1999-08-07 Wawel Kraków - Cracovia 0:2

Z WikiPasy.pl - Encyklopedia KS Cracovia
Przejdź do nawigacji Przejdź do wyszukiwania

1 kolejka 7-8 VIII 99
Wawel Kraków- Cracovia 0-2 (0-1)
Bramki: Walankiewicz (27), Hrapkowicz (62)
Mecz bez kartek, sędziował Jacek Klimek z Rzeszowa.
Widzów 4 000
Wawel: Wrześniak - Szary, Tyrka, Szwajca, Kurkiewicz - Nylec, Wołowicz, Szymanowski, Pater (59 Mielec) - Szumiec (68 Knap), Kawski (77 Ryś).
Cracovia: Paluch - Powrożnik, Walankiewicz, Ziółkowski, Siemieniec - Kowalik (45 Wacek), Księżyc, Janik, Fudali (66 Baster), Zięba (77 Bagnicki) - Hrapkowicz (88 Kmak).

Opis DP:
Faworytem małych derbów Krakowa była Cracovia i zgodnie z oczekiwaniami wywalczyła 3 punkty. Grano w potwornym upale. - Na boisku była istna pompa - mówił najstarszy na boisku Leszek Walankiewicz, który swój występ ukoronował strzeleniem gola.
Gospodarze przystąpili do meczu z Nylcem, który trenował ostatnio w Cracovii, w ustawieniu 4-4-2, „Pasy" z nowo pozyskanym z Hutnika Ziębą, bez Hermaniuka (nie porozumiał się z klubem w sprawach finansowych).
I połowa tego meczu była mało ciekawa. Gospodarze starali się szczelnie zaryglować dostęp do własnej bramki, „Pasy" niby atakowały, ale stanowczo za mało aktywnie grali boczni obrońcy, który w ustawieniu 4-5-1 mieli spełniać role wahadłowych skrzydłowych.
W 15 min po dobrym zagraniu Janika, Zięba strzelał z kąta z kilku metrów, ale Szary zablokował jego uderzenie. W 25 min po rzucie wolnym, strzał Księżyca minimalnie minął słupek. W 26 min po prawym skrzydle uciekł Powroźnik, ale po jego dośrodkowaniu obrońcy wybili piłkę na róg. Wawel próbował grać z kontry, akcje inicjował głównie prawą stroną Nylec.
27 minuta, rzut wolny dla Cracovii z narożnika boiska. Precyzyjne dośrodkowanie Janika i Walankiewicz strzałem głową z 5 metrów uzyskał prowadzenie. Gol ten na pewno obciąża stoperów Wawelu i bramkarza Wrześniaka.
W 34 min mogło być 1-1. Zagapiła się obrona Cracovii, dwóch napastników Wawelu znalazło się przed bramką Palucha, który ryzykownym wybiegiem zebrał piłkę z nóg Kawskiego, doznając przy tym niegroźnej kontuzji.
W 41 min po strzale Wołowicza z wolnego piłka przeszła tuż obok słupka. W 45 min po długim podaniu z głębi w polu karnym znalazł się Kowalik, ale zamiast strzelać z pierwszej piłki, szukał lepszej pozycji strzeleckiej i nic z tego nie wyniknęło.
W 47 min urwał się obrońcom Cracovii Nylec, ale z kąta strzelił niecelnie w długi róg. W 57 min po rzucie rożnym, wprowadzony po przerwie Wacek, strzelił chytrze z kąta, ale piłka, odbijając się od górnej części poprzeczki, wyszła na róg. W chwilę potem ponownie Wacek strzelał mocno po ziemi, z 18 metrów, ale Wrześniak nie dał się zaskoczyć.
62 minuta, Szumiec stracił piłkę, przechwycił ją Ziółkowski i odegrał do Hrapkowicza. Nastąpiło bilardowe zagranie między Hrapkowiczem i Janikiem i napastnik Cracovii ostrym strzałem z 16 metrów podwyższył na 2-0.
Obserwujemy teraz najciekawsze fragmenty gry. Wawel atakuje, często bez asekuracji, czego nie potrafi wykorzystać atakująca z kontry Cracovia. Podania jej piłkarzy są spóźnione, co powoduje, iż wybiegający na czyste pozycje gracze znajdują się na "spalonym".
W 76 min w pole karne wpadł Baster, doszło do ostrego starcia z obrońcą Wawelu, ale sędzia uznał, iż wszystko było zgodne z regułami gry.
W 76 min groźnie strzelał Nylec, Paluch wybił piłkę przed siebie, ale na szczęście dla „Pasów" Powroźnik wybił ją na róg.
W 79 min po kontrze Cracovii strzelał ostro Zięba, Wrześniak wybił piłkę w bok.
Ostatnie minuty nie przyniosły zmiany wyniku. Oba zespoły były już bardzo zmęczone upałem i z utęsknieniem czekały na końcowy gwizdek arbitra.
W Cracovii dobrze (poza jednym wyjątkiem) bronił Paluch, obrona w nowym ustawieniu popełniła kilka błędów. Janik był mniej widoczny niż zwykle, skutecznie ograniczał jego ruch Szwajca, ale ma swój udział przy obu golach. Wawel to niezła obrona, choć też nie ustrzegła się indywidualnych błędów jak choćby przy pierwszej bramce. Zawodnikiem numer jeden był skutecznie grający Szwajca.
Nietakt spikera
Na małe derby Krakowa przybyło około 3,5 - 4 tysiące widzów. Wiadomo, że lokalne pojedynki cieszą się zawsze dużym zainteresowaniem. I tak było tym razem. Ale zupełnie zapomnieli o tym działacze WKS Wawel. O godz. 10.30 czynna była tylko jedna kasa, przed którą ustawiło się ponad 200 kibiców. Jaka była ich opinia o organizacji meczu - lepiej nie powtarzać.
Mecz zaczął się z 8-minutowym opóźnieniem, bo źle zostały założone siatki na bramkach. A ogromnym nietaktem spikera, było poinformowanie przed meczem, iż zespół wojskowych prowadzi na razie Andrzej Mika. Szkoleniowca Wawelu wziął na konferencji prasowej w obronę trener Adamus, stwierdzając dobitnie, co myśli o takim spikerze.

Wywiady:
Marcin Hrapkowicz
- Przed meczem miałem trochę kłopotów z kręgosłupem, nawet krótko nie ćwiczyłem. Jak padła bramka? Całą akcję zainicjował Robert Ziółkowski, potem wymieniliśmy podania ze Zdziskiem Janikiem i mnie pozostało strzelić do bramki z 16 metrów. Piłka siadała mi na nodze i tak prowadziliśmy 2-0. Mamy mało napastników, muszę sobie przypomieć, jak kiedyś strzelałem gole w Cracovii. Ostatnio jednak częściej występowałem w linii środkowej. Teraz czekamy wszyscy na Pawła Zegarka, który, mam nadzieję, wzmocni nasz atak.
Leszek Walankiewicz
W przededniu swoich 40. urodzin (18 sierpnia) strzelił Pan gola dla Cracovii...
- Powiedziałem, że kończę grę z chwilą skończenia 40 lat.
-...
- Jeśli nie będę strzelał goli! Bramka padła, mogę więc grać dalej.
- Który to już Pana taki gol w Cracovii strzelony głową po stałym fragmencie gry?
- Chyba siódmy. Lubię takie wycieczki pod bramkę rywala.
- Wygraliście dość pewnie, ale w Waszej grze było jeszcze sporo mankamentów, niedokładności?
- Na boisku panowała niesamowita duchota. Staraliśmy się grać ekonomicznie, w 62 min prowadziliśmy 2-0. Nie wychodziły nam jeszcze kontry.