1982-10-16 Górnik Zabrze - Cracovia 0:0
|
I liga , 10 kolejka Zabrze, sobota, 16 października 1982
(0:0)
|
|
Skład: Famuła Gunia Dolny Leśnik Zalastowicz (15' Ossowski) Szwezig Zimkowski Klemens Fait (75' Tomala) Pałasz Brzeziński |
Sędzia: Tadeusz Ignatowicz z Wrocławia
|
Skład: Koczwara Podsiadło Dybczak Turecki Nazimek Surowiec Błachno Stokłosa Konieczny (89' Piskorz) Gacek Tobollik (88' Karaś) |
Mecz następnego dnia: | ||
Opis meczu
Nawet nie biegali - tak napisałem o piłkarzach Cracovii w sprawozdaniu z ich katowickiego meczu (0-2) z GKS-em. W ciągu dwóch tygodni zaszła przecież w postawie "Pasiaków" korzystna metamorfoza; w sobotę krakowianie biegali - i wybiegali zasłużenie cenny punkt!
Tym razem wszyscy zawodnicy krakowscy grali bardzo aktywnie i ambitnie, walczyli zacięcie o każdą piłkę, prześcigając przeciwników pod względem szybkości. Przeżywający znaczne trudności kadrowe Górnik (kontuzje Sochy, Koźlika, choroba Matysika), nie był w sobotę groźnym zespołem. Gospodarze prawie zupełnie nie mieli linii środkowej! Kto miał więc budować akcje?
W ogóle w drużynie Górnika nie było w meczu z Cracovią wyróżniającego się zawodnika. Przeciwnie: wszyscy zagrali poniżej możliwości i również pewnego limitu formy, formy poniżej którego nie wypada pierwszoligowcom schodzić. Tyczy się to nawet Tadeusza Dolnego, na którego usprawiedliwienie podać tylko można, że narzeka na ból lewej nogi i grał z bandażem. W każdym razie chyba dobrze, że trener Antoni Piechniczek postawił tydzień temu w Lizbonie na debiutanta Króla, a nie na Dolnego.
Wracając do meczu w Zabrzu: wielkie widowisko to nie było, co to, to nie! Jednak postawa gości mile zaskoczyła: krakowianie przez pierwszy kwadrans byli stroną nadającą ton grze, potem co prawda nieco spuścili z tonu, ale i tak utrzymywali grę równorzędną. Dobrze grała defensywa, starali się bardzo zawodnicy środka pola, aktywni byli dwaj napastnicy, do których wcale często dołączali - a to Błachno, a to Konieczny.
Już w 5 min Gacek strzelił w aut po dobrej, składnej akcji. W 15 min Konieczny przeniósł piłkę ponad poprzeczkę. Pierwszy zapis na koncie Górnika to w 26 min. strzał Pałasza obroniony przez Koczwarę. W 29 min wydawało się, że musi być gol, gdy ładna centra spadła prosto na głowę Tobollika, lecz ten, z bliskiej odległości, nie zdołał uderzyć piłki celnie do siatki. W 40 min. strzał Pałasza w aut, lecz ostatnie słowo w pierwszej połowie należało do Cracovii: główka Gacka tuz obok słupka.
Druga połowa meczu była słabsza, Cracovia w miarę upływu minut coraz bardziej myślała o obronieniu remisu, zamiast pokusić się o podwojenie ewentualnego dorobku punktowego. Górnik niby to atakował, lecz w jego akcjach zbyt wiele było chaosu i przypadku. Trener gości H. Stroniarz, w samej końcówce dwukrotnie "brał czas", wprowadzając tylko celem zyskania cennych sekund nowych zawodników.
Wybiegany, zasłużony remis Cracovii. Ale z tak słabym jak w sobotę Górnikiem można było osiagnąć chyba więcej...
Źródło: Tempo