1938-06-12 ŁKS Łódź - Cracovia 0:1

Z WikiPasy.pl - Encyklopedia KS Cracovia
Wersja z dnia 15:51, 30 gru 2008 autorstwa COCO (Dyskusja | edycje) (1 wersja)
Przejdź do nawigacji Przejdź do wyszukiwania

Herb_ŁKS Łódź

Trener:
Rudolf Schurman
pilka_ico
Liga , 7 kolejka
Łódź, niedziela, 12 czerwca 1938

ŁKS Łódź - Cracovia

0
:
1

(0:0)



Herb_Cracovia

Trener:
Ferenc Plattkó
Skład:
Andrzejewski
Fliegel
Gałecki
Pegza II
Rudnicki
Przygoński
E. Miller
Król
A. Lewandowski
Koczewski
Stolarski

Ustawienie:
2-3-5

Sędzia: Wacław Kafliński
Widzów: ok. 6 000 „ok.” nie może być przypisane do zadeklarowanego typu liczbowego o wartości 6000.

bramki Bramki
0:1 Zembaczyński (70')
Skład:
A. Radwański (57' W. Pawłowski)
Lasota
Pająk
Góra
Grünberg
K. Majeran
Z. Skalski
Roczniak
Korbas
Madryga
Zembaczyński

Ustawienie:
2-3-5
Mecze tego dnia:

1938-06-12 Cracovia II - Fablok Chrzanów 0:4
1938-06-12 ŁKS Łódź - Cracovia 0:1

Opis meczu

7 niedziela ligowa
Co sprawdziło się z przewidywań dotyczących niedzieli ligowej?.. Jedynie to, że czterokrotnie triumofali gospodarze, a raz goście. Ale ci ostatni zrobili niespodziankę na terenie najgroźniejszym - bo w Łodzi. Cracovia wywiozła od ŁKS obydwa punkty, co nie udało się dotychczas w tym roku nikomu. Strata taka bardzo poważnie osłabiła pozycję łodzian, spychając ich do dwójki zdecydowanych maruderów tabeli, którzy w Warszawie - wyrównywali swe szanse. ŁKS jest jednak ciągle na pewno lepszy i wystarczy mu większy wysiłek, by nie dać się zagrozić naprawdę.
[...]
Cracovia wywozi punkt z Łodzi
Cracovia dokazała niemal sztuki: zabrała ŁKS-owi na jego własnym boisku oba punkty i pokazała grę nadspodziewanie ładną i dobrą. Jakkolwiek ŁKS zagrał wyjątkowo pechowo, miał bowiem pięć sytuacyj, w których sztuką było nie trafić do siatki, jednak Cracovia była zespołem dużo lepszym i zwycięstwo jej jest w pełni zasłużone. Dodajmy jeszcze, że gdyby nie nadzwyczajna gra Andrzejewskiego, wynik byłby wyższy.
Po Cracovii nikt się nie spodziewał tak dobrej gry. ŁKS był nawet faworytem spotkania. Radwański do przerwy, a potem Pawłowski nie byli wcale zatrudnieni, mieli jednak szczęście kiedy dwukrotnie Stolarski dwukrotnie Lewandowski i raz Miller nie trafili z kilku kroków. Obrona krakowska energicznie wkraczała i wypełniała swe zadanie bez zarzutu. Doskonale natomiast grała linia pomocy. Góra w reprezentacyjnej formie budził uznanie dla swej klasy, ale Grünberg był jeszcze lepszy od niego; Majeran stał na wysokości zadania.
Atak Cracovii wspomagany idealnie przez pomoc zadziwił swą ruchliwością i łatwością zdobywania terenu. Strzelał też z każdej pozycji. Korbas świetnie rozdawał piłkę znalazł zrozumienie u rezerwowych łączników z których Madryga dał dwie świetne próbki swych strzałów. Zembaczyński pod koniec meczu zepsuł dwie murowane pozycję, ale naogół przewyższał Skalskiego. Całość dobrze się rozumiała, była bardzo szybka.
W drużynie łódzkiej wszystkie akcje kończyły się na przedpolu przeciwnika. Ciągłe przestawianie drużyny zemściło się.
Koczewski wprawdzie wylizał się z ran, ale jest zupełnie bez formy. Król który w tym sezonie grał w obronie, pomocy na obu skrzydłach tym razem wylądował na prawym łączniku.
Te eksperymenty nie mogły dać dobrego rezultatu. W akcjach łodzian wszystko się rwało. Atak był rozklejony i nie mógł przedostać się przez świetnie pracującą pomoc przeciwnika, a jak się już coś udawało, to był znów pech w strzałach. Bardzo słabo wypadła gra pomocy w pierwszej połowie. To zaważyło na całym meczu, gdyż drugą połowę ŁKS musiał grać bez Fliegela w dziesiątkę, padł on ofiarą własnej ostrej gry i został zniesiony z boiska. Rudnickiego cofnięto wówczas do obrony a Króla na środek pomocy. Ocena graczy łódzkich w tych warunkach jest bardzo trudna. Poza Andrzejewskim nikogo nie wymieniamy.
Zwycięska bramka padła w 28-ej minucie drugiej połowy, strzelona z bliska przez Zembaczyńskiego. Mecz obfitował w piękne parady Andrzejewskiego, poza tym obustronnie niewykorzystane sytuacje. Sędzia p. Kafliński do przerwy dobry, potem wydał kilka niezrozumiałych rozstrzygnięć, czym ściągnął na siebie "gniew tłumu". Schodził z boiska przy akompaniamencie gwizdów.

Źródło: Przegląd Sportowy [1]