1928-03-18 Cracovia - Wisła Kraków 4:1
Przejdź do nawigacji
Przejdź do wyszukiwania
|
mecze towarzyskie Kraków, niedziela, 18 marca 1928
|
|
|
Opis spotkania
Ilustrowany Kuryer Codzienny
Ostatnie zawody hockeyowe.
Ostatni mecz rozegrany w złych warunkach, albowiem na topniejącym lodzie, przyniósł sukces Cracovii, która mimo wysokiego i nieoczekiwanego w tym stosunku zwycięstwa nie miała w czasie zawodów przewagi. Owszem drużyna Wisły była lepszą technicznie i górowała nad swoim przeciwnikiem, prowadząc dłuższy czas 1:0, ale zgubił ją potem system gry. Lód bowiem w miarę im bardziej czas upływał i zbliżało się ku południowej porze, topniał coraz bardziej, a na lodzie takim nie wolno było grać normalnie i prowadzić krążka, ale starać się poprostu tenże jak najbardziej od siebie oddalić i męczyć się jak najmniej. Ten skuteczny system zastosowała Cracovia i zasłużenie z tego względu wygrała.
Z drugiej strony drużyna czerwonych zasługuje na pochwałę, iż mimo braku treningu (ze względu na to, iż nie można było przewidywać, aby o tej porze grano u nas mecz hockeyowy) dała rewanż Cracovii, która tymczasem wzmocniła jeszcze swój skład aż trzema graczami Sokoła krakowskiego. Bramki dla Cracovii zdobyli Prochowski (2), „Zentek” jedną i jedna „samobójcza", jedyny punkt dla Wisły uzyskał Makowski. Sędziował całkiem bezstronnie i naogół dobrze p. Michalak, jednak winien był bezwzględnie usunąć z toru jednego z graczy białoczerwonych, który niezadowolony z rozstrzygnięcia sędziowskiego rzucił w oburzeniu kijem o lód. Publiczności stosunkowo niewiele, zainteresowanie małe wobec rozpoczęcia już sezonu piłkarskiego.
Z drugiej strony drużyna czerwonych zasługuje na pochwałę, iż mimo braku treningu (ze względu na to, iż nie można było przewidywać, aby o tej porze grano u nas mecz hockeyowy) dała rewanż Cracovii, która tymczasem wzmocniła jeszcze swój skład aż trzema graczami Sokoła krakowskiego. Bramki dla Cracovii zdobyli Prochowski (2), „Zentek” jedną i jedna „samobójcza", jedyny punkt dla Wisły uzyskał Makowski. Sędziował całkiem bezstronnie i naogół dobrze p. Michalak, jednak winien był bezwzględnie usunąć z toru jednego z graczy białoczerwonych, który niezadowolony z rozstrzygnięcia sędziowskiego rzucił w oburzeniu kijem o lód. Publiczności stosunkowo niewiele, zainteresowanie małe wobec rozpoczęcia już sezonu piłkarskiego.
Źródło: Ilustrowany Kuryer Codzienny nr 80 z 20 marca 1928