2007-01-12 Cracovia - Stoczniowiec Gdańsk 0:1
ComArch Cracovia - Stoczniowiec Gdańsk 0:1 ( 0:1; 0:0; 0:0 )
Brmakę zdobył: Skutchan (8)
W barwach Cracovii wystąpili:Radziszewski (Kachciarz) - Piekarski, Csorich, L.Laszkiewicz, Słaboń, Hartmann - Cerny, Marcińczak, Podlipni, Prokop, Pinc - Galant, Wajda, D.Laszkiewicz, Pasiut, Jastrzębski - Landowski, Kozendra, Piotrowski, Cieślak, Witowski
W barwach Stoczniowca wystąpili:Odrobny (Soliński) - Wróbel, Leśniak, Skutchan, Hurtaj, Jurasek - Rompkowski, Skrzypkowski, Hult, Zachariasz, Jankowski - Ryabenko, Smeja, Kostecki, Słodczyk, Drzewecki - Benasiewicz, Urbanowicz, Rzeszutko, Poziomkowski
Prasa
ComArch/Cracovia - Energa Stoczniowiec Gdańsk 0:1 - Gazeta Wyborcza 07.01.2007
Ambicją Stoczniowca było zdobyć jeden punkt. Trzecia drużyna tabeli stawiła się w hali mistrzów Polski po dwunastogodzinnej podróży. Także wcześniejsze mecze nie wskazywały na gości: w czterech potyczkach gdańszczanie tylko raz ograli "Pasy". Ale wczoraj dzień konia miał bramkarz Przemysław Odrobny. - Jestem naprawdę szczęśliwy. Ograliśmy dobry i poukładany zespół - cieszył się trener Henryk Zabrocki. - Nie zagraliśmy dobrze. Najbliższe dwa mecze z Podhalem [w niedzielę i wtorek] pokażą, czy słaba skuteczność to wypadek przy pracy czy problem - zastanawiał się trener "Pasów" Rudolf Rohaczek.
Gubione krążki, niecelne podania i rozbijający się o siebie hokeiści - w pierwszej tercji gracze Cracovii zaprezentowali się fatalnie. Choć na samym początku gospodarze raz po raz zatrudniali Odrobnego. Kibice zacierali ręce, gdy na ławkę kar powędrował Paweł Skrzypkowski. Ale "Pasy" nie oddały nawet strzału na bramkę. Precyzyjniejsi byli goście. Zdenek Jurasek wyłożył gumę do Romana Skutchana, a ten z nadgarstka pociągnął w samo okienko bramki Rafała Radziszewskiego. - Jeden błąd zadecydował o stracie gola - denerwował się Rohaczek, bo sytuację sprowokowała głupia strata w tercji obronnej przeciwnika.
Ostrzeżenie nie podziałało na krakowian. Dalej gubili się w ofensywie, a groźnie kontrujący goście tylko czekali na okazje. Na minutę prze końcem była szansa na wyrównanie, ale żaden z krakowian nie trącił kręcącego się tuż przed linią bramkową krążka.
W drugiej tercji było trochę lepiej. Co nie znaczy, że dobrze. Krakowianie mieli masę sytuacji, ale pudłowali na potęgę. Rekordy bił Ondrej Prokop, który nie mógł zdobyć gola, nawet stojąc oko w oko z Odrobnym. Później w doskonałej pozycji mylił się jeszcze dwukrotnie. I po dwóch partiach po stronie krakowian do bramki trafił tylko Michał Pinc. I to nie krążkiem, ale całym ciałem. "Pasy" grały chaotycznie i bez pomysłu. Także agresywnością ustępowały gdańszczanom.
- Naszym największym błędem było to, że obrońcy zbyt długo przetrzymywali krążek, zamiast zagrywać go do przodu - martwił się Rohaczek. Skoro krakowianie nie mogli sobie poradzić, grając drużynowo, zaczęli szarżować indywidualnie. Najbliżej szczęścia był Zbigniew Podlipni. Najechał od prawej ręki Odrobnego, podbił krążek, a ten wyleciał w powietrze, odbił się od poprzeczki i spadł za bramką. Chwilę później kapitan Cracovii miał jeszcze jedną okazję. W osłabieniu obrońców Stoczniowca zaatakował Richard Hartmann, a w wyłuskany krążek z całej siły wypalił Podlipni. Znowu górą był Odrobny.
- Taka skuteczność to w połowie moja zasługa, a w połowie napastników Cracovii. Choć kilka razy byłem w opałach, kiedy przed bramką stało po dwóch przeciwników - przyznał bramkarz Stoczniowca. A na rozgrzewce nie czuł się zbyt pewnie i przed meczem nie postawiłby złamanego grosza na swój dobry występ. W nagrodę otrzymał gratulacje i uścisk dłoni reprezentacyjnego trenera. Najciekawsze, że Rohaczka ograł Zabrocki, jego przyszły asystent w reprezentacji.