2005-04-13 Odra Wodzisław Śląski - Cracovia 0:1
przełożony z 2 kwietnia 2005 - w pierwotnym terminie nie odbył się z powodu agonii Jana Pawła II
|
![]() Wodzisław Śląski, środa, 13 kwietnia 2005, 18:00
(0:1)
|
|
Skład: Pawełek Grzyb Dymkowski Malinowski (69' Kubisz) Stasiak Popov Masłowski (46' Drzymont) Muszalik Rocki Woś Ziarkowski (20' Krysiński) |
Sędzia: Zbigniew Marczyk z Piły
|
Skład: Cabaj Radwański (46' Piątek) Węgrzyn Skrzyński Baster (46' Świstak) Przytuła Baran Giza (69' Drumlak) Bojarski Bania Moskała |
Mecze tego dnia: | ||
|
Opis meczu
Mecz od początku ułożył się "pod Cracovię", bowiem w kilkadziesiąt sekund po rozpoczęciu spotkania Wojciech Grzyb za faul na wychodzącym na czystą pozycję Tomaszu Moskale zobaczył czerwoną kartkę.
Grająca w liczebnej przewadze Cracovia szybko, bo już w 18 minucie, objęła prowadzenie po strzale z 15 metrów Krzysztofa Przytuły, który wykorzystał dokładne podanie Marcina Bojarskiego spod linii końcowej boiska.
Strzelona bramka i gra z przewagą jednego zawodnika chyba uśpiła piłkarzy Cracovii, którzy - zwłaszcza po przerwie - oddali inicjatywę piłkarzom Odry.
W przerwie meczu trener Wojciech Stawowy zmienił bocznych obrońców i w miejsce Krzysztofa Radwańskiego i Marka Bastera na boisku zobaczyliśmy Karola Piątka i Michała Świstaka.
Jak po meczu wyjaśniał trener Stawowy zmiany podyktowane były obawą przed otrzymaniem przez Radwańskiego lub Bastera drugich żółtych - a w konsekwencji czerwonych - kartek.
Niestety obawy trenera, przed liczebnym osłabieniem zespołu, przez bardzo hojnie rozdającego kartki sędziego Marczyka, sprawdziły się mimo przeprowadzonych zmian. Wprowadzony po przerwie Michał Świstak w ciągu kwadransa zobaczył dwie żółte kartki i musiał opuścić boisko.
W ostatnich 30 minutach meczu nie mający nic do stracenia podopieczni trenera Franciszka Smudy odważnie zaatakowali i stworzyli kilka sytuacji po których mogli doprowadzić do wyrównania. W 86 minucie po szybkiej, składnej akcji Tomasz Moskała mógł rozstrzygnąć mecz jednak jego strzał z najbliższej odległości trafił w poprzeczkę.
Źródło: TerazPasy.pl
Odwołany mecz
2 kwietnia 2005
Zamiast meczu - modlitwa i skupienie. Piłkarze Cracovii przyjechali w sobotę na mecz do Wodzisławia, ale ostatecznie oba kluby postanowiły go odwołać Mecz miał się rozpocząć o godz. 18. Kwadrans później na murawę stadionu w Wodzisławiu wyszli piłkarze, trenerzy, działacze obu drużyn oraz kapelan Odry ks. Kazimierz Kopeć. Wspólnie odmówili modlitwę. Potem spiker zawodów ogłosił, że obie strony postanowiły ten mecz przełożyć.
- Pomódlmy się za zdrowie Ojca Świętego. Mecz zostanie rozegrany w innym terminie, w radośniejszej atmosferze - powiedział ks. Kopeć.
"Ojcze Święty, jesteśmy z Tobą" - napisali na transparencie kibice Odry. "Ojcze Święty, pozdrawia Cię Twoja Cracovia" - taki transparent mieli fani z Krakowa.
- Nie mogliśmy grać, wiedząc, że Ojciec Święty jest w tak ciężkim stanie - tłumaczył Marek Citko, pomocnik Cracovii.
- Działacze obu klubów już wcześniej powinni podjąć taką decyzję. Usłyszałem w radiu, że spotkanie na pewno się odbędzie, dlatego też tu jestem - narzekał Szymon, kibic Cracovii, który przyjechał z Czeladzi.
Prezes Cracovii Janusz Filipiak w sobotę rano mówił, że zespół nie wystąpi w Wodzisławiu. Potem zmienił decyzję, chociaż piłkarze od początku deklarowali, że nie będą grać. - Mieliśmy duże wątpliwości, czy mecz powinien zostać rozegrany. Rozmawiałem w tej sprawie z przedstawicielami Kościoła oraz z prezesem PZPN-u Michałem Listkiewiczem, który był przeciwny odwołania meczu. Komunikat o stanie zdrowia Papieża, który został podany w południe, ostatecznie mnie przekonał do wyjazdu. Była to dla mnie trudna decyzja. Musiałem uwzględnić decyzję PZPN-u, działaczy Odry oraz kibiców - mówił Filipiak.
W drodze do Wodzisławia piłkarze "Pasów" modlili się w Pszczynie w jednym z kościołów. Działacze obu klubów dopiero na kilka minut przed meczem doszli do porozumienia. Zdecydowaliśmy się wspólnie odwołać mecz, bo nie chcieliśmy zostać ukarani walkowerem - powiedział kapitan Odry Jan Woś.
- Nawet kosztem walkoweru nie zagralibyśmy w tym meczu - przekonywał Wojciech Stawowy, trener Cracovii.
- Chciałbym przeprosić wszystkich kibiców, że pofatygowali się na ten mecz. Cieszę się, że uszanowali naszą decyzję i połączyliśmy się wszyscy duchowo z Janem Pawłem II. Piłka zeszła na dalszy plan. Modlimy się za Ojca Świętego - powiedział Marek Citko.
- To dzień powagi, w którym nie ma miejsca na radość - wtórował koledze z zespołu Kazimierz Węgrzyn.
- Przygotowywaliśmy się przez tydzień do tego meczu, ale w tak smutnej atmosferze nie mogliśmy go rozegrać - mówił Jacek Ziarkowski, napastnik Odry.
Źródło: Gazeta.pl