2008-12-29 Stoczniowiec Gdańsk - Cracovia 4:1
|
III runda, etap Półfinałowy, Puchar Polski Gdańsk, poniedziałek, 29 grudnia 2008, 19:30
(2:1; 1:0; 1:0) |
|
Skład: Odrobny B.Wróbel Benasiewicz Urbanowicz Zachariasz Furo Smeja Kostecki Jankowski Rzeszutko Łopuski Rompkowski Leśniak Skrzypkowski Hurtaj Strużyk Bigos Maj Poziomkowski Ziółkowski Kubat |
|
Skład: Radziszewski Csorich Dudas L.Laszkiewicz Kowalówka D.Laszkiewicz Kłys Noworyta Badzo Pasiut Radwański Dulęba Skinnari Piotrowski Rutkowski Drzewiecki Landowski Wajda Vercik Korzeniowski Witowski |
Opis meczu
Teraz Pasy!
Mecz źle rozpoczął się dla Cracovii. Już w 2 minucie Łopuski ubiegł Kłysa i Noworytę i zdecydowanie wjechał do tercji obronnej Pasów, potem położył na lodzie Radziszewskiego i było 1-0.
Gospodarze nacierali z imptem i Pasy dopiero po pięciu minutach zdołały pierwszy raz zagrozić Odrobnemu po strzale Pasiuta. W kolejnych minutach mecz się wyrównał i w końcu padło wyrównanie. Krążek w tercji Stoczniowca wywalczył Piotrowski, oddał pod niebieską do Skinnariego, który uderzył po lodzie na bramkę, ale stojący przed Odrobnym Rutkowski, kapitalnie podbił gumę prosto w okienko. Gol!
Chwilę potem Pasy grały w przewadze i wydawało się, że krakowianie przejmują kontrolę nad meczem. Jednak to gospodarze zdobyli gola. Urbanowicz przejął krążek za bramką Radziszewskiego i idealnie wyłożył go do Furo, który dopełnił formalności.
W drugiej tercji na lodzie rozgorzała prawdziwa bitwa. Kotłowało się pod obiema bramkami, a kary sprawiły, że obie ekipy w sumie przez 10 minut grały w przewadze bądź osłabieniu. W tym czasie padła tylko jedna bramka i niestety znów zdobyli ją gospodarze. Akcję w 24 minucie zainicjował Urbanowicz, który zdecydowanie wjechał w tercję obronna Pasów, naciskany zdołał jednak podać do Furo, który znalazł się sam na sam z „Radzkiem”. Rafał wyszedł z bramki, zdołał obronić uderzenie Słowaka ale odbity krążek trafił na łopatkę Wróbla, który umieścił go w pustej bramce.
Przed ostatnimi 20. minutami było jasne, że to Pasy muszą rzucić wszystko na jedną szalę. I faktycznie z każdą minutą napór naszej drużyny narastał, a pomiędzy 46, a 52 minutą przez długie momenty Cracovia zamykała gdańszczan w ich tercji raz za razem stwarzając groźne sytuacje. Niestety nawet grając w przewadze 4 na 5 nie udało się pokonać Odrobnego. Wydawało się, że kres szans Cracovii nastał w 57 minucie, kiedy to na ławkę kar powędrował Vercik. Jednak nie! W tym czasie, nawet grając w osłabieniu Pasy groźnie atakowały i strzelały na bramkę gdańszczan. Na 59 sekund prze końcem trener Rohacek wziął czas i ściągnął brakarza. Po wznowieniu gry Leszek Laszkiewicz zdecydowanie wjechał w tercję Stoczniowca i huknął mocno na bramkę, jednak Odrobny znów pokazał najwyższe umiejętności i złapał krążek. Ostatnie wznowienie w meczu wygrali gospodarze i po kontrze Urbanowicz trafił na pustaka. Było po meczu.
Cracovia oddała 44 strzały z czego 32 były celne, „Stocznia” strzelała odpowiednio 28 razy (21 celnie)... O porażce zadecydowały jednak bramki i do finału pucharu Polski awansował Stoczniowiec Gdańsk.
Źródło: raf_jedynka - Teraz Pasy! [1]
Hokej.net
Scenariusz widowiska od początku układa się po myśli gdańskiego Stoczniowca. W drugiej minucie Jankowski przejmuje krążek i dogrywa idealnie w tempo do Łopuskiego, który zostawia w tyle dwóch krakowskich obrońców, zwodem kładzie na lodzie Radziszewskiego - i otwiera wynik spotkania - jest 0-1 dla Stoczniowca, który w tym spotkaniu występuje jako drużyna gości. Gdańszczanie uskrzydleni tak szybkim zdobyciem pierwszej bramki przyspieszyli, stawiając przeciwnikowi wysoko poprzeczkę. Bardzo dobrze dysponowana gdańska obrona nie pozwala krakowianom na oddanie czystego strzału na bramkę – ale wreszcie Pasy znajdują sposób na zdobycie wyrównującej bramki. Skinnari strzela po lodzie z niebieskiej - i w ostatnim momencie Łukasz Rutkowski zmienia kierunek lecącego krążka - Odrobny nie ma szans na prawidłową reakcję - i jest remis 1-1. Trybuny nie cichną dłużej niż na sekundę, żeby ponownie wybuchnąć dopingiem dla gdańskiej drużyny. W tym spotkaniu przeciwko Cracovii Stoczniowcy mają w hali Olivii dodatkowego zawodnika, którym jest gdańska publiczność.
Gdańszczanie nie tracą animuszu po utracie bramki, a wręcz przeciwnie – ich ataki na bramkę strzeżoną przez Radziszewskiego są coraz groźniejsze. Wreszcie w 16 minucie spotkania gdańszczanie ponownie wychodzą na prowadzenie, po przepięknej akcji pierwszej piątki Stoczniowca. Urbanowicz w samotnym rajdzie wjeżdża za bramkę Radziszewskiego, podaje idealnie do Milana Furo, który potężnym strzałem obok Radzika zdobywa drugą bramkę dla Stoczniowca – i jest 1-2. Przed syreną kończącą pierwszą tercję gdańszczanie mają jeszcze dwie idealne sytuacje do podwyższenia wyniku – ale raz nikt nie dobija krążka leżącego bezpańsko przed pustą bramką, a drugi raz Rzeszutce brakuje odrobiny szczęścia, by wepchnąć krążek do bramki.
Druga tercja rozpoczyna się od frontalnych ataków Cracovii, pragnącej jak najszybciej zdobyć wyrównującą bramkę. Dwukrotnie w strzałach z dystansu swojej szansy szuka Kłys – i dwukrotnie Odrobny popisuje się świetnym refleksem. Tymczasem kolejną bramkę zdobywają gdańszczanie. Urbanowicz ponownie wjeżdża za bramkę Radzika - podaje do stojącego na 3 metrze Furo - który wystawia krążek najeżdżającemu Zachariaszowi, który nie przejmuje podania. Na 5 metrze zostaje bezpański krążek, do którego dojeżdża B. Wróbel - i tuż przed powracającym Radziszewskim błyskawicznie strzela do pustej bramki - jest 1-3 dla Stoczniowca.
Strata trzeciej bramki plącze nogi krakowskim zawodnikom, czego najlepszym dowodem są trzykrotne straty krążka podczas zakładania zamka w gdańskiej tercji obronnej. Po jednej takiej stracie do kontrataku ruszył Urbanowicz - i gdyby nie faul Dudasza - to znalazłby się w sytuacji sam na sam z Radziszewskim. Krakowianie odzyskują wreszcie koncentrację – ale z minuty na minutę coraz bardziej oczywistym się staje, że w tym meczu Stoczniowiec wznosi się na wyżyny swoich umiejętności. Pasy przeprowadzają akcję za akcją – ale gdańska obrona nie popełnia błędów. Tuż przed końcem drugiej odsłony ponownie swoją okazję mają gdańszczanie. Łopuski w mgnieniu oka pozostawia za sobą krakowskich obrońców - i w pełnym pędzie mknie na bramkę Radziszewskiego - ale zostaje powalony na lód przez nienadążającego za gdańskim napastnikiem Rutkowskiego.
Trzecia tercja to pokaz hokeja, który niezwykle rzadko mamy okazję oglądać na polskich lodowiskach. Cracovia przeprowadza atak za atakiem, Leszek Laszkiewicz dwoi się i troi – ale dzisiaj nie znajduje sposobu na gdańskiego golkipera. Gdy zostaje minuta do końca – i wszystkim się wydaje, że już nic nie odbierze Stoczniowcowi zwycięstwa - czas bierze trener Rohacek . Gdy z bramki zjeżdża Radziszewski - a Cracovia gra 6 na 5 - krążek przejmuje Urbanowicz - zostawia za sobą wszystkich zawodników Cracovii - i strzałem do pustej bramki zdobywa 4 bramkę dla Stoczniowca.
W finale Pucharu Polski Stoczniowiec zmierzy się z GKS Tychy – ale za dzisiejszy mecz wielkie brawa należą się drużynie Cracovii, która swoją postawą pozwoliła gdańskim kibicom obejrzeć widowisko najwyższej klasy. Oby więcej takich pojedynków na naszych lodowych arenach.
Źródło: Hokej.net [2]
Trenerzy o meczu
Henryk Zabrocki (trener Stoczniowca)
Cracovia długo była w posiadaniu krążka, jednak w hokeju liczą się zdobyte bramki. My w tym elemencie byliśmy dzisiaj skuteczniejsi, mecz mógł się podobać. Przemek Odrobny bardzo dobrze dzisiaj bronił, w końcowce brakowało nam już trochę sił, ale pokazaliśmy charakter i wykrzesaliśmy rezerwy w organizmie. Zdobyliśmy gola do pustej bramki, mieliśmy trochę szczęścia ale też Maciej Urbanowicz ma ten "ciąg na bramkę" zgubił obrońcę i strzelił do pustej.
Źródło: energa.stoczniowiec.org.pl [3]
Rudolf Rohaczek (trener Cracovii)
Stworzyliśmy dużo więcej sytuacji niż przeciwnik, ale i tak przegraliśmy. Byliśmy nieskuteczni, a w niektórych przypadkach brakowało po prostu szczęścia. Stoczniowiec oddał trzynaście strzałów, z czego cztery zakończyły się bramkami. Tak być nie może. Popełnialiśmy indywidualne błędy, które niestety rywale skrupulatnie wykorzystywali. W pewnych sytuacjach brakowało nam po prostu wykończenia. Szybko straciliśmy gola i potem nasza gra była szarpana, nieładna. Mimo to potrafiliśmy wypracować sobie mnóstwo podbramkowych sytuacji. Z wyniku nie jestem zadowolony, przyjechaliśmy tu przecież po zdobycie Pucharu Polski.
Źródło: Dariusz Guzik [4]