2001-09-01 LKS Niedźwiedź - Cracovia 1:1
data kolejki
|
III liga grupa IV , 6 kolejka sobota, 1 września 2001
(1:1)
|
|
Skład: Latos Pobrotyn Luty Kroczek Stanula Badoń Burliga (85' Lewandowski) Bujak (90' Poterek) Poskrobko Kmak (60' Kozieł) Lukaj (47' Józkowicz) |
Sędzia: Grzegorz Bartosik z Lublina.
|
Skład: Pazdański Wacek (67' Rosiek) Kowalik (77' Bednarz) Duda Morawski Baran Bagnicki Kopyść (46' Szwajdych) Baster Zegarek Bania |
Opis meczu
W meczu sąsiadów w tabeli padł wynik remisowy 1-1. Jak mówi trener Niedźwiedzia Piotr Kocąb, remis nikogo nie zadowala, bo to tylko jeden zdobyty punkt, a aż dwa stracone. Gospodarze przystąpili do meczu bez kontuzjowanych Szarego (jest już po operacji łąkotki) i Kurkiewicza, w Cracovii zabrakło kontuzjowanych Ziółkowskiego (ścięgno Achillesa) i Hrapkowicza (uraz kolana).
Pierwsza groźna akcja meczu w 13 minucie przyniosła prowadzenie Cracovii, Zegarek strzelił bardzo precyzyjnie z narożnika pola karanego w długi róg. Piłka wpadła tuż obok słupka, Latos był bezradny. W 3 minuty później âPasy" mogły prowadzić 2-0, ale po strzale Bani z paru metrów piłka trafiła w bramkarza.
W 18 minucie gospodarze wywalczyli rzut rożny, nieobstawiony Pobrotyn (gdzie byli obrońcy Cracovii?) strzałem głową pokonał Pazdańskiego.
Potem obserwowaliśmy zmienne akcje z obu stron, groźniejsze jednak w wykonaniu gości. W 36 min, po podaniu Barana, Zegarek znalazł się sam przed bramkarzem, ale w ostatniej chwili zablokował go Luty. Cracovia wywalczyła rzut rożny, bez efektu.
W 120 sekund później w jeszcze lepszej sytuacji znalazł się Bania, znowu dograł mu piłkę Baran, napastnik Cracovii zamiast natychmiast strzelać, zwlekał z uderzeniem, a potem, kiedy miał obrońców na karku, próbował lobować bramkarza. Piłka minęła jednak poprzeczkę.
Jeszcze w ostatniej minucie Cracovia miała szansę bramkową, po dośrodkowaniu z rzutu wolnego, Bagnicki uderzył piłkę głową, ale tuż obok bramki.
W drugiej połowie gra nie była już tak ciekawa. Gospodarze nadal grali schowani na podwójną gardą, w Cracovii szwankowała gra w drugiej linii. Strzały Barana i Burligi były za słabe, by pokonać bramkarzy Latosa i Pazdańskiego. Bramkarz Cracovii miał wczoraj kilka niepewnych interwencji, tak było w 50 min, strzelał z rzutu wolnego Stanula, piłka wypadła bramkarzowi z rąk i wyszła na róg. W 77 min Pazdański znowu popełnił błąd przy rzucie rożnym, ale ponownie bez konsekwencji dla âPasów".
W 80 min wprowadzony za Kowalika Bednarz przeprowadził dynamiczny rajd, ale uderzenie Szwajdycha pewnie obronił Latos.
Ostatnie minuty były nerwowe. Już w doliczonym czasie gry gospodarze wywalczyli rzut rożny. Znowu niepewnie interweniował Pazdański, do odbitej piłki doskoczył Józkowicz i po jego strzale głową piłka odbiła się od słupka.
Mecz, który Cracovia powinna wygrać, biorąc pod uwagę sytuacje podbramkowe, mógł w ostatniej minucie przynieść trzy punkty gospodarzom.
Zdaniem trenerów:
Piotr Kocąb, Niedźwiedź: - Remis z Cracovią ma zawsze swoją wagę. Mecz był typowo remisowy, pozycje miały oba zespoły. U nas szwankowała gra drugiej linii. Czuliśmy jeszcze w kościach środowy mecz z Unią Tarnów. Co będzie dalej z naszą drużyną? Nie potrafię dzisiaj powiedzieć. W poniedziałek piłkarze mają wolne, my spotykamy się z firmą Felix, liczę, że wspomoże nasz klub.
Grzegorz Kmita, Cracovia: - Znowu wystąpiliśmy w roli... świętego Mikołaja i podarowaliśmy rywalowi punkty. Mieliśmy kilka świetnych okazji, by wygrać mecz. Znowu dałem szanse Pazdańskiemu. Bramkarza rozlicza się z puszczonych bramek, ale on przy stracie dzisiejszej nie zawinił.
Źródło: Dziennik Polski