2007-02-04 Naprzód Janów - Cracovia 3:4
|
2 kolejka, I runda, etap Play-off, Ekstraliga niedziela, 4 lutego 2007
(0:1; 1:1; 1:1; 0:1) |
|
Skład: Zając (Maza) Drzimal Kafariat Mirocha Koszowski Mleko Kotlorz Działo Szoke Pohl Haluch Szymański Buczek Jóźwik Gryc Fonfara Gąska Kulik Węgrzyn Zimka Elżbieciak |
|
Skład: Radziszewski (Kachciarz) Piekarski Csorich L.Laszkiewicz Słaboń Hartmann Cerny Gil Podlipni Pinc Prokop Dulęba Marcińczak M. Piotrowski Cieślak D.Laszkiewicz Kozendra Wajda Urban Landowski Witowski |
Hokeiści na temat meczu
Richard Hartmann: - Po strzelonych dwóch bramkach trochę się rozluźniliśmy, przez co Janów odrobił straty i przez dłuższy okres czasu utrzymywał się wynik 3:3. Straciliśmy takie gole, jakie straciliśmy, ale na szczęście to my wygraliśmy. Nawet na minutę przed końcem nie myśleliśmy o karnych, bo bardzo chcieliśmy strzelić zwycięską bramkę.
Zbigniew Podlipni: - Taki jest play-off. Można grać bardzo dobrze i przegrać mecz, a można zagrać słabiej i go wygrać. Na pewno Naprzód zagrał lepiej niż w piątek – grali przed własną publicznością, mieli więcej motywacji, ale tak naprawdę sami sobie byliśmy winni. Straciliśmy dwie głupie bramki, Janów uwierzył w siebie, jednak na szczęście to my wygraliśmy.
Leszek Laszkiewicz: - O ile się nie mylę, Marian Csorich strzelał na bramkę, krążek minął Zająca, ale zatrzymał się przed linią. Wypatrzyłem to, podjechałem i dopełniłem formalności. Naszym bólem jest to, że dalej nie potrafimy wykorzystywać stuprocentowych sytuacji – potrzebujemy pięciu strzałów, by padła jedna bramka. Tak nie można! Mam nadzieję, że podczas przerwy na reprezentację poprawimy ten element gry, bo z takimi przeciwnikami, jak Podhale, czy Tychy jedna sytuacja może zadecydować o zwycięstwie. I trzeba ją wykorzystać!
Prasa
Mistrzowie potrzebują dogrywki - gazeta.pl 04.02.2006
W meczu Naprzodu z Cracovią od początku zarysowała się wyraźna przewaga mistrzów Polski (strzelali Daniel Laszkiewicz, Oktawiusz Marcińczak i Damian Słaboń), ale świetną partię rozgrywał bramkarz Naprzodu Jacek Zając. Nawet w sytuacji sam na sam D. Laszkiewicz nie dał mu rady. Bohater Naprzodu musiał jednak skapitulować, gdy Leszek Laszkiewicz rozmontował obronę rywali, mijając dwóch przeciwników, po czym dograł do Grzegorza Piekarskiego, a ten strzelił celnie do siatki. Na początku drugiej tercji obudzili się hokeiści Naprzodu, którzy zaczęli grać coraz odważniej. Pokonać Rafała Radziszewskiego próbowali Marek Koszowski i Andrej Szöke, ale bramkarz "Pasów" wciąż zachowywał czyste konto. Drugą bramkę dla "Pasów" zdobył Słaboń i wtedy mistrzowie Polski oddali inicjatywę gospodarzom. I na efekty nie trzeba było długo czekać. Tomasz Mirocha ograł Radziszewskiego i wpakował krążek do siatki. Podbudowani kontaktowym trafieniem hokeiści Naprzodu poszli za ciosem. Pięć minut później wyrównał w zamieszaniu podbramkowym Szöke. W 44. min podopieczni Rudolfa Rohaczka odzyskali prowadzenie - z bliska Zająca pokonał Ondrej Prokop. Gospodarze ani myśleli o złożeniu broni. Sześć minut później wyrównał Koszowski i skazywani na porażkę hokeiści Naprzodu znów byli bliscy sprawienia niespodzianki. Losy meczu rozstrzygnęły się dopiero w dogrywce. Na sekundy przed końcem doliczonego czasu gry złotą bramkę dla gości zdobył L. Laszkiewicz.