1908-10-18 Cracovia - Wisła Kraków 3:1
Cracovia - Wisła Kraków 3:1 (0:1)
Match wczorajszy "o mistrzostwo Krakowa" jeden z najbardziej interesujących dla amatorów sportu, odbył się przy najfatalniejszych warunkach pogody, jakie mogą istnieć. Deszcz drobny jak mgła mżył od południa, mimo to liczni zwolennicy piłki nożnej spieszyli na tor wyścigowy. Gdy się match rozpoczął wicher zatykał oddech, wciskał się w oczy tak, że piłkę dojrzeć trudno było. Ci z widzów co wczoraj wytrzymywali przez 2 godziny na torze wyścigowym, dali dowód że piłka nożna emocyonuje ich niemniej, jak Greków ongiś zawody i igrzyska. Widzów tych było z pół tysiąca. Pokaźna garść stanowili widzowie starsi, o których trudno było przypuszczać, aczkolwiek są stałymi gośćmi każdego match'u, że w taką pogodę zechcą narażać się na przeziębienie. Nie mogąc ustać na około boiska dla rozgrzania bramkarze korzystali z każdej wolnej chwili gdy tylko piłka znajdowała się na drugiej połowie boiska, wybiegali z posterunków i biegali przed nią gwałtownymi skokami. Inni tymczasem grali; para kłebami z nich się unosiła.
W pierwszej połowie "Wisła" znalazła się w szcześliwym od "Cracovii" położeniu, wiatr pomagał jej pędzić piłke w strone bramki "biało-czerwonych". Ci ostatni wysilali się jak mogli, a gdy już niejednokrotnie zdołali podciągnąć piłke pod bramkę "czerwonych" to albo wiatr zaparł im oddech i zmusił do odwrotu, albo "centra" tak znosił, że trudno było myśleć o jakimś dodatnim rezultacie. O ile gorzej było grać "Cracovii" - o tyle lepiej szło "Wiśle". Ataki jej, szczególnie w pierwszej połowie były sprawne i dobrze kombinowane. W dodatku obrona "Cracovii" była wczoraj nie w komplecie. P. Calder grać nie mógł bo nie był w dyspozycji i zastępował go p. Zabża, który w prawdzie dobrze się spisywał ale nie posiada takich długich i pewnych rzutów, jak p. Calder. Za to pomoc broniła dzielnie swojej bramki, która była daleko częsciej do pauzy atakowaną przez "Wisłę", niż bramka "czerwonych" przez napad "Cracovii". Mimo to "Wisła" do pauzy uzyskiwała tylko jeden punkt z rzutu karnego (na 11 m. przed bramką) w ostatnich paru minutach. Celny strzał p. Poznańskiego ześlizgnął się po ece p. Rzepy bramkarza "Cracovii" i wpadł w sieć.
Po pauzie "Cracovia" znalazła się w tem dogodnem pod względem wiatru położeniu, w jakiem była poprzednio "Wisła". To też sytuacja obu drużyn się zmieniła. Bramka "Wisły" atakowana była raz po razie a obrona i pomoc musiały z błyskawiczną szybkością i przytomnością odpierać jeden atak "biało czerwonych" za drugim. Atak "Cracovii" został częściowo wczoraj zmieniony, nie co do składu, ale co do rozdzielenia poszczególnych ról. Dobrym nabytkiem dla "Cracovii" jest p. Rysiak, który i goni bardzo dobrze, ale i jeszcze lepiej "centruje". Jeden z ataków p. Szeligowskiego prowadzony w tempie tak szybkim że wywołał entuzjazm widzów, byłby przyniósł "Cracovii" punkt, ale p. Szeligowski, minąwszy back'a, nie mógł się w tempie zatrzymać i wpadł na sznur, okalający boisko. W połowie gry p. Benek "scentrował" ładnie, a p. Rysiak "strzelał" celnie w bramke, zdobywając drugi punkt dla "Cracovii". Na dwie minuty przed odgwizdaniem końca gry przez sędziego p. Celmera, p. Szeligowski dał tak piękną "centre" z corneru, że piłka wpadła w bramkę odbijając się lekko o noge bramkarza.
Na 8 minut przed upływem półtorej godziny musiał sędzia p. Calder sygnalizować koniec zawodów, gdyż ciemność uniemożliwiła dalszą grę. Match przyniósł więc zwycięstwo "Cracovii" w stosunku 3:1, ale nie mogł być uznany, jako rozstrzygnięty. - Czas Krakowski