1937-04-04 ŁKS Łódź - Cracovia 1:1
|
Liga , 1 kolejka Łódź, niedziela, 4 kwietnia 1937
(1:1)
|
|
Skład: Andrzejewski Gałecki Fliegel Osiecki Rudnicki Tadeusiewicz Miller Wolski - Koczewski Lewandowski Sowiak Król Ustawienie: 2-3-5 |
Sędzia: Michał Frank z Warszawy
|
Skład: W. Pawłowski Lasota Pająk Góra GrĂźnberg Żiżka Korbas Stępień S. Malczyk Szeliga Zembaczyński Ustawienie: 2-3-5 |
Mecze tego dnia: | ||
1937-04-04 Cracovia II - Krowodrza Kraków 2:1 |
Opis meczu
Krakowskie drużyny zdobywają punkty
Inauguracja sezonu ligowego rozpoczęła się dobrze. Istnieją wszystkie dane, że tegoroczna kampania niczym nie będzie się różnić od poprzednich, że zwolennikom wrażeń piłkarskich dostarczy w dostatecznej mierze emocji.
Sensację pierwszej niedzieli była katastrofalna porażka, jaką spotkała Warszawiankę na boisku krakowskiej Wisły. Na ogół liczono się ze zwycięstwem gospodarzy, nie przypuszczano jednak, by przybrało one aż tak wielkie rozmiary. Błędem byłoby jednak wysnuwać z pierwszego tego "przypadku" zbyt dalekie horoskopy. Warszawianka nigdy nie należała do drużyn zbyt pewnych, a cóż dopiero z początkiem sezonu. Przekonała się co najwyżej na własnej skórze, że w sporcie nie można żyć starym dorobkiem i chcąc utrzymać się w formie trzeba ustawicznie pracować.
Wysokie zwycięstwo Wisły, zasługują w każdym razie na uwagę. Zdaje się ono świadczyć o dobrej dyspozycji zespołu i tradycyjnej wprost ambicji, cechującej zespół "czerwonych". Naturalnie i w tym przypadku należy zachować "zimną krew" i strzec się przed zbyt dalekimi wnioskami
Krakowskie drużyny zaprezentowały się w pierwszym dniu zupełnie dobrze. Obok Wisły, która zdobyła dwa punkty, po jednym punkcie zapewniła sobie Cracovia i Garbarnia. Zasługuje to tym bardziej na uwagę, że obydwa zespoły grały na obcych boiskach.
Znacznie gorzej wypadli przeciwnicy piłkarzy podwawelskich. O Warszawiance, która się wprost skompromitowała, wspomnieliśmy. Bardzo niewyraźnie przedstawił się Ł. K. S., a Pogoń mówić może o szczęściu, że skończyło się tylko na utracie jednego punktu. Jeśli uwzględnimy nawet brak Matysa, dezertera Luchtera i Hamina, to jednak przyszłość lwowian przedstawia się bardzo niewyrażale, szczególnie, że w najbliższym czasie czekają ich ciężkie wyjazdy.
Pierwsza niedziela ligowa ograniczyła się tylko do trzech spotkań, w akcję nie wkroczył a jeszcze Warta i dwie drużyny śląskie.
Jałowo w Łodzi
Ze specjalnym zainteresowaniem oczekiwano tego meczu. Gdy dziś "białoczerwoni" wybiegli na boisko witano ich owacyjnie. Po Cracovii obiecywano sobie wiele. Nadzieje jednak na dobry poziom meczu zawiodły. Zwody miały tylko kilka ciekawszych fragmentów i kilku niezłych aktorów.
Zespołem jako całość technicznie lepszym, bardziej wyrównanym i wyszkolonym, była bezwzględnie Cracovia. Bramkarz jej, z winy napastników przeciwnika, był mało zatrudniony. Błędów jednak nie popełnił. Para obrońców krakowskich była dużo lepsza od identycznej formacji gospodarzy
Z pomocy klasę gry pokazał GrĂźnberg, najlepszy bez kwestii gracz w drużynie i zdobywca bramki. Był kręgosłupem drużyny w pełnym tego słowa znaczeniu. Z bocznych Żiżka, mimo trudniejszego zadania, utrzymania Millera był lepszy niż Góra, który wprawdzie unieruchomił zupełnie Króla i dwukrotnie się ratował w beznadziejnych sytuacjach, jednak podawał b. niedokładnie.
W ataku Cracovii nie kleiło się zupełnie. Skrzydła były bardzo lotne. Korbas jest bezwzględnie klasą, choć jeszcze niedokładny w centrach i strzałach. Zembaczyński na wysokości zadania dobrze współpracował z Szeligą i Żiżką, ale za to Malczyk beznadziejny.
Mimo wszystko atak Cracovii był groźniejszy niż atak ŁKS-u, gdzie podobnie, jak na meczu przed tygodniem, im dalej na lewo, tym było gorzej. Jeden Miller miał jeszcze kilka niezłych momentów. Wolski od czasu do czasu zdobywał się na jakąś lepszą grę, Lewandowski i Sowiak dalecy od formy, ale Król zaś denerwująco beznadziejny.
W pomocy Łodzian niezły Rudnicki, boczni słabi. W obronie zagrał niespodziewanie Gałecki, o klasę lepszy od chwilami zapominającego się Fliegla. Andrzejewski chronił kilka piłek wspaniale
W pierwszej połowie Cracovia, wspomagana wiatrem, wyraźniej nacierała. Pierwszą bramkę zdobywają jednak gospodarze już w 8 min. Król wyznaczył piłkę, pociągnął i strzelił. Pawłowski piłkę odbił pod nogi Lewandowskiemu który ją jedak zostawił Wolskiemu, z którego strzału padła bramka. Cracovia reklamuje spalony. Sędzia boczny potwierdza prawidłowość zdobytej bramki, piłka wędruje na środek. W 4 min. później w wyniku akcji Cracovii piłkę otrzymuje GrĂźnberg i z odległości ponad 20 m strzela wysoko. Piłka wpadła pod poprzeczkę - 1:1. W 20 min. Korbas wspaniale wypuszczony strzelił ostro z ukosa, piłka odbiła się jednak o słupek i wróciła w pole. Okazji zdobycia bramki, z obu stron było wiele, mecz skończył się jednak wynikiem remisowym. Sędzia p. Frank wypadł kompromitująco.
Źródło: Przegląd Sportowy [1]