2001-04-14 Korona Kielce - Cracovia 1:2

Z WikiPasy.pl - Encyklopedia KS Cracovia
Przejdź do nawigacji Przejdź do wyszukiwania

data kolejki


Herb_Korona Kielce


pilka_ico
III liga grupa IV , 24 kolejka
Kielce, sobota, 14 kwietnia 2001

Korona Kielce - Cracovia

1
:
2

(0:0)



Herb_Cracovia

Trener:
Andrzej Bahr
Skład:
Mierzwa
Stefański (23' Gil)
Janaszek
Gołąbek
Wołoszyn
Salwa
Rumas (56' Kula)
W. Świetlik (62' Gad)
Cieślikowski
Lipski
Fabianowski

Ustawienie:
4-4-2

Sędzia: Sadowski z Ciechanowa
Widzów: 500

bramki Bramki
Fabianowski (65') 1:0
1:1
1:2
Bania (67')
Zegarek (80')
zolte_kartki Żółte kartki
Rumas
Gad
Gruszka
Wacek
Skład:
Paluch
Dziobek
Ziółkowski
Fudali
Kopyść
Wacek
Gruszka (88' Hrapkowicz)
Księżyc (81' Bagnicki)
Baster
Hermaniuk (68' Zegarek)
Bania

Ustawienie:
4-4-2



Opis meczu

Dziennik Polski

Korona wygrała dwa ostatnie mecze, w sobotę przegrała jednak z Cracovią, mimo że pierwsza zdobyła bramkę. Był to jednak gol nieprawidłowy, zdobyty ręką. Nie załamało to krakowian, którzy szybko wyrównali, a pod koniec meczu Paweł Zegarek celnym strzałem przesądził o 3 punktach krakowian.

Choć w czasie meczu prószyło śniegiem, mecz rozgrywany był miarę dobrych warunkach, bo boisko było dobrze przygotowane. W pierwszej połowie gra toczyła się przeważnie w strefie środkowej. Nieco lepiej prezentowała się Cracovia, ale tylko do pola karnego gości. Strzały z dystansu Gruszki (dwukrotnie), Księżyca były niecelne bądź łapał je bramkarz.

Gospodarze nie mogli przedrzeć się pod bramkę Palucha, bowiem obrona gości grała uważnie. Jedyne niebezpieczeństwo groziło krakusom po stałych fragmentach gry i wrzutkach na pole karne. Właśnie po rzucie wolnym, egzekwowanym z kąta, piłka po uderzeniu Salwy trafiła w słupek.

Druga połowa to nadal gra przeważnie w strefie środkowej. W 65 min po wrzutce na pole karne Cracovii, Fabianowski zachował sie niczym Maradona w pamiętnym meczu w finałach MŚ w Meksyku z Anglią i ręką skierował piłkę do siatki. To był ewidentny błąd arbitra, co potwierdziła powtórka telewizyjna.

Ale już w 120 sekund później było 1-1. Z rzutu wolnego centrował na pole karne Księżyc, a stojący na 10 metrze Bania chytrze uderzył piłkę tyłem głowy i futbolówka wpadła do siatki tuz obok słupka.

Rozstrzygnięciu meczu nastąpiło w 80 minucie, Cracovia zaatakowała prawą stroną, potem akcja przeniosła się na lewe skrzydło, Baster podał piłkę na pole karne, gdzie wprowadzony 12 minut wcześniej Paweł Zegarek (za Hermaniuka, który dużo napracował się w tym meczu, wspomagając często obronę) strzałem z kąta, w długi róg pokonał bramkarza. To był bardzo chytry strzał.
Źródło: Dziennik Polski


"Śpiący rycerze w Koronie" -
Słowo Ludu

Śpiący rycerze w Koronie

W sobotę w meczu o mistrzostwo III ligi piłkarze KKP Korona przegrali w Kielcach z „jedenastką" Cracovii 1:2 (U:U).

Bramki: Fabianowski 68 - Bania 72, Zegarek 81.

Korona: Mierzwa - Stefański (23 Gil), Janaszek, Wołoszyn - Salwa, Gołąbek, Rumas (56 Kula), W. Świetlik (46 Gad), Cieślikowski - Fabianowski, Lipski. Cracovia: Paluch - Dziobek, Fudali. Kopyść, Ziółkowski - Wacek, Gruszka (89 Hrapkowicz), Księżyc (84 Bagnicki), Baster -Hemianiuk (73 Zegarek), Bania.

Sędziował Z. Sadowski (Ciechanów). Widzów 400. Żółte kartki: Rumas, Gad (Korona), Ziółkowski, Wacek (Cracovia). Być może przedświąteczny nastrój sprawił iż był to bardzo dziwny mecz, a wszystkie trzy gole zdobyte zostały w dość niezwykłych okolicznościach. Z kompletu punktów mogli ostatecznie cieszyć się goście, choć na dobrą sprawę wygrana równie dobrze mogła przypaść podopiecznym trenera Czesława Palika. Emocje w tym meczu rozpoczęły się praktycznie dopiero w 68 minucie gry. Wtedy to kielczanie egzekwowali rzut wolny z prawej strony boiska. Gabriel Salwa wrzucił piłkę w pole kamę gości, a tu w podbramkowym tłoku z najbliższej odległości Wojciech Fabianowski głową umieścił ją w siatce. Wprawdzie Łukasz Paluch próbował interweniować, ale uczynił to dopiero wtedy, gdy piłka ku radości kibiców Korony minęła linię bramkową. Na nic zdały się gwałtowne protesty krakowskich graczy, którzy sugerowali arbitrowi iż kielecki napastnik w podbramkowym tłoku pomógł sobie ręką. Riposta gości była jednak imponująca. W niespełna 4 minuty później mecz rozpoczynał się jakby od nowa, bowiem w niemal identycznej sytuacji po rzucie wolnym egzekwowanym przez Tomasza Księżyca, przy dodajmy zadziwiająco biernej postawie defensywy Korony Piotr Bania skuteczną „główką” doprowadził do wyrównania.

Czary goryczy gospodarzy dopełniła sytuacja z 81 minuty spotkania, kiedy to kielecki zespól ustanowił chyba swoisty rekord nieudolności w grze defensywnej. Rozpoczęło się od błędu Salwy w środku boiska, potem niczym nowicjusz dał się ograć Piotr Wołoszyn, wreszcie fatalnie skiksował stoper Korony Arkadiusz Janaszek, który nie trafił w piłkę wędrującą w wzdłuż linii pola bramkowego. W tej sytuacji Marek Buster mógł dokładnie podać piłkę do Pawła Zegarka, a ten pozostawiony bez opieki z 12 metrów precyzyjnym strzałem w długi róg zaskoczył Przemysława Mierzwę, zapewniając „jedenastce Cracovii dość szczęśliwe zwycięstwo. Do końca spotkania kielczanie nie potrafili bowiem strzelić choćby wyrównującego gola. Najbliższy temu był pracowity Salwa. W 85 minucie popisał się silnym strzałem z 16 metrów, po którym piłka nieznacznie minęła bramkę krakowian. Dodajmy, że ten sam gracz także w pierwszej połowie był bliski pokonania Palucha, w 38 minucie po jego strzale z rzutu wolnego z lewej strony boiska z bardzo ostrego kąta piłka trafiła w słupek.

- Przy obydwu straconych bramkach nasi obrońcy zachował i się niczym śpiący rycerze. Nie ma co marzyć o punktach skoro popełnia się tak rażące błędy. Szkoda, bo nie byliśmy dziś zespołem gorszym od Cracovii. Na pewno sprawiedliwszym wynikiem byłby remis - skomentował sobotni występ swoich podopiecznych trener Korony Czesław Palik.

Zgodny z nim był także trener przyjezdnych Andrzej Bahr: - Na pewno remis nie krzywdziłby żadnej z drużyn, jednak najważniejsze, że w przeciwieństwie do rywala potrafiliśmy wykorzystać wypracowane przez siebie sytuacje podbramkowe. Najważniejsze, że po utracie gola szybko doprowadziliśmy do wyrównania, bo to uspokoiło nerwy moich piłkarzy. Mam zresztą do nich pretensje. Nawet jeśli Fabianowski zdobył gola ręką nie mieli prawa aż tak impulsywnie reagować. W efekcie niewiele brakowało, by po kolejnej kontrze Korony było 2:0 dla rywali. Cieszę się w wyniku, bo nasza gra pozostawia jeszcze sporo do życzenia.
DARIUSZ WIKŁO
Źródło: Słowo Ludu nr 89 z 17 kwietnia 2001 [1]


Trener Andrzej Bahr o meczu

- Zagraliśmy uważnie, skutecznie w drugiej połowie. Korona u siebie jest bardzo groźna. Cieszę się, że zawodników nie załamała zdobyta w nieprawidłowy sposób bramka. Na szczęście potrafili utrzymać nerwy na wodzy i zajęli się tym, co do nich należy, czyli grą, a nie dyskutowaniem z arbitrem. Szybko wyrównali, a potem Paweł zapewnił nam wygraną. Dobrze grała cała nasza obrona, pewnie interweniował bramkarz Paluch. Teraz czeka nas w środę mecz o Puchar Polski na boisku Garbarni (godz. 16), w niedzielę podejmujemy w Krakowie w walce o III-ligowe punkty Stal Sanok.


Mecze sezonu 2000/01