Jak dyskryminowano Cracovię
Mówiono o Cracovii - reakcyjna, burżuazyjna, żydowska i diabli wiedzą jak jeszcze. Ale zawsze biało-czerwona; bliska krakowskiemu sercu, wrośnięta w pejzaż miasta jak mariackie wieże. Bogata tradycję i przygnieciona bieżącymi kłopotami, od wielu lat nie mogąca się pozbierać. Poszukajmy źródeł tych problemów.
Już w 1946r., kiedy to kraj był jeszcze w ruinie, Cracovia potwierdziła przynależność do najlepszych klubów w kraju. Drużynowymi mistrzami polski zostali hokeiści, tenisiści stołowi, lekkoatleci i pływacy; wicemistrzami waterpoliści , piłkarki ręczne, koszykarze i tenisiści. Także w konkurencjach indywidualnych zawodnicy Cracovii zdobywali wiele medali. W następnych dwóch latach klub się wciąż rozwijał. Apogeum przypadło na rok 1948, gdy istniały 22 sekcje, a piłkarze z kilkoma reprezentantami zostali mistrzami Polski.
Wtedy zaczęły się zmiany strukturalne w sporcie, na wzór sowiecki. Kluby przyporządkowywano różnym pionom i zrzeszeniom. Działacze Cracovii zupełnie nieprzygotowani do tak radykalnych zmian, nie wiedzieli komu oddać się w opiekę. Gwardia nie wchodziła w grę, chociaż była taka propozycja. Taki partner budził w działaczach Cracovii jak najgorsze skojarzenia. Oni przecież wciąż wyczekiwali na białego konia... Wisła była bardziej pragmatyczna. Nie broniła się za bardzo kiedy to jej starania o kolejarskiego patrona zostały odrzucone i wepchnięto ją do Gwardii.
Cracovia, chociaż jej do tego nie zmuszano, wybrała fatalnie, najsłabsze zrzeszenie "Ogniwo" grupujące transport miejski, służby komunalne oraz urzędników, krótko mówiąc wielką biedę. To był pierwszy krok do klęski. Na początku 1949r. przybrała nazwę Związkowy Klub Sportowy Ogniwo â Cracovia. Ten ostatni człon raził jednak komunistów, podobnie jak tradycje mieszczańsko â inteligenckie oraz brak sympatii w klubie do socjalistycznych przemian. Naciski były wyraźne i 18.VI.1949r. klub jeszcze raz musiał zmienić nazwę na ZKS Ogniwo Krakow i barwy na żółto â czerwone. Polityczne podejrzana, materialnie odstawiona na margines, zaczeła tracić swój blask. Na kłopoty finansowe nakładały się trudności z wkomponowaniem się do biurokratycznych zmian w jakie klub wtłoczono.
Widząc brak perspektyw w nowej sytuacji zarząd rozpaczliwie szukał wyjścia. Szansa pojawiła gdy pod Krakowem zaczęto wznosić hutę. Nowy wielki kombinat metalurgiczny mógł się stać wsparciem dla przechrzczonej na Ogniwo Cracovii. Szybko się więc dogadano i 4.I.1952r. zarząd Cracovii podjął decyzję połączenia z Terenowym Klubem Sportowym Stal w Nowej Hucie. Ale nie dało się przechytrzyć władzy, która tego związku nigdy nie pobłogosławiła. Szansa przepadła.
- Chcieliście uciec do huty? Aleście politycznie do tego nie dojrzeli. Nigdy nie dopuszczę, żeby mieszczańskimi naleciałościami zarażono Nową Hutę! - powiedział jeden z wpływowych przedstawicieli Związków Zawodowych, prymitywny komunista chodzący z naganem Józef Reichman. Człowiek ten, nie cierpiący Cracovii przeszkadzał jej już wcześniej. To on właśnie w imieniu władz nie dopuścił w 1949r. do ponownego wyboru na prezesa popieranego przez wszystkich w klubie szanowanego działacza Stanisława Żura, tylko dlatego że nie był lewicowy.
Po krótkim czasie i formalnym flircie z kombinatem Cracovię znów przechszczono, tym razem na koło Sportowe Ogniwo przy MPK. A co tramwajarze mogli dać klubowi, mimo swych najlepszych chęci?
Im władze bezpieczeństwa bardziej rosły w siłę, tym bardziej arogancko traktowano Cracovię. Bez uprzedzenia Gwardia (Wisła) zabrała Cracovii w 1953?r. część terenu, łącznie z kortami tenisowymi i ze stadionem lekkoatletycznym. Najzwyczajniej ogrodzili teren Cracovii przyłączyli do swojego. W klubie larum oraz strach, by więcej nie zabrali. Jeden z trenerów poszedł do MPK szukać sprzymierzeńca, z którym mógłby jechać do Warszawy z protestem. Partyjni się bali. Pojechał więc z przedstawicielem rady zakładowej. Miał w stolicy znajomych sprzed wojny, ale nic nie mogli pomóc: - To nic nowego â usłyszeli krakowianie na odchodne.
Potem naciskano Cracovię, by zalegalizowała kradzież, co nastąpiło po dwóch, czy trzech latach. To był cios dla sekcji tenisowej.
Z innej strony też Cracovia obrywała. W 1952r. koszykarze Ogniwa awansowali wraz z Gwardią (Wisłą) Kraków, CWKS (Legią) Warszawa i Kolejarzem (Polonią) Warszawa do finału Pucharu Polski. W pierwszym meczu Ogniwo grało z Gwardią. Gwardia była faworytem, lecz Pasy bez Jerzego Bentkowskiego i Tadeusza Pacuły, którzy wcześniej przeszli do Gwardii, walczyły nadspodziewanie dobrze i prowadziły cały mecz. Na sekundy przed końcem, przy stanie 48:48 Jerzy Banaś z Cracovii został sfaulowany. Sędzia nakazał rzut wolny (wtedy rzucano po jednym). Banaś trafił i Cracovia wygrała.
Działacze Gwardii nie mogąc się pogodzić z porażką zaczęli wszystko odkręcać. Na drugi dzień koszykarze Cracovii dowiedzieli się, że ostatni kosz został anulowany, gdyż faul popełniony był po czasie, i że ma być dogrywka. Kłamstwo szyte było najgrubszymi nićmi. UB wymusiło na przedstawicielu PZKosz taką decyzję. Potem powiedział:
- Ja wiem �e macie racj� , ale ja mam �on� i dzieci, i chc� dojecha� do Warszawy.
Trener i kierownik druďż˝yny zastraszeni zgodzili siďż˝ na dogrywkďż˝. Sďż˝dziowie teďż˝ byli âzaâ, zwďż˝aszcza, ďż˝e juďż˝ w trakcie meczu pomagali Gwardii. Ale koszykarze Cracovii sprzeciwili siďż˝. Wtedy do kapitana druďż˝yny, Romana Ciesielskiego (pďż˝niejszego Rektora Politechniki Krakowskiej i senatora) podeszďż˝o dwďż˝ch tajniakďż˝w i zaczďż˝li straszyďż˝: - lepiej niech pan nie rozrabia. My dobrze wiemy kim pan jest. Pan uczestniczyďż˝ w pochodzie 3 Maja, pan byďż˝ w AK. To siďż˝ moďż˝e ďż˝le dla pana skoďż˝czyďż˝. Radzimy, ďż˝eby przekonaďż˝ pan druďż˝ynďż˝ , ďż˝e powinna stan�� do dogrywki.
Mimo to nie ulegli presji. S�dziowie po 15 minutach oczekiwania, przy ci�g�ych gwizdach publiczno�ci, og�osili walkower. Tak�e przed meczem o I miejsce kibice powitali Gwardi� hucznymi gwizdami a pokrzywdzona Cracovia zagra�a o III miejsce. Skandal by� tak wielki, �e delegat PZKosz nie wypisa� na dyplomach miejsc.
Po tym incydencie co� p�k�o w dru�ynie. Ju� nigdy gra nie by�a dla nich tak� przyjemno�ci�. Rok p�niej pod�amani, spadli z I ligi. Rozsypa�a si� dru�yna.
Gwardia rozbi�a tak�e sekcj� p�ywack� Cracovii, zabieraj�c w 1952r. Najlepsz� zawodniczk�, reprezentantk� Polski Iren� Dobranowsk� oraz kilka innych os�b. Los Dobranowskiej podzielili tak�e dwaj znani lekkoatleci, wielokrotny mistrz Polski na 400m pp� W�adys�aw Puzio i drugi reprezentant kraju sprinter Zygmunt Buhl.
Inne sekcje tak�e zacz�y obumiera�. 1953r. A� 7 pi�karzy Cracovii zabrano do wojska i za rok dru�yna spad�a do II ligi. Dopiero 1.III.1955r. przewodnicz�cy GKKFiT W�odzimierz Raczek wyda� decyzj� pozwalaj�c� na powr�t do historycznych nazw. Cracovia z tego skorzysta�a natychmiast, ale jej sytuacja by�a w�wczas bardzo z�a.
Zmiany w kraju pozwoli�y Cracovii z�apa� lekki wiatr w plecy. 22.XI.1957r. klub przeszed� do zrzeszenia "Start", kt�re patronowa�o mu niezbyt mi�o�ciwie. R�wnocze�nie do Cracovii, kt�ra by�a ju� w�wczas Sp�dzielczym Klubem Sportowym, przy��czono ko�o Sportowe Start - Stare Miasto.
Wbrew pozorom sp�dzielczo�� by�a do�� bogata, ale Cracovia tego nie wykorzy�sta�a. "Start" by� dumny, �e tak zas�u�ony klub by� w zrzeszeniu, ale dzia�acze Cracovii nie potrafili wydusi� z centrali prawie nic. Ze sp�dzielczych pieni�dzy powsta�y pi�kne obiekty sportowe w �odzi, Opolu, Elbl�gu, Nowym Targu, a Cracovia do dzi� nie ma swojej hali.
Brak oparcia w mocnym zak�adzie przemy�s�owym (...) wyznacza� niski lot sekcji, kt�rych by�o coraz miej. Zdarza�y si� te� incydenty, kt�re u�wiadamia�y Cracovii, �e fair play niewiele znaczy. Ot, chocia��by sprawa Kazimierza Kmiecika.
Craoovia zorganizowa�a szk�k� pi�karsk� przy sp�dzielczo�ci w Krakowie, Zg�osi�o si� 12 dru��yn. W jednej z nich by� 12-letni Kazimierz Kmiecik , kt�rego matka pracowa�a w�wczas w Sp�dzielni Tworzyw Sztucznych. Ju� od pierwszych zaj�� wida� by�o, �e to talent czystej wody, wi�c zacz�� normalnie trenowa�. W wieku 15 lat by� w reprezentacji Polski junior�w. Cracovia zapewnia�a mu opiek� i korepetycje. Kmiecik przylgn�� do klubu. zadowolony z przyjaznej atmosfery w dru�ynie, Tak�e jego rodzice byli zadowoleni. Ale jego talent przypad� do gustu gwardyjskim dzia�aczom z drugiej strony krakowskich B�o�. Drog� do juniora mieli prost�, niemal�e s�u�bow�, poprzez ojca milicjanta.
Jesieni� 1967r. ojciec z synem napisali pro�b� o przej�cie do Wis�y. O tym na ile by�a to ich w�asna pro�ba �wiadcz� dwa nast�pne pisma:
8.I.1968r. Kazimierz Kmiecik pisze do KOZPN i do Cracovii: âZawiadamiam uprzejmie, ďż˝e wycofaďż˝em swojďż˝ proďż˝bďż˝ o zwolnienie z sekcji piďż˝ki noďż˝nej SKS Cracovia i pragnďż˝ nadal wprawiaďż˝ tďż˝ dyscyplinďż˝ sportu w macierzystym klubieâ.
M�ody ch�opak chce nadal gra� ze swoimi kolegami. Tydzie� p�niej jednak matka informuje Cracovi�:
"Zawiadamiam, �e syn m�j Kazimierz wbrew mojej woli i swemu postanowieniu, tak jak mi o�wiadczy�, zosta� zmuszony do wyjazdu na ob�z GTS Wis�a w dniu 14.I.1968r.".
R�wnocze�nie KOZPN, w kt�rym Wis�a mia�a najmocniejsze wp�ywy mocno naciska�, by Cracovia przekaza�a skre�lenie Kmiecika z listy cz�onk�w klubu. Jeden z upartych trener�w Cracovii pojecha� in�terweniowa� w Warszawie, ale tam us�ysza�: - Macie racj�, ale z Wis�� nie wygracie. I nie wygrali.
Takie sprawa przej�cia Ryszarda Sarnata do Wis�y oburzy�a wielu kibic�w Cracovii. Naciski, aby gra� we Wi�le by�y z wielu stron i Cracovia widz�c beznadziejno�� sytuacji sk�onna by�a ust�pi�, ale nie za darmo, W pertraktacjach ustalili, �e za Sarnata Cracovia otrzyma ko�cz�cego ka�rier� Kawul� i Polaka (na p� roku - potem mia� jecha� do USA) oraz Sput�. Poniewa� rozgrywki I Iigi (Wis�a) rozpoczyna�y si� tydzie� wcze�niej ni� II liga (Cracovia) gwardyjscy dzia�acze nale�gali, by Cracovia podpisa�a Sarnatowi zwolnienie jeszcze przed pierwszym meczem w ekstraklasie, obiecuj�c �e w nast�pnym tygodniu ureguluje spra�w� swoich trzech pi�karzy, Ale gdy Sarnata mieli w r�kach zapomnieli o swoich obietnicach...
Cracovia skazana by�o na rol� ubogiego krewnego Wis�y. Dla Gwardii by�y pieni�dze, dzi�ki po�mocy miasta Wis�a zbudowa�a kompleks obiekt�w sportowych ze stadionem i hal�, potem dosz�o je�szcze o�wietlenie, zbudowane kosztem o�wietlenia kilku krakowskich ulic, Plotka m�wi, �e o�wie�tlenie by�o dla Cracovii, ale �wczesny jej prezes Jan Betlej, sk�din�d sympatyk Wis�y (nawet znaczek nosi� w klapie), odst�pi� je Wi�le.
W latach 80-tych i p�niejszych ju� nie wypominano Cracovii, �e jest reakcyjna ani tego, �e jejstadion nosi� kiedy� imi� Pi�sudskiego. Jednak dla w�adz miasta, partyjnych administracyjnych, pozostawa�a klubem drugiej kategorii. By� te� wytworzony inny rodzaj zale�no�ci "Pas�w" od Wis�y. Dzia�acze Cracovii wiedzieli, �e s�u�ba bez�piecze�stwa na ka�dego niemal mo�e znale�� jaki� hak i czasem pod�wiadomie Wi�le ulegali. Ze stra�chu lub naiwno�ci...(...)
Źródło: Tempo