1933-10-01 ŁKS Łódź - Cracovia 0:1
|
Liga grupa mistrzowska , 5 kolejka Łódź, niedziela, 1 października 1933
(0:0)
|
|
Skład: Piasecki Karasiak Fliegel Pegza I Pegza II Janczyk Koprowski Miller Tadeusiewicz Sowiak Król Ustawienie: 2-3-5 |
Sędzia: Staliński z Poznania
|
Skład: Szumiec Pająk Doniec K. Seichter Żiżka Dzieża Kubiński A. Zieliński S. Malczyk Ciszewski Zembaczyński Ustawienie: 2-3-5 |
Opis meczu
Cracovia poprawia swą pozycję
Obie drużyny z rezerwowymi. Cracovia bez Mysiaka i Kisilińskiego w składzie. ŁKS bez Frymarkiewicza, Walnica i Durki.
Zwycięstwo Cracovii było dziełem przypadku. Po grze obopójnie słabej, wyrównanej zarówno na środku boiska jak i w niedołęstwie podbramkowem w ostatniej minucie udało się Cracovii zdobyć bramkę.
Pod jednym może względem goście przewyższali gospodarzy - szybkością startu do piłki a co zatem idzie łatwiejszem zdobywaniem terenu, ale cóż z tego, kiedy ogólny poziom gry był niezadowalający a jaśniejszymi jego punktami było jedynie kilka ciekawszych momentów podbramkowych oraz gra fair. Wynik nierozstrzygnięty 2:2 byłby może sprawiedliwszym wynikiem przebiegu meczu.
W zwycięskiej drużynie na specjalną uwagę zasługuje formacja pomocy, gdzie Seichter zaszachował zupełnie Króla nie dając mu chwilami prawie dojść do głosu. Był on zresztą najlepszym graczem na boisku. Również Żiżka i Dzieża stanęli na wysokości zadania paraliżując w zarodku wszelkie akcje ofensywne przeciwnika ale ich zadanie było łatwiejsze od zadania Seichtera, który wobec dużej szybkości Króla stanął odrazu przed trudnem problemem.
Wspaniałe spisał się Szumiec w bramce. Grał on z dużem szczęściem podobnie jak i jego vis a vis. Z obrońców Pająk dużo lepszy od swego partnera, w ataku tylko nie które zagrania z prawej strony posiadały jakąś wartość.
W ŁKS zawiódł zupełnie atak. Pod względem strzelcowym wypadł on kompromitująco. Skrajni pomocnicy na swym zwykłym poziomie, środkowy natomiast grał nierówno. Karaś obok momentów doskonałych miał i słabsze, naogół jednak był on mocnym punktem drużyny.
Mecz obfitował w niezliczoną ilość strzałów niecelnych. Nieraz zastanawiano się jakim sposobem piłka nie znalazła się w siatce. Zwycięska bramka wpadła w ostatniej chwili meczu z podania Zielińskiego: piłkę dobił Kubiński i został nagrodzony oklaskami.
Wspomnieć jeszcze należy, że zawody prowadził wzorcowo pod każdym względem p. Staliński z Poznania, do którego zawodnicy odnosili się z dużym respektem.
Źródło: Przegląd Sportowy [1]