2005-10-07 Cracovia - Unia Oświęcim 2:1
|
4 kolejka, II runda, etap Sezon zasadniczy, Ekstraliga piątek, 7 października 2005
(1:1; 0:0; 1:0) |
|
Skład: Radziszewski Csorich B.Piotrowski Laszkiewicz Słaboń Horný P.Urban Dulęba Sarnik Voznik Potočný Galant Marcińczak S.Urban Pasiut Śliwa Kozendra Chabior Twardy Cieślak Witowski |
|
Skład: Jaworski Gavalier Piekarski Klisiak Bibrzycki Puzio Bohaczek Gabryś Misal Kowalówka Jaros Kłys Noworyta Radwan Jakubik Wołkowicz Połącarz Kozak Stachura Sękowski Ryczko |
Prasa
W spotkaniu na szczycie lepsza Cracovia - Gazeta Wyborcza 08.10.2005
Cracovia przetrzymała słabszą II tercję i wygrała 11. mecz z kolei. Ale czapki z głów także przed pokonanymi. Unia pokazała, że wie, jak należy wprowadzać młodzież do pierwszej drużyny. - Ten mecz poziomem dorównywał czeskiej lidze - skwitował trener gości Richard Farda.
W Oświęcimiu z roku na rok mają coraz słabszy skład, ale praca w klubie jest tak poukładana, że zespół pozostaje zespołem co się zowie. Wprawdzie liderami Dworów/Unii są nadal niezniszczalni Mariusz Puzio i Waldemar Klisiak, ale cztery wyrównane "piątki" tworzą też o pokolenie młodsi i mało znani zawodnicy - Rafał Bibrzycki, Sebastian Kowalówka czy Łukasz Sękowski (kto o nim słyszał jeszcze rok temu?). Machina działa znakomicie i nie zniechęca się nawet szybką stratą bramki (po dynamicznym wjeździe do tercji Martina Potočnego Piotr Sarnik trafił w okienko - była dopiero 86. s meczu).
Wicemistrzowie Polski ruszyli do odrabiania strat. Wzorowo organizowali ataki: trójka napastników krążyła przed tercją "Pasów", oczekując, aż obrońca przejedzie środek lodowiska i wstrzeli krążek. Czasem goście korzystali z gapiostwa obrońców krakowskich. Tak jak w 14. min, gdy Jerzy Gabryś podał spod własnej bramki do Kowalówki, którego w sytuacji sam na sam zatrzymał Rafał Radziszewski. Za minutę "Radzik" był już bezradny. Marcin Cieślak w niegroźnej sytuacji (za bramką) uciekł się do faulu. Oświęcimianie szybko założyli zamek, Mariusz Puzio strzelił w lewy róg. Radziszewski zdołał obronić, ale dobitka Rafała Bibrzyckiego była skuteczna. 22-letni napastnik przed rokiem był wypożyczony do "Pasów".
Po końcowym gwizdku trener Farda klął jak szewc po czesku. Nie mógł sobie znaleźć miejsca i wywrzaskiwał niecenzuralne słowa. - Już drugi mecz z Cracovią przegrywamy w ten sposób, bo to samo było u nas w domu w I rundzie [krakowianie wygrali 2:0 - przyp. red.] - nie krył sportowej złości czeski szkoleniowiec wicemistrzów Polski. - Mamy przewagę, a nie strzelamy goli. Przecież drugą tercję powinniśmy wygrać 3:0!
Rzeczywiście, w II odsłonie Cracovia była cieniem, ale miała Radziszewskiego (m.in. wygrał sam na sam z Jakubem Radwanem) i szczęście (w odstępie minuty Mariusz Jakubik i Petr Misal trafiali w słupek!).
- Spokojnie! Grajmy uważnie w obronie. Gola możemy strzelić w 15., a nawet w 20. minucie - namawiał swój zespół w przerwie przed III tercją Rudolf Rohaczek. Nawet on się nie spodziewał, że już w 35. s ostatniej odsłony padnie rozstrzygające trafienie i to po wyśmienitej akcji, rodem z czeskich lodowisk. Leszek Laszkiewicz przechwycił podanie Grzegorza Piekarskiego, wyłożył krążek Karelowi Hornemu, a ten zamarkował strzał, (w ten sposób położył na lodzie obrońcę i Tomasza Jaworskiego) i z bekhendu posłał "gumę" do pustej bramki.
Niewiele brakowało, a Horny nie wyjechałby wcale na III tercję. Na 160 s przed końcem drugiej z podejrzeniem o naderwanie barku został zniesiony z lodu. - Jeden z rywali uderzył mnie od tyłu, ale jakoś z zaciśniętymi zębami wytrzymałem do końca meczu - mówił Karel.
Zgodnie z niezwykle skuteczną teorią hokejową Rohaczka do końca jego zespół twardo się bronił, nie ryzykował forsownych ataków. Unia rzadko zagrażała bramce. Ale mogła wyrównać, gdy na 90 s przed końcem trener Farda wycofał bramkarza. Na dodatek za celowe ruszenie bramki na 27 s. przed końcem do boksu kar odjechał debiutujący w "Pasach" Bartłomiej Piotrowski. Przed Radziszewskim kotłowało się, ale bramka nie padła.
Najbardziej pocieszające po tym meczu jest jedno. Cracovia nie musi się przenosić do czeskiej czy słowackiej ligi, bo równorzędnego rywala ma blisko - w Oświęcimiu.