1997-08-03 Cracovia - Hetman Zamość 4:0
Opis w Dzienniku Polskim:
Sporo kłopotów miała Cracovia przed sezonem ze skompletowaniem składu, szukaniem sponsora. Nie było więc komfortowo przed pierwszym gwizdkiem przy ul. Kałuży, ale los wynagrodził âPasiakom" w inauguracyjnym meczu. Cracovia odniosła rekordowe, jak na polskie ligi i niewypały strzeleckie u nas, zwycięstwo, obejmując po I kolejce prowadzenie w tabeli. Ładny sukces, choć przeciwnik trzeba przyznać, nie podyktował wysokich wymagań, szczególnie w defensywie. Na tle słabego rywala krakowianie popisywali się szeregiem efektownych akcji i kąśliwymi strzałami. Czego im brakowało? Może więcej koncentracji w całym meczu, bo były chwile przestojów i... większej frekwencji na trybunach. Pogoda była ładna, mecz - jak się okazało - niezły, krakowscy kibice, obudźcie się więc...! Z Cracovii ubyli na ten sezon Bernas, Sosin, Szymiński, Dołęga, Matusiak. Wrócił z wypożyczenia do Wieczystej Kuźmiński i był to udany powrót, zwieńczony golem. W bramce stanął Felsch, w ub. sezonie rezerwowy. Największa jednak siła Cracovii została zamrożona na ławce rezerwowych, przesiedzieli na niej mecz ekshutnicy: Leszek Walan kiewicz i Leszek Kraczkiewicz(ostatnio w Sandecji). Dlaczego nie grali? - Nie dogadały się jeszcze kluby - wyjaśnił Walankiewicz. - Rozmowy dotyczą kwoty transferowej. Deklaruję, że chcę grać w Cracovii, choć nie w meczu przeciw Hutnikowi, w najbliższą niedzielę. Natomiast Kraczkiewicz mógłby zagrać, gdyby dopilnowano w PZPN formalności dokumentacyjnych. Przez przeoczenie musi czekać... Cracovia ostro ruszyła do ataku i przez pierwsze 20 min miała zdecydowaną przewagę, ale akurat wtedy nie zdobyła gola. W l min. po centrze Węgla Kuźmiński nie trafił głową w bramkę. Za chwilę Kubik strzelał w bramkarza. W 7 min Zegarek główkował, a piłka trafiła w poprzeczkę i wyszła na aut. Dopiero po 20 min goście ocknęli się, Suchowierzch na polu karnym ostro strzelił, Felsch wybił piłkę na róg, Gra nieco się wyrównała, goście rozluźnili szyki, co wykorzystali napastnicy Cracovii. W 26 min Zegarek podał do Hrapkowicza, ale ten nie atakowany posłał piłkę obok słupka. Za chwilę Powroźnik przedłużył głową piłkę do Zegarka, a ten niewysoki gracz Cracovii też głową skierował futbolówkę do siatki. Efektowna akcja i piękny gol! Hetman próbował strzałami Krzemińskiego z wolnego i Turkowskiego (bronił dobrze Felsch) zmienić wynik. Tymczasem uczyniła to Cracovia. Kuźmiński prowadził piłkę, jego koledzy oraz rywale spodziewali się, że do kogoś poda. Tymczasem zawodnik gospodarzy płaskim strzałem zaskoczył wszystkich, a zwłaszcza bramkarza gości. 2-0! Po zmianie stron goście nadal usiłowali inicjować ataki, brakowało jednak precyzji w wykończeniu. W 57 min Pliżga zacentrował blisko bramki Felscha, Geto i Głąbicki tylko minimalnie minęli się z piłką. Było groźnie, co zdenerwowało trenera Kocąba, który energicznie pokrzykiwał do swych podopiecznych. Pomogło, âPasiaki" wzięły się do roboty i po podaniu Siemieńca Kubik uzyskał trzeciego gola. Z kolei Wawryk i Szajkowski próbowali zaskoczyć bramkarza Cracovii mocnymi strzałami z dystansu. Hetman jednak nie miał siły przebicia. Odwrotnie Cracovia, w końcówce przypieczętowała dobry występ czwartym golem. Po szybkiej akcji Depy Powroźnik trafił do siatki. Trener Cracovii Piotr Kocąb: - Wynik cieszy, liczę, że gra też będzie coraz lepsza. Nie zagrali jeszcze wszyscy ci, na których liczyłem. Z konieczności grali inni, dostali szansę i ją wykorzystali.
Opis w Tempie:
Sympatycy âPasów", a przynajmniej ich znaczna ilość, nie skrywali obaw przed premierowym meczem. Rzecz oczywiście nie w futbolowej sile Hetmana, jako że na wiosnę drużyna zamojska ledwie wybroniła się przed degradacją. Niepokój budziło kadrowe osłabienie zespołu Cracovii (w stosunku do minionej rundy), a także kłopoty w okresie przygotowawczym (m. in. nie było zgrupowania), a jedno i drugie spowodowane było - wiadomo - pustkami w klubowej kasie. Tymczasem na stadionie przy ulicy Kałuży było nadspodziewanie radośnie. âPasy" -jak na ten skład - rozegrały partię co najmniej poprawną, a ocenić krakowian można by jeszcze wyżej, gdyby nie przestój w pierwszych 20 minutach gry w drugiej połowie. Cracovia zaczęła z werwą, z jaką na ogół nie grywała przed wakacjami. Gospodarze, poczynając sobie szybko, walecznie, raz po raz napędzali strachu zamojskiemu golkiperowi. W 6. minucie goście mogli mówić o szczęściu, gdyż po "główce" Zegarka piłka trafiła w poprzeczkę. W 28. znakomitą okazję miał Hrapkowicz (strzał obok słupka), ale minutę później było już 1-0, przy czym bramkę tę zdobył Zegarek strzałem głową. Nawiasem mówiąc, dobrym podaniem obsłużył go Kuźmiński, współautor także trzeciego gola. Bo drugiego zdobył ten właśnie zawodnik, który - po powrocie z Wieczystej - zaprezentował się nadspodziewanie dobrze. Do drugiej połowy Cracovia przystąpiła bez Mrożą, który skarżył się na bóle ścięgna Achillesa. Na pozycję stopera z konieczności przesunięty został Depa, co osłabiło drugą linię. Gospodarze zaczęli grać zachowawczo, próby kontrowania na ogół im nie wychodziły. Goście, którzy teraz poderwali się do walki, kilkakrotnie "zakręcili" krakowską defensywą. W 68. minucie âPasom" udała się jednak wreszcie kontra, a prowadząc 3-0 mogli już być pewni swego. Zwłaszcza iż dowiedli, że pod względem motorycznym do sezonu przygotowani są należycie. A Hetman? Goście nie okazali się trudnym przeciwnikiem, ale to zrozumiałe, gdyż drużyna zamojska została przed sezonem poważnie osłabiona. - Byt to bodaj mój najtrudniejszy tydzień nie tyle w roli prezesa - powiedział mi uszczęśliwiony sternik Cracovii, Kazimierz Zawrotniak - ile w ogóle działacza sportowego. Jeszcze na początku tygodnia drżalem, czy drużyna wybiegnie przeciwko Hetmanowi, czy przystąpi do rozgrywek. A wówczas by mnie obarczono winą za wycofanie drużyny i obdarzono przydomkiem "grabarza". Dopiero po podpisaniu umowy z "Ivaco" mogłem odetchnąć i przystąpić do regulowania najbardziej palących spraw z piłkarzami. Jak przeżywał ten mecz prezes Cracovii wiedzą tylko ci, którzy obserwowali wydarzenia na boisku w jego najbliższym sąsiedztwie, w tym dyrektor Józef Biernacik, mistrz sceny Maniuś Cebulski i dr Andrzej Matyja. Najpierw czynił Zawrotniak honory domu wobec przybyłych: prezesa Wisły, Ludwika Miętty-Mikołajewicza oraz trenera Wojciecha Łazarka, a później przekazał ich pod opiekę drą Józefa Kality. Zagryzał zęby, gdy Cracovia na początklu meczu zmarnowała cztery dogodne sytuacje strzeleckie, w tym dwie tak zwane setki (Powroźnik i Hrapkowicz), a później ze spokojem i źle ukrywaną radością przyjął gola Zegarka strzelonego głową po wyłożeniu mu piłki też głową przez Kuźmińskiego. Nawet przy stanie 2-0 prezes nie tryskał radością i dopiero, kiedy Kubik efektownym strzałem ulokował piłkę w "okienku" bramki Hetmana na 3-0, nastąpił wybuch ukrywanej "bomby" i najbliżsi sąsiedzi utonęli w jego ramionach. A końcówka meczu i gol na 4-0 padł wówczas, gdy z prezesa już wyszło powietrze. Z trenerem Cracovii, Piotrem Kocąbem, rozmawiałem już po szczęśliwym epilogu nerwowego tygodnia. Też przyznał, że te dni kosztowały go sporo nerwów, choć nie znając wypowiedzi prezesa, trzymał fason i słowem nie napomknął, iż piłkarze mieli nie tyle zastrajkować, co w ogóle powiesić buty na kołkach. Na szczęście czarny scenariusz w Cracovii nie nastąpił, ku niepocieszeniu opozycji klubowej. W efekcie drużyna może święcić zwycięstwo. Choć niedługo, bo w następną niedzielę czeka ją już poważniejsza próba, mecz ze spadkowiczem z ekstraklasy na Suchych Stawach. - Graliśmy nieźle z Hetmanem, choć długo czekałem na prowadzenie. Ale bywają takie mecze, że brakuje skutecznego strzału - to mówi trener Kocąb. - W sumie jednak chłopcom należy się pochwała zarówno za wolę walki, jak i za rozsądek w grze. - Wystąpiliście bez "Wali" (przysłuchiwał się naszej rozmówcę) i Kraczkiewicza. Dlaczego? - Leszek zagra dopiero w trzeciej kolejce rozgrywek bo nastąpiło "zahamowanie" na linii .Hutnik - Cracovia. Myślę, że po 18 latach grania na Suchych Stawach nastąpi teraz oficjalne pożegnanie Walankiewicza. Zasłużył sobie na to. Jego brak faktycznie był w meczu z Hetmanem osłabieniem drużyny, szczególnie po przerwie, gdy kontuzjowanego Mroza musiałem zastąpić Siemieńcem. A Kraczkiewicz nie dopełnił jeszcze formalności w PZPN, bo karta opieszale wędrowała z Nowego Sącza do Krakowa. - Przed pytaniem jak będzie w meczu z Hutnikiem muszę zapytać o Kuźmińskiego. Jak to się stało, że poszedł do Wieczystej i nagle wrócił? Pytam, bo debiutant niczym nie odbiegał od doświadczonych graczy, a chęcią do gry niejednego przewyższał i praktycznie był "ojcem" zwycięstwa, bo pierwszego i trzeciego gola wypracował, a sam strzelił bramkę na 2-0. - Tego nie wiem jak odszedł z Cracovii, ale mieszkam w sąsiedztwie stadionu Wieczystej i oglądałem go kilka razy w akcji, i uznałem, że może się nam przydać. I przydał się. - Teraz Czytelnicy "Tempa" chętnie poznają pana opinię, czy Cracovia ma zamiar dłużej liderować w tabeli? - Zwycięstwo 4-0 dało nam pierwsze miejsce, ale testem prawdy będzie właśnie niedzielny występ na Suchych Stawach. Natychmiast dodam, i to jednym tchem, że byłbym dużo spokojniejszy o wynik konfrontacji z Hutnikiem, gdybym mógł skorzystać z usług Walankiewicza. Kraczkiewicza i Mroza. - Czy kontuzja Jacka Mroza jest na tyle poważna, że też nie zagra przeciwko Hutnikowi? - Z "achillesem" nigdy nic nie wiadomo, choć w tej konkretnej sprawie zadecydują lekarze i sam zawodnik. Ale jest jeszcze kilka dni do podjęcia decyzji. Natomiast z pewnością wystąpi drugi Leszek, Kraczkiewicz, i jest to moja "tajna broń" na Hutnika. - Obojętnie jak potoczą się losy derbowego, to należy cieszyć się ze zwycięstwa na inaugurację sezonu i być dobrej myśli na przyszłość, nieprawdaż? - I jak tak myślę.