1958-03-16 Cracovia - ŁKS Łódź 2:1
375. mecz Cracovii w ekstraklasie.
|
I liga , 1 kolejka Kraków, niedziela, 16 marca 1958
(1:1)
|
|
Skład: L. Michno Mazur Reichel Szymczyk Malarz Gołąb Opoka Jarczyk Manowski Dudoń Kasprzyk Ustawienie: 3-2-5 |
Sędzia: Cyprys z Opola
|
Skład: Szczurzyński Walczak Szczepański Stusio Jańczyk Grzywocz Jezierski Kowalec Baran Soporek Wieteski Ustawienie: 3-2-5 |
Opis meczu
Jedna jaskółka nie czyni wiosny, czyli z oceną gry Cracovii wstrzymamy się do dalszych spotkań
To, co widzieliśmy w ub. niedzielę na boisku Cracovii, przypominało nam ostatnie zeszłoroczne mecze "białoczerwonych", kiedy decydowały się losy drużyny i rozstrzygało się jej wejście do I ligi. Olbrzymia ambicja, poparta niezłą grą kilku zawodników sprawiły, że krakowianie zarobili pierwsze dwa punkty w walce z bardzo trudnym przeciwnikiem. Nikt nie zaprzeczy, że łodzianie przewyższali o klasę drużynę krakowską pod względem zaawansowania technicznego - to, co pokazali nam łodzianie, jest jeszcze dla wielu piłkarzy Cracovii na razie obce. Kilka błyskotliwych zagrań napadu, krótkie dobrze adresowane podania stwarzały raz po raz niebezpieczeństwo pod bramką Michny.
Jeszcze wiele muszą popracować piłkarze Cracovii i trener - co prawda, nie było w niedzielę rażących błędów w poszczególnych formacjach, sporo jednak niedokładnych a nawet prymitywnych zagrań nie mogło zyskać aplauzu widowni. Były coprawda momenty, że atak Cracovii bez przerwy obiegał bramkę Szczurzyńskiego i głośny doping podrywał krakowian do ofensywy- większa jednak część meczu należała do ŁKS, który swojej dużej przewagi nie potrafił uwidocznić cyfrowo.
Zadowoliła natomiast kondycja piłkarzy krakowskich. Do 80 minuty nie było widać na graczach większego zmęczenia (pamiętajmy, że boisko było oślizgłe i ciężkie), dopiero ostatnie 10 minut wycisnęły z zawodników "ostatnie poty".
Nie oceniamy dokładnie po tym pierwszym spotkaniu ani zawodników, ani całej drużyny - czekamy, co przyniosą dalsze ligowe mecze. Uzyskanie zwycięstwa nad trudnym i lepszym przeciwnikiem wystawia jednak całej drużynie dobrą notę.
Źródło: Dziennik Polski [1]