2003-09-03 Jagiellonia Białystok - Cracovia 3:1

Z WikiPasy.pl - Encyklopedia KS Cracovia
Przejdź do nawigacji Przejdź do wyszukiwania

Herb_Jagiellonia Białystok


pilka_ico
II liga , 6 kolejka
środa, 3 września 2003

Jagiellonia Białystok - Cracovia

3
:
1

(2:1)



Herb_Cracovia

Trener:
Wojciech Stawowy
Skład:
A. Olszewski
Kulig
Zalewski
Kośmicki
Tupalski
Dzienis
Łatka
Chańko
Żuberek (86' Marcinkiewicz)
Danielewicz (71' Sobolewski)
Reginis (60' Kobeszko)

Sędzia: M. Górski z Łodzi
Widzów: 4 000

bramki Bramki
Reginis (7')

Baran (13' samob.)
Kobeszko (66')
1:0
1:1
2:1
3:1

Bania (11')
Skład:
Sławomir Olszewski
Wacek
Skrzyński
Węgrzyn
Baster
Makuch (46' Szczoczarz)
Baran
Giza
Nowak (81' Radwański)
Ankowski (74' Kubik)
Bania



Opis meczu

Cracovia okazała się najgroźniejszym zespołem, z jakim graliśmy do tej pory - uważa pomocnik białostoczan Jacek Chańko. To miłe, ale krakowianie przegrali już drugi mecz i zaczynają tracić kontakt z drugoligową czołówką.
Już w 7. min po wyrzucie piłki z autu i dokładnym dośrodkowaniu Chańki Tomasz Reginis mocnym uderzeniem pod poprzeczkę pokonał bramkarza Cracovii.
Riposta gości była bardzo szybka. Białostoczanie źle wykonali rzut wolny pod polem karnym krakowian i ci ruszyli z kontratakiem. Z lewej strony boiska piłkę dośrodkował Paweł Nowak, a Piotr Bania posłał piłkę do pustej bramki (11. min). Fatalny błąd popełnił Andrzej Olszewski, który nie doszedł do dośrodkowania.
Chwilę później Dzidosław Żuberek wywalczył rzut rożny. Na długi słupek piłkę dośrodkował Dariusz Łatka. Tam z Przemysławem Kuligiem walczył o nią Łukasz Skrzyński. Odbił piłkę pod nogi Barana, który posłał ją... do własnej bramki (13. min). Przed zejściem do szatni Jagiellonia miała jeszcze dwie dogodne okazje do zdobycia kolejnych bramek. Ze strony Cracovii najbliżej gola był Skrzyński - po jego atomowym strzale z 35 m piłka wylądowała na poprzeczce (36. min). Już po przerwie krakowianie osiągnęli dużą przewagę. Nie radzili sobie jednak ze zmasowaną obroną białostoczan.
- Ciężko się gra, kiedy drużyna przeciwna broni się na swojej połowie - tłumaczył wracający do gry po kontuzji Łukasz Kubik. - Musieliśmy przeprowadzać atak pozycyjny, a wiadomo, że nie czujemy się w tym najmocniejsi.
Być może mecz potoczyłby się jednak inaczej, gdyby w 54. min doskonałą okazję strzelecką wykorzystał Węgrzyn. - Sytuacja była znakomita - mówił potem. - Wydawało się, że piłka idzie mi na woleja, ale trochę stanęła i zdecydowałem się na strzelenie "plasówką". W efekcie podałem ją bramkarzowi w ręce.
Zapał krakowian do ataków zmalał w 66. min, gdy Wojciech Kobeszko wygrał "sam na sam" ze Sławomirem Olszewskim i strzelił trzeciego gola.
Kiedy w 84. min drugą żółtą, a w konsekwencji czerwoną kartkę ujrzał Skrzyński, zapał gości zgasł zupełnie.

Źródło: Gazeta Wyborcza