1931-04-12 ŁKS Łódź - Cracovia 4:1
|
Liga , 3 kolejka Łódź, niedziela, 12 kwietnia 1931
(2:0)
|
|
Skład: Mila Gałecki Kowalski Pegza Trzmiela Jasiński Durka Herbstreit Tadeusiewicz Król Feja Ustawienie: 2-3-5 |
Sędzia: Nawrocki z Poznania
|
Skład: Otfinowski (46' A. Malczyk) Lasota T. Zastawniak Schroth Seichter Mysiak H. Czarnik Mitusiński Muszyński Zbroja Sperling Ustawienie: 2-3-5 |
Mecze tego dnia: | ||
1931-04-12 Cracovia II - Garbarnia II Kraków 2:2 |
Opis meczu
Ruch - Ł.K.S. - Wisła
Trzy niepokonane dotychczas zespoły kroczą na czele Ligi
Jak Liga Ligą, nie było jeszcze sensacji na miarę niedzielnej porażki Polonii w Warszawie, zadanej 100-procentowemu faoworytowi przez debjutantkę Lechię ze Lwowa.
Jeżeli kiedykolwiek opinia piłkarska była zgodna co do wyniku jakiegoś spotkania mistrzowskiego jeszcze na kilka minut przed jego rozpoczęciem - miało to miejsce niewątpliwie w wypadku omawianym.
Lechia uznana została powszechnie jako dostawca bramek (o punktach nikt nie mówi). Jako odskocznia dla Polonii, która miała się po tym meczu wysforować na czoło tabeli.
Lecz piłka jest okrągła, toczy się po boisku, a z nią razem i wyniki. Nowicjusz ligowy, pokonany ostatnio przez Czarnych 2:7, Garbarnię 0:8 i Ruch 0:5,- zdobył się na niesłychany wysiłek ambicji i pokonał jednego z najgroźniejszych rywali w jego własnym obozie.
Sukcesu tego trzeba Lechii powinszować. Polonii wynik niedzielny powinien przypomnieć, że do t. zw. benjaminków ligowych nigdy nie miała ona szczęścia. W 1929 r. Garbarnia wygrywa w stolicy 3:1, a w ub. roku Ł. T. S. G. uzyskuje wynik 2:2. Statystyka też coś znaczy.
Przegrana Polonii nie była jedyną sensacją minionej niedzieli ligowej. Niemniej głośnym echem odbiła się wiadomość o wysokiej porażce 1:4 Cracovii w Łodzi.
W świetle tego wyniku Ł. K. S. który ma już na rozkładzie i Lechię (3:1), z lekceważonej w r. ub. drużyna urasta dziś do potęgi jednego z głównych kandydatów na mistrza. Chcąc być ostrożnym w opinii, trzeba jednak poczekać na pierwszy mecz zamiejscowy łodzian, aby ocenić ich grę na obcem boisku.
Ruch po raz pierwszy w historii walk ligowych pokonał we Lwowie Czarnych (2:1) i dzięki temu zajął czoło tabeli, podobnie jak przed dwoma laty, gdy kolejno uległy mu Legia (1:2), Warta (0:2) i Cracovia (0:3).
Ślązacy są zawsze najlepsi u progu sezonu, mając poza sobą nieprzerwane pasmo meczów w zimie, podczas kiedy inne czołowe zespoły odpoczywają.
Nie zawiodła jedynie nikogo Wisła, wykorzystując doskonale własne boisko dla wysokiego zwycięstwa z Wartą 4:1. Dwukrotny mistrz Ligi zdaje się być znowu najpoważniejszym kandydatem do tego tytułu.
Bilans 11 meczów mistrzowskich daje nam w sumie 46 bramek. Najszczęśliwszymi strzelcami okazali się dotychczas Herbstreich (Ł.K.S.) i Kisiliński (Wisła) - po 4 bramki, z których każdy uzyskał w niedzielę "hat trick".
Najniefortunniej przedstawia się na razie sytuacja Warty, Czarnych i Warszawianki, gdyż drużyny te straciły wszystkie możliwe do zdobycia punkty, t. j. po cztery.
Bez straconych punktów kończą w tabeli trzy pierwsze drużyny. Pogoń nie rozegrała dotychczas żadnego meczu.
Ł.K.S. - Cracovia 4:1
Dużo satysfakcji wyniosła publiczność łódzka z niedzielnego meczu ŁKS - Cracovia; w drużynę czerwonych jakgdyby wstąpił nowy duch bojowy, który nie opuszczał całej jedenastki od początku do końca.
ŁKS zasłużył sobie na pełny sukces w meczu z mistrzem Polski, którego gra wypadała tym razem jakoś dziwnie blado. Widzieliśmy Cracovię w Łodzi przed pół rokiem na ostatnim meczu, który zadecydował o mistrzostwie; w niedzielę biało-czerwoni grali o klasę gorzej. Sprowadzono graczy nowych, może obiecujących; w Łodzi nie było ich jednak widać na boisku. Otfinowski, mimo iż mógł obronić dwie bramki, grał z poświęceniem i potwierdził swą wysoką klasę. Niepokoiła go jednak słaba obrona. Jeszcze Zachemski miał kilka dobrych momentów i interweniował przytomnie, natomiast Schroth zawiódł zupełnie. Gdyby nie Seichter na środku pomocy, kto wie czy Cracovia nie wyjechała dotkliwiej pokonana. Seichter był zawsze na miejscu - to pod swoją bramką, to znów pchając atak w kierunku bramki przeciwnika. Mysiak nie mógł dać rady Durce, który był tego dnia bajecznie dysponowany i ciągle mu uciekał. Na ogół więc i Mysiak zawiódł, podobnie jak i Zastawniak który nie mógł dać rady Feji i Królowi. W ataku był b. slaby Czarnik, którego zupełnie zaszachował Jasiński. Trójka środkowa dochodziła tylko do pola karnego, gdzie akcje jej się rwały. Jedynym graczem pełnowartościowym był Sperling, który, niestety nie miał z kim grać.
ŁKS miał więcej z gry; 65 minut meczu należało do niego, oddał więcej strzałów na bramkę i był też lepszy w polu. Technicznie nie ustępował może Cracovii, grał tylko z większą ambicją. Mila w bramce, jest wprawdzie wielkim ryzykantem, grał jednak tym razem doskonale. Gałecki jest jednym z najmocniejszych punktów drużyny łódzkiej. Zastępujący Radomskiego - Kowalski nadrabiał bramki techniczne i treningu ambicją. W pomocy wspaniale grał Jasiński, jeden z najlepszych graczy na boisku. Na stanowisku był również i Trzmiela; Pegza miał trudne zadanie, pilnowanie Sperlinga, nie popełnił jednak specjalnie rażących błędów. W ataku, który tym razem, zwłaszcza w drugiej połowie, grał świetnie, należy wymienić w pierwszym rzędzie skrzydłowych i Króla. Herbstreich w najbliższej przyszłości zgra się już na dobre, z partnerami, na razie był dobrym strzlecem. Jego hattrick zasługuje na uwagę. Tadeusiewicz na ogół dobry.
Sędzia p. Nawrocki z Poznania, popełnił szereg rażących błędów.
Początkowo inicjatywa należy do gospodarzy, którzy częściej są przy piłce. Już w 1 min. ostry strzał Durki z trudem broni Otfinowski. W 7 min. Otfinowski wypuszcza piłkę z ręki po pojedynku z Tadeusiewiczem, groźną sytuację ratuje Zachemski. Następuje minuta gwałtownych ataków gospodarzy i heroicznych wysiłków pomocy i obrony mistrza Polski, piłka dostaje się do Durki, ten pięknie dośrodkowuje, nadbiega Feja i zdobywa prowadzenie, ku entuzjazmowi widowni, Cracovia szybko się opanowuje i dwukrotnie podchodzi do pola karnego drużyny łódzkiej. W dalszym ciągu utrzymuje się jednak przewaga ŁKS-u.
W 19-tej minucie Sperling prowadzi przez pół boiska piłkę, przechodząc z zadziwiającą łatwością przez trzech graczy przeciwnika, ślicznie centruje; Mila z kocią zwinnością łapie piłkę.
Tempo meczu wzmaga się. Durka z jednej i Sperling z drugiej strony nadają ton grze. W 27-ej min. Herbstreich marnuje ładną pozycję, w chwilę później Otfinowski ratuje pięścią. W 33-ej min. Król sam z piłką prze naprzód, mając po obu bokach przeciwników; strzał idzie w aut. W 34-ej min. Otfinowski z trudem broni przyziemny strzał Króla. W 37-ej min. piłkę otrzymuje Feja, pięknie mija Zastawniaka i oddaje strzał naprzód. Na linii pola bramkowego stoi Herbstreich, który wykorzystuje niezdecydowanie Schrotta i zdobywa niespodziewanie drugą bramkę. Ł. K. S. prowadzi 2:0. W dalszym ciągu utrzymuje się przewaga ŁKS-u.
Po zmianie stron, Cracovia zabiera się energicznie do pracy i wynikiem tego wysiłku jest gwałtowny atak zakończony ostrym strzałem Czarnika pod poprzeczką, który przynosi drużynie krakowskiej honorowy punkt. Teraz Cracovia jest przy piłce i przez kilka minut daje ona, a właściwie rasowy jej skrzydłowy Sperling, koncert gry. W 7 m. sędzia nie odgwizduje ręki na polu karnem Cracovii, robi się krzyk i hałas na widowni, atakiem kieruje w danym momencie Król, który podaje Herbstreichowi. W 10 m. dobrze ustawiony Herbstreich zdobywa bramkę Cracovii po raz czwarty.
W szeregi Cracovii wkrada się zwątpienie, nic się nie klei, akcje się rwą. ŁKS dopingowany przez rozentuzjazmowany tłum nabiera jeszcze więcej siły przebojowej i odtąd gra naprawdę wspaniale. W 19 min. Herbstreich kontuzjowany schodzi na 5 minut z boiska. Drużyna ŁKS-u schodzi z boiska żegnana owacyjnie. Widzów ponad 3.500.
Źródło: Przegląd Sportowy [1]