1935-10-27 ŁKS Łódź - Cracovia 1:1
|
Liga , 18 kolejka Łódź, niedziela, 27 października 1935
(0:0)
|
|
Skład: Piasecki Karasiak Fliegel Pegza Welnitz Tadeusiewicz Pęski Koczewski Lewandowski Sowiak Król Ustawienie: 2-3-5 |
Sędzia: Franciszek Krukowski z Warszawy
|
Skład: W. Pawłowski Pająk Doniec Lasota GrĂźnberg Bialik Zembaczyński Góra S. Malczyk Kossok Kisieliński Ustawienie: 2-3-5 |
Mecze tego dnia: | ||
1935-10-27 Wisła II Kraków - Cracovia II 5:1 |
Opis meczu
Tylko jeden punkt wywiozła Cracovia z Łodzi
W podłych warunkach atmosferycznych i terenowych przyszło się rozgrywać intrygujący mecz mistrzowski Cracovia - ŁKS. Przejmujące zimno, porywisty wiatr, deszcz, a co zatem idzie śliski niezbyt życzliwy dla gry teren musiały wpłynąć ujemnie na poziom zawodów, który był też mocno nierówny
Połowę czasu stracono nim opanowano jako tako nieposłuszną piłkę, która w pierwszej połowie wyprawiała niesamowite hareę. Ale mecz był bogaty w niezliczoną ilość fantastycznych momentów podbramkowych, które z nadwyżką wynagrodziły mizerny jego poziom
Rozpoczęto grę w nastroju obopólnego zdenerwowania. Szybciej opanowali się łodzianie, których pierwsze pociągnięcia są energetyczne w przeciwieństwie do niemrawych i anemicznych akcyj gości. Przez dłuższy okres czasu nie mogli się oni przedostać na drugą stronę pola, a były już i takie sytuacje, że obrońcy łódzcy stali na środku boiska, a niemal cała jedenastka Cracovii skupiona była wpobliżu swego pola karnego. Dwie bramki dla ŁKS odzwierciedlały ich przewagę w pierwszych 40 m. Ale w bramce Cracovii dobrze i szczęśliwie grał Pawłowski. Cracovia w tym czasie potrafiła dwukrotnie tylko groźnie odpowiedzieć, stwarzając przy dwu rogach gorące dla Piasieckiego sytuacje.
Po przerwie pierwsze minuty należą jeszcze w dalszym ciągu do łodzian. W piątej minucie pada dla nich bramka, ale z tą chwilą Cracovia budzi się. Siły powoli się wyrównują, gra staje się żywsza i coraz bardziej emocjonująca. W 17 minucie po rogu Cracovia wyrównała i to ją jeszcze bardziej zdopingowało. Sytuacje teraz zmieniają się błyskawicznie, ataki goszczą to pod jedną to pod drugą bramką. Groźniejszą jest Cracovia, która w pewnej chwili nawet bliska jest zwycięstwa. Denerwujące były zwłaszcza ostatnie momenty meczu, gdzie goście siedzieli gospodarzom dobrze na karku.
Wynik nierozstrzygnięty 1:1 jest sprawiedliwy, ŁKS był zespołem lepszym przez 60 minut, Cracovia natomiast groźniejsza w ostatniej pół godzinie. Tym finiszem rzeczywiście porywającym, Cracovia zasłużyła sobie na poklask, zmazując niekorzystne pojęcie o jej klasie w pierwszej połowie meczu. Kogóż z niej wyróżnić? Chyba Pawłoskiego w bramce, który miał duże szczęście. Pająka lepszego tym razem od Dońca. O defenzywnej pomocy da się tylko to jedno powiedzieć, że była pracowita. Atak od chwili, kiedy doszedł do głosu pracował rozumnie z taką ambicją, że wypadł korzystnie.
ŁKS wypadł nadspodziewanie dobrze i, o dziwo, nawet w linji ataku zadowolił, demonstrując kilka pierwszorzędnych pociągnięć. Najlepszym jednak graczem czerwonych był niezmordowany Karaś. 45 minut okupacji pola karnego Cracovii, [...] jest trzykrotną gościną białoczerwonych wpobliżu pola Piaseckiego.
Po przerwie Cracovia przestawiła swój atak. W piątej minucie dobrze wystawiony Król pociągnął blisko i nie bez winy obrońców, strzelił skośnie w róg. Bramkę tę wita widownia entuzjastycznie. W 17 m. Kisieliński wykombinował róg i strzela go pięknie Zembaczyński, Piasecki zamachuje się do piąstkowania, stojący obok Góra ubiega go w zamiarze i główką wyrównuje.
Sędzia Krukowski miał naogół łatwe zadanie. Trudno, ale nie zadowolił.
Źródło: Przegląd Sportowy [1]