograniu słynnego internacjonała — Lantosa, poszedł na przebój i z dość ostrego kąta strzelił jak z dubeltówki. Niestety piłka po słupku wyszła na aut. Tymczasem goście w 37 min. gry podwyższają wynik meczu na 4:0. Aurorom (ej bramki jest młodziutki Bukovi — syn obecnego selekcjonera węgierskiej drużyny narodowej. Honorową bramkę zdobywają. krakowianie z kapitalnego strzału Browarskiego, który przejął centrę od Kasprzyka i z półobrotu posiał ją do siatki.
Po zmianie stron goście grali jeszcze wolniej jak przed przerwą. Mając zwycięstwo zapewnione, pozwolili sobie na zmianę Hidegkutnego, którego miejsce zajął Palotas, a następnie za Bukoriego zagrał Gal. Ataki naszej reprezentacji są w tym czasie liczniejsze, ale również niezaradne jak w pierwszej części meczu. Tymczasem goście strzelają w 83 min. piątą bramkę przez Molnara, który głową skierował piłkę nad wybiegającym z bramki Pajorem. Pod koniec spotkania gospodarze mają ostatnią szansę na zmniejszenie rozmiarów porażki. W 85 min. Kasprzyk przytomnie poda-je piłkę do Kot aby, który wspaniale strzela, ale niestety piłka trafia w słupek.