2000-04-29 Polonia Przemyśl - Cracovia 0:1

Z WikiPasy.pl - Encyklopedia KS Cracovia
Wersja z dnia 20:43, 11 sty 2009 autorstwa COCO (Dyskusja | edycje) (nazwiska)
Przejdź do nawigacji Przejdź do wyszukiwania

data kolejki


Herb_Polonia Przemyśl


pilka_ico
III liga grupa IV , 25 kolejka
sobota, 29 kwietnia 2000

Polonia Przemyśl - Cracovia

0
:
1

(0:0)



Herb_Cracovia


Skład:
Galanty
Niemiec
Bernacki
Kościelny (75' Habaj)
Załoga
Jabłoński (68' Kud)
Kawecki
Pankiewicz
Strzałkowski
Sierżęga (56' Niemczyk)
Jaroch (55' Hajduk)

Ustawienie:
3-5-2

Sędzia: Grzegorz Szkutnik z Lublina
Widzów: 800

bramki Bramki
0:1 Podsiadło (56')
Skład:
Paluch
Powroźnik
Walankiewicz
Siemieniec
Kowalik (85' Kopyść)
Wacek
Fudali
Baster
Hrapkowicz
Ziółkowski (33' Bagnicki)
Kmak (46' Podsiadło)

Ustawienie:
3-5-2



Opis meczu

Z przebiegu gry poloniści zasłużyli na remis. Cóż, tym razem gospodarzom nie dopisała skuteczność i musieli uznać wyższość wciąż jeszcze zgłaszającej swoje drugoligowe aspiracje Cracovii. Goście pokazali szybką grę, popartą dobrym wyszkoleniem technicznym z dobrze poukładaną formacją obronną. Po rozpoznawczych 10 minutach pierwsi do ataku przystąpili gospodarze. W 12 i 21 min silne strzały z dystansu w wykonaniu Jarocha i Sierżęgi mogły zakończyć się powodzeniem, gdyby nie kapitalne interwencje Palucha. Niezrażeni takim obrotem spraw poloniści w dalszym ciągu preferowali ofensywny styl gry, jednak tym razem ich ofensywne zapędy były już skutecznie neutralizowane przez nestora krakowskiej obrony Walankiewicza, notabene rozpoczynającego przed laty swoją bogatą piłkarską kaierę w barwach przemyskiego Czuwaju.
Cracovia w pierwszej odsłonie także mogła pokusić się o zdobycie bramki. Najbliższymi tego byli Powroźnik w 30 i Fudali 36 min, ale Galanty w obu przypadkach spisał się bez zarzutu. Po zmianie stron obraz gry nie uległ zmianie. Nieznaczną optyczną przewagę w dalszym ciągu utrzymywali gospodarze. Jednak ich ataki nie przynosiły zmiany wyniku. W 56 min miała miejsce decydująca o losach spotkania akcja. W polu karnym Polonii doszło do sporego zamieszania. Z półgórną piłką minął się przemyski bramkarz. Z takiego prezentu skorzystał zupełnie nie pilnowany Podsiadło, który z bliskiej odległości strzelił nie do obrony. Gospodarze rzucili się do odrabiania strat, próbując szczęścia głównie w strzałach z dystansu. Kolejno czynili to Załoga, Niemiec oraz Kościelny, lecz piłka nie trafiała w światło bramki. W 78 min krakowianie mogli podwyższyć stan meczu, ale silny strzał Bastera tym razem w dobrym stylu obronił Galanty.

Źródło: Dziennik Polski